niedziela, 15 września 2013

Rozdział 26

-Skoro żaden z was, do cholery nic nie zrobił, to dlaczego jeden z was ma złamany nos, a drugi rozciętą wargę?! – krzyknął zirytowany dyrektor placówki – Przestańcie się nawzajem osłaniać! Chcę wiedzieć co zaszło albo obydwaj będziecie mieli o wiele poważniejsze kłopoty.
Drew i jego nowo poznany znajomy wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
-Już mówiliśmy, że to wypadek – młody Bieber wywrócił oczami – Niels wpadł na mnie, a ja przegryzłem sobie wargę.
Dyrektor sapnął wściekły.
-Co panu zależy? – zapytał Drew kpiąco.
-Ty sobie uważaj, Bieber. Jesteś tu pierwszy dzień, a już mam cię dość bardziej od całej reszty tych chuliganów – wysyczał mężczyzna.
Drew nie odpowiedział, bo jego wzrok zatrzymał się na punkcie za oknem. Mianowicie na Caroline, która najwidoczniej właśnie zmierzała do gabinetu ojca.
Dyrektor skierował spojrzenie w tę samą stronę.
-Co mówiłem o patrzeniu na nią?! – wrzasnął, kiedy dostrzegł córkę.
Drew natychmiastowo odwrócił wzrok i skierował go na swoje buty.
Nie miał ani trochę ochoty oberwać paralizatorem.
-Tatoooo – dziewczyna wpadła do pomieszczenia paręnaście sekund później. Jej wzrok zatrzymał się  na Bieberze, uśmiechającym się pod nosem do swoich butów – Drew, serio? Już?? – zapytała z dezaprobatą i rozbawieniem w głosie.
-Dlaczego od razu zakładasz, że coś zrobiłem? – chłopak spojrzał na dziewczynę, uśmiechając się cwaniacko.
-A nie? – zapytała odwzajemniając uśmiech.
-Tak się składa, że po prostu się zderzyliśmy – wyjaśnił Drew – A ktoś tu od razu robi z tego wielkie halo – wywrócił oczami i wskazał nieznacznie głową na dyrektora.
-Nie wątpię w to – odpowiedziała z sarkazmem i skierowała spojrzenie na rozwścieczonego ojca – Tatusiu, mam sprawę…
-Bieber i West do pielęgniarki. Nie myślcie sobie, że ta rozmowa już się zakończyła – powiedział ostrzegawczo dyrektor, kiedy chłopcy ruszyli w stronę drzwi.
Drew całkowicie przypadkiem przeszedł na tyle blisko Caroline, że dyskretnie musnął jej dłoń swoją.
Zdziwiło go mrowienie, które rozprzestrzeniło się po całej jego ręce.
Zanim wyszedł, odwrócił się jeszcze w stronę dziewczyny, a kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały był niemal pewny, że ona poczuła to samo.
-Bieber! – wrzasnął dyrektor, a chłopak czym prędzej zniknął za drzwiami.


Megan tańczyła, wirowała w rytm muzyki. Nareszcie czuła się wolna, a w głowie miała przyjemną pustkę. Nie pamiętała ile wypiła, w pewnym momencie straciła rachubę. Nie wiedziała też jaką tabletką poczęstowała ją jakaś dziewczyna pół godziny temu, ale zupełnie jej to nie obchodziło. Ocierała się o chłopaków, całowała się z kilkoma, ale nawet nie zapamiętała ich twarzy.
-Hej, śliczna – poczuła czyjeś ręce na swoich biodrach i alkoholowy oddech przy swoim policzku.
Nie odwróciła się, a mężczyzna przyciągnął ją bliżej do siebie.
Zaczęli ocierać się o siebie w rytm muzyki.
-Jesteś tu z kimś? – zapytał nieznajomy.
Megan pokręciła przecząco głową, a ten odwrócił ją do siebie przodem.
Przyjrzała mu się na tyle ile pozwalał jej na to stan odurzenia alkoholowego.
Jedyne co zdołała zlokalizować to jego czarne włosy, lekko azjatyckie oczy i to, że chyba nie był od niej dużo starszy.
Megan przygryzła wargę.
Chłopak uśmiechnął się do niej i przyciągając ją na nowo do siebie wpił się w jej usta.
Jego ręce powędrowały na tyłek dziewczyny, a ona wplątała ręce w jego włosy.
-Nie lubię być samotna – wymamrotała do jego ucha.
-Ze mną nie będziesz samotna – odpowiedział i złapał jej dłoń, dając jej znak, żeby za nim poszła.
Megan wirowało w głowie, ale doskonale zdawała sobie sprawa, gdzie zmierzają. Nie potrafiła tylko przypomnieć sobie dlaczego właściwie to jest złe.
Podobały się jej rzeczy, które działy się w jej organizmie.
Chłopak zaprowadził ją do pokoju, znajdującego się na obrzeżach klubu.
Przekręcił klucz w zamku, a Megan usiadła na łóżku, rozglądając się po pomieszczeniu.
Azjata przykucnął obok niej i ściągnął buty z jej nóg.
Zdjął również swoje i przygniatając ją swoim ciężarem do łóżka wpił się w jej usta.
Dziewczyna odwzajemniała pocałunki.
Nick będzie zły – przebiegło jej przez głowę.
Nie, nie będzie, przecież to koniec. Wszystkiego – odpowiedziała sobie po chwili.
Nie zaprotestowała, kiedy chłopak zdjął jej bluzkę przez głowę.
Nie czuła się ani trochę skrępowana, chociaż gdzieś świtało jej, że powinna.
Sięgnęła po bluzkę nieznajomego i zrobiła to samo z jego.
Przejechała dłonią po jego wytatuowanym, umięśnionym torsie.


-Skąd znasz córkę dyra? – zapytał Niels, kiedy wracali od pielęgniarki. Wyglądał przezabawnie z opatrzonym nosem i Drew z trudem  powstrzymał kolejny wybuch śmiechu, kiedy znowu spojrzał na kolegę.
Oblizał usta, maskując rozbawienie.
-Nie znam. Widzę ją trzeci raz w życiu – odpowiedział.
-A te inne 2 razy?
-Tak się składa, że na siebie wpadamy dzisiejszego dnia.
-Wpadacie na siebie? – chłopak posłał Drew podejrzliwe spojrzenie – Wygląda jakbyś się jej podobał.
Młody Bieber się wyszczerzył.
-Gorąca jest.
-Oj, jest – przytaknął olbrzym z rozmarzonym uśmiechem – Ale nikt jej nie tknie, bo dyro urwałby mu jaja. I to nie jest przenośnia.
Drew się zaśmiał.
-To nie jest śmieszne – powiedział Niels z poważnym wyrazem twarzy – Był taki jeden… Charles. Przywalał się do niej, a później zaginął w tajemniczych okolicznościach.
Drew spojrzał na niego z niedowierzaniem i rozbawionym uśmiechem.
-Każdy ci potwierdzi, jak mi nie wierzysz – wzruszył ramionami.


Megan leżała pod nowo poznanym chłopakiem i oboje nie mieli na sobie żadnej części ubioru.
-Robiłaś to kiedyś? – zapytał Azjata.
Megan odwróciła spojrzenie.
-Ejj, to nic – chłopak złapał jej brodę i zmusił do patrzenia na niego – Na początku może boleć, ale później ci się spodoba, ok?
Meg skinęła niepewnie głową, a o jej świadomość obijało się to co właśnie zamierza zrobić.
Zanim zdążyła przetworzyć tę informację poczuła, że chłopak splata swoje dłonie z jej po dwóch stronach jej głowy i znajduje się w niej powolnym ruchem.
Dziewczyna jęknęła.
-Csii – szepnął, poruszając się w niej powoli.
Z każdym ruchem chłopaka, Megan czuła coraz więcej przyjemności, niż bólu.
Azjata zwiększył tempo i intensywność, a Meg czuła jak coś w niej narasta. Uczucie, którego nigdy wcześniej nie znała.


-A jak nie jest niedziela i się nie nudzicie, to co robicie? – zapytał Drew, leżąc na swoim nowym łóżku i umierając z nudów.
-Uczymy się. Pracujemy charytatywnie – odezwał się jakiś niezadowolony głos z głębi pokoju.
Młody Bieber jęknął.
-Dlaczego mnie po prostu nie zabili?
Rozległo się kilka chichotów, a Drew westchnął teatralnie.
-Co zrobiłeś, że cię tu wsadzili? – zapytał chłopak, z sąsiedniego łóżka.
Drew nie odpowiedział, tylko zacisnął szczękę.
-Nic, na co miałby jakiś cholerny wpływ – odezwał się dziwnym głosem, po kilku minutach ciszy.


-Jenn, Megan wyszła z domu jakieś 4 godziny temu. Nie wiem czy mam się niepokoić… Ale chyba zaczynam się martwić.
-Jest już po północy! Powinna wrócić. Zadzwoń do niej – odpowiedziała Jenny po drugiej stronie słuchawki.
-No właśnie tak się składa, że nie odbiera… Tylko się nie denerwuj. Po prostu właściwie jej nie znam. Gdzie mogę jej szukać?
Jenn przez dłuższą chwilę nie odpowiadała.
-Spróbujemy z Justinem namierzyć jej telefon. Damy ci znać – powiedziała, po czym szybko się rozłączyła, a Matt czuł, że nawalił na całej linii.


Megan leżała skulona na łóżku, zastanawiając się czy minęły sekundy, minuty, godziny czy może dni. Miała zamknięte oczy i czuła mocne zawroty głowy.
Azjata ją zostawił. A mówił przecież, że nie będzie przy nim samotna.
Mocniej przycisnęła do siebie kolana.
Czuła się teraz o wiele bardziej samotna, niż kiedykolwiek w życiu.
Z oka popłynęła jej łza, ale zignorowała ją, skupiając się na dźwięku dochodzącym zza drzwi.
Ktoś tu zmierzał.
Westchnęła.
Pewnie jakaś para chcę się pieprzyć.
Docierała do niej ta informacja, ale nie zamierzała niczego z nią robić.
Leżała dalej, spokojnie.
Nie wiedziała nawet czy będzie w stanie wstać.
-Megan!! – wydawało jej się, że słyszy swoje imię.
Parsknęła śmiechem.
Kto mógłby niby chcieć ją znaleźć?
Ktoś zapukał do drzwi. Nie słysząc odpowiedzi, energicznie je otworzył.
-Megan! – usłyszała głos Matta przepełniony, ulgą i jednocześnie przerażeniem.
Nie poruszyła się, ale przez jej głowę przebiegła jej myśl czy jest w coś ubrana.
Była. Miała na sobie swoją czarną, koronkową bieliznę, chociaż zupełnie nie pamiętała kiedy założyła ją z powrotem.