poniedziałek, 14 maja 2012

18. Plan.

Z góry przepraszam, jeśli pomyliły mi się jakieś imiona .

   -Czyli do jutra jesteśmy sami, tak? – uśmiechnął się Drew, kiedy dojechali nad jezioro i wzięli się za rozstawianie namiotu.
-Na to wygląda… - uśmiechnęła się Rachel.
Chłopak przyglądał się jej niepewnie.
-Co? – zaśmiała się dziewczyna.
Drew usiadł na trawie.
-Słuchaj, mała… Ile pamiętasz z ostatniej imprezy?
Rachel usiadła obok niego.
-Wszystko – uśmiechnęła się.
-Jesteś pewna, że WSZYSTKO?
-Tak.
Drew dalej nie odrywał od niej wzroku.
-Ej, tu zawsze jest tak pusto? – zapytała Rachel, żeby przerwać wreszcie tę dziwną ciszę.
Chłopak skinął głową.
-Jak na razie o tym jeziorze wie tylko moja najbliższa rodzina… i ty. Idziemy popływać?
-A namiot?
-Później – Drew złapał Rachel za rękę i pomógł jej zdjąć ciuchy, tak, że została tylko w stroju kąpielowym, który miała pod spodem.
Bieber też zdjął z siebie ubrania i za rękę wbiegli do wody.
Dziewczyna pisnęła czując jaka woda jest zimna.
Drew przyciągnął ją blisko do siebie i ciągnął za sobą, aż znaleźli się w wodzie po ramiona.
-Ziiimno – powiedziała Rachel drżąc na całym ciele.
Bieber wpił się w jej usta i zaczął namiętnie całować, jednocześnie wędrując rękami po jej zmarzniętym ciele.
-Tak serio chcesz to zrobić? – zajrzał jej w oczy – Bo mnie ta sprawa z ciążą Angel trochę przeraziła – pociągnął lekko za sznurek jej stanika.
-Tak, ale nie w tym momencie – powiedziała dziewczyna i ruszyła do brzegu. Drew patrzył za nią – No co? Zimno mi.
Chłopak poszedł za nią i okrył ją czule ręcznikiem. Ciągle nie odrywał od niej wzroku.
-Peszysz mnie – zaśmiała się dziewczyna, a on musnął jej usta.
-To będzie niezapomniany wyjazd - pocałował ją czule.
Dziewczyna dotknęła palcem jego twarzy i zaczęła delikatnie po niej sunąć. Zatrzymała się w miejscu gdzie wyczuła niedużą bliznę na policzku. Przyjrzała się jej. Nigdy wcześniej nie zwróciła na nią uwagi, ale ta dodawała mu uroku. Pasowała do jego zawsze z pozoru grzecznej miny i łobuzerskich błysków w oczach.
-Co ci się tu stało? – zapytała dotykając jego blizny.
Chłopak nie odpowiedział tylko przyciągnął do siebie dziewczynę bliżej i wpił się w jej usta.
Rachel odepchnęła go z rozbawieniem.
-Dlaczego zawsze jak zadam ci jakieś pytanie, na które nie chcesz odpowiadać, to mnie całujesz? – zaśmiała się.
-Bo chcę, żebyś zapomniała o tym o co pytałaś – uśmiechnął się i przysuwając się bliżej znowu musnął jej usta.
-Nic z tego – powiedziała odsuwając go od siebie na bezpieczną odległość – Co ci się stało w policzek?
-A takie tam – Drew spojrzał w bok – Kurde, czemu nie potrafię kłamać?
-Dobrze, że nie potrafisz – uśmiechnęła się Rachy – A teraz czekam na odpowiedzie. Czemu nie możesz tak po prostu powiedzieć?
-Wiesz… Bo to jest trochę… sprawa o której nie mogę i nie chcę gadać…
Rachel spojrzała na niego zdziwiona.
-Serio, nie mam ochoty do tego wracać… - chłopak patrzył w ziemię, a jego wyraz twarzy stał się poważny. Rach nie pamiętała kiedy ostatnio widziała go w takim stanie.
-Drew? – dziewczyna zbliżyła się do niego i przytuliła go czule.
Młody Bieber musnął lekko jej policzek.
-Miałem wtedy jakieś 3 lata… - zaczął chłopak nie puszczając Rachel z uścisku – No i… Jakby ci to powiedzieć… Zostałem porwany.
Dziewczyna gwałtownie się mu wyrwała.
-Co?! – spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.
Drew wzruszył ramionami i przysiadł na dużym kamieniu.
-Prawie już tego nie pamiętam… - powiedział, co nie było do końca prawdą. Pamiętał sporo, według niego stanowczo za dużo. Od tego czasu minęło prawie 13 lat, a go nadal co jakiś czas prześladowały koszmary o tym co zdarzyło się podczas jego porwania. Te straszne obrazy nie dawały mu spokoju, nie pozwalały zapomnieć, a on nie mógł z nikim podzielić się tym co się wydarzyło…
-Drew?
Chłopak ze swoich butów wzrok przeniósł na dziewczynę, przygryzając nerwowo wargi.
-Nie musisz mówić – powiedziała ze zrozumieniem w oczach.
Chłopak uśmiechnął się do niej.
-Dzięki – podniósł się z miejsca i przytulił ją. Wsunął jej końcówki palców pod zapięcie jej stanika, a dziewczyna odruchowo się od niego odsunęła.
Drew się zaśmiał.
-Musisz się zdecydować czy chcesz, żebym cię rozebrał, czy nie – złapał kosmyk włosów dziewczyny i nawinął go sobie na palec wskazujący, jednocześnie nie odrywając wzroku od jej oczu.
-Później – powiedziała wytrzymując jego spojrzenie.
Bieber nie przestawał się uśmiechać i musnął jej usta.
-Mówiłaś to już wcześniej.
Żadne z nich nie odwracało wzroku.
-Po prostu… Rodzice wychowali mnie na grzeczną, ułożoną dziewczynkę i jakoś trudno mi odstąpić od tej reguły… - powiedziała niepewnie Rachel.
Drew położył dłoń na jej policzku.
-Ale pomimo wszystko chcesz mnie, prawda? – uśmiechnął się łobuzersko i musnął jej usta.
-Chcę – wyszeptała zatracając się w jego pocałunku.
Drew smakował jej ust, jakby całował ją po raz pierwszy, z każdą chwilą robił to coraz namiętniej.
Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy wylądowała na materacu w nie do końca rozłożonym namiocie. Czuła na sobie ciężar ciała Biebera i jego usta i ręce, które urządziły sobie wędrówkę po jej ciele.
Rachel czuła, że cały świat zatrzymał się w miejscu. Byli tylko oni. Nic więcej się nie liczyło.


Drew obudził się pierwszy i przyglądał się czule swojej dziewczynie, która ubrana wyłącznie w jego koszulę spała z opartą głową na jego torsie. Pogłaskał delikatnie jej potargane włosy. Uśmiechnął się do siebie na myśl o poprzednim dniu. Był to stanowczo jeden z najcudowniejszych dni w jego życiu, nie podobał mu się tylko fakt, że Rachel przypadkiem poruszyła bolesny dla niego temat i chociaż dawno już o tym nie myślał, złe wspomnienia powróciły w snach dzisiejszej nocy bardziej wyraźne i realistyczne niż kiedykolwiek. Prawie nie spał tej nocy, po części za sprawą Rachel (czego nie żałował), ale po części za sprawą koszmarów, które pozwoliły mu zmrużyć oko na niecałą godzinę.
Nagle poczuł, że dziewczyna się poruszyła i uniosła na niego zaspany wzrok.
-Witaj księżniczko – musnął czule jej usta.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i przytuliła się do niego mocniej.
Drew wsunął jej rękę pod bluzkę i gładził jej nagie plecy, pod kołdrą.
-Drew?
-Hmm?
-Obiecasz mi coś? – zapytała niepewnie Rachel.
-Taak – chłopak musnął jej policzek.
-Obiecasz, że nigdy mnie nie zostawisz?
Drew spojrzał jej w oczy i chwilę nic nie mówił.
Zauważył lekką obawę w oczach dziewczyny.
-Nie tylko nigdy cię nie zostawię, Rachy – musnął jej szyję – ale i nigdy nie pozwolę ci odejść.
-Obiecujesz?
-Obiecuję – zapewnił.


-Meg, ktoś do ciebie!!
Megan właśnie skończyła się ubierać, kiedy usłyszała głos mamy.
-Do mnie? – zdziwiła się dziewczyna i dopinając fioletowy sweterek poszła w kierunku drzwi wejściowych.
Osoba, którą zobaczyła w drzwiach sprawiła, że na kilka sekund przestała oddychać.
Nick uśmiechnął się do niej.
-Chcesz iść na spacer? – zaproponował, nie przestając się uśmiechać.
Dziewczyna dostrzegła w jego oczach troskę. Z bólem przypomniała sobie zajścia na imprezie.
-Mogę iść – odpowiedziała wzruszając lekko ramionami, ale tylko zgrywała niedostępną. Miała ochotę rzucić mu się w ramiona. Ale przecież miał dziewczynę. Pomimo wszystko nie chciała być powodem rozpadu związku.
Dopiero kiedy odeszli kawałek od domu Nick się odezwał.
-Jak się czujesz? – zapytał muskając nieznacznie opuszkami palców jej dłoń.
Dziewczyna poczuła przyjemne mrowienie w miejscach, które dotknął.
-Daję radę – powiedziała wlepiając wzrok w swoje conversy.
Nick naprawdę przejmował się tą małą. Nie mógł przestać myśleć o niej od kilku dni i to chyba nie tylko z tego powodu, że bał się jak sobie radzi po okropnym przeżyciu z imprezy. W końcu miała tylko trzynaście lat. A on miał cholerną potrzebę zaopiekowania się nią i nie dopuszczenia do tego, żeby stała się jej chociażby najmniejsza krzywda.
Chciał spowodować, żeby dziewczyna wreszcie na niego spojrzała, ale nie potrafił niczego wymyślić dlatego po prostu stanął przed nią zagradzając jej drogę i uniósł jej brodę zmuszając ją jednocześnie, żeby spojrzała mu w oczy. Nigdy się jej tak naprawdę nie przyglądał z bliska. W sumie to nawet nie był świadomy tego, że dziewczyna jest od niego niższa co najmniej o głowę. Najpierw dokładnie zlustrował jej twarz. Miał ciemnoniebieskie oczy, które zawsze miały w sobie coś tajemniczego, ale do tego w tym momencie dochodził również lęk, który towarzyszył jej od zajścia na imprezie. Miała ciemne, dość długie włosy, takie jakie lubił najbardziej. Swobodnie opadały na jej ramiona po czym znowu wznosiły się przy podmuchach wiatru. Miała piękne, czerwone, mocno zarysowane usta. Pamiętał jak słyszał, że kiedyś skarżyła się koleżance, że nauczyciele bez przerwy oskarżają ją w szkole o malowanie się, a ona nigdy nie miała kosmetyków w ręce. Ta dojrzała dziecinność w jej twarzy dodawała jej uroku. Wyglądała na trochę więcej niż 13 lat. Gdyby nie wiedział w jakim jest wieku dał by jej z pewnością 14, 15. Ale w jej dość poważnej, już prawie całkiem kobiecej twarzy ciągle zostawało coś z niewinnego dziecka, co strasznie w niej go pociągało. Poza twarzą kształty miała również już całkiem kobiece. Miała szerokie biodra, w sam raz biust, w ogóle jak na swój wiek i szczupłe, chociaż nie za chude nogi. Nick szybko opamiętał swoje myśli, kiedy zaczęły zachodzić za daleko. Nie miał prawa nawet fantazjować o tej trzynastolatce. Przecież to jeszcze dziecko, a w dodatku on miał dziewczynę. Chociaż… Ostatnio jakoś im się nie układało.
Chłopak nie wiedział ile stali tak na środku chodnika patrząc sobie w oczy, ocknął się dopiero, kiedy jakaś kobieta z bliźniakami w wózku, poprosiła ich uprzejmie, ale stanowczo, żeby się przesunęli.
-Idziemy do parku? – zasugerował chłopak.
Megan skinęła głową co potraktował jako zgodę. Powoli spacerowali po parku dalej się do siebie nie odzywając. Nick nie wiedział co mówić dlatego uchwycił się banalnego, bezsensownego tematu, który w sumie mógł doprowadzić do spięć pomiędzy nimi, ale naprawdę nie miał pojęcia co mówić. Pierwszy raz zabrakło mu języka w gębie przy dziewczynie. A właściwie to przy dziewczynce.
-Umm… Co tam u Drew? Bałem się, że jak wejdę na wasze podwórko to z miejsca strzeli mi kulkę w łeb, ale nic nie dostałem. Nie ma go na chacie?
Megan zaśmiała się, chociaż starała się zachować powagę.
-Pojechał z Rachel pod namiot.
Nick nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
-Serio? Twój braciszek raczej nie należy do najgrzeczniejszych, co? Wasz tatuś nie obawiał się go puścić samego z dziewczyną? – zapytał badając wyraz twarzy dziewczyny.
Jej twarz stężała, ale nie z powodu, jakiego myślał.
-JEGO tatuś.
-Co?
-Jego. Nie ‘nasz’ – spojrzała mu twardo w oczy, a on aż odwrócił wzrok.
Jak mógł strzelić taką gafę? Przecież znał plotki o tym, że Meg nie jest córką Biebera, ale… Nigdy nie przyszło mu do głowy, że to prawda. Z drugiej strony od początku był przekonany, że taka idealna istota nie mogła powstać z DNA Justinka Bimberka. Ale na pewno nie sądził, że usłyszy to od Megan.
-Przepraszam – powiedział dalej nie patrząc jej w oczy.
-Nie szkodzi – odpowiedziała lekko wzruszając ramionami.
Nick od zawsze brał Megan za rozpieszczoną córkę Biebera, która tarza się w pieniądzach. Oczywiście dobrze wiedział i widział, że dzieci Justina wbrew wszystkim plotkom wcale nie są rozpieszczone. Drew może trochę za dużo się rzucał, ale ostatnio nawet nie nienawidził go jakoś szczególnie. Ale i tak miały z góry taką opinię. Meg wydawała mu się raczej odległym marzeniem, idealną dziewczyną, nie w jego wieku, a na dodatek i tak nie z jego półki, a tu bam. Idealna Megan, o której tylko w żartach mówił, że nie może być córką Biebsa stała się Megan, która… no właśnie? Która co? Za dużo pytań pojawiło się w jego głowie na temat tej kruchej, jak mu się zdawało dziewczyny. Kruchej, ale potrafiącej sobie poradzić prawie w każdej sytuacji. Przystosowanej przez świat do trudnego szkolnego i pozaszkolnego środowiska. Nick sam wychowywał się bez ojca. A właściwie z, ale mężczyzna, który mieszkał z nim, bratem i matką, nie był jego rodzonym ojcem. Dlatego poczuł niemal namacalną więź z Megan. On też nigdy nie mógł się pogodzić z zaistniałą sytuacją.
-Meg… Znasz swojego ojca? – zapytał niepewnie Nick, obawiając się trochę reakcji dziewczyny. Ta znowu spojrzała na swoje buty.
Megan miała dziwne wrażenie, że mogłaby porozmawiać z Nickiem o wszystkim. Nawet o najbardziej bolesnych sprawach, o ojcu o którym nie rozmawiała z nikim. Nawet z Jenn. Pop prostu… Obawiała się? Nie wiedziała dlaczego miała taką blokadę, jeśli w temat wchodził ojciec, ale ta nagle się zawaliła.
-Nie – odpowiedziała kręcąc głową i w wyrazie zdenerwowania przygryzła wargi.
Nick uśmiechnął się lekko. Nałogowe przygryzanie warg było cechą dziedziczną Bieberów. Widocznie odziedziczyła je po matce. Jak ona mogła mieć wcześniej na nazwisko? Widocznie u tych drugich przygryzanie warg też było w modzie.
-Rozmawiałam z nim kiedyś… - odezwała się dziewczyna, kiedy Nick myślał, że już niczego więcej na temat ojca nie powie – Zadzwonił złożyć mi życzenia na jedenaste urodziny – zrobiła chwilę pauzy – Nie miałam ochoty z nim rozmawiać i byłam dla niego oschła, obwiniając go bezgłośnie o te wszystkie lata przez które się nie odzywał. Jego głos wydał mi się przyjemny. Taki bliski… - zauważył, że w oczach Megan pojawiły się łzy, dlatego objął ją ramieniem, nie bardzo myśląc o konsekwencjach. W końcu mógł ich tu zobaczyć każdy, siedzących przytulonych na ławce, ale nikt tędy nie chodził… Przynajmniej Nick miał taką nadzieję – Ma na imię Matt – kontynuowała dziewczyna – Nie pamiętam nazwiska. Drew pokazał mi dał kiedyś jego zdjęcie. Porwałam je… - mówiła dalej, a po jej policzku spłynęła łza – Byłam zazdrosna o to, że Drew też był na tym zdjęciu. On go znał. Znał mojego ojca, a ja nie. To było nie sprawiedliwe – po policzku dziewczyny spłynęła kolejna łza, a Nick delikatnie ją otarł. Otworzyła się przed nim chociaż wcale nie musiała. Dlatego przytulił ją mocniej – Kiedy rozmawialiśmy, zapytałam go dlaczego nigdy nie przyjedzie mnie odwiedzić. On, odpowiedział, że mieszka daleko i nie chce mieszać się w nasze sprawy rodzinne. Chciała mu powiedzieć, że potrzebuję go najbardziej na świecie i duszę się w tej rodzinie, ale wykrzyczałam mu w furii, że wcale go nie potrzebuję i powiedziałam mu, żeby się pieprzył. Tak, dobrze to pamiętałam. Miała jedenaście lat i właśnie tymi słowami i spazmatycznym szlochem zakończyła się moja pierwsza i zarazem ostatnia rozmowa z ojcem – Meg z trudem powstrzymała szloch – Pewnie myśli, że jesteśmy idealną rodzinką. W ogóle go nie obchodzę, a to przecież mój ojciec – nie była w stanie dalej mówić, bo zaczęła płakać.
Nick totalnie nie wiedział co robić, dlatego posadził ją sobie na kolanach i przytulał gładząc włosy i delikatnie ocierając łzy z jej policzków.
-To na pewno nie tak, Meggy – powiedział czule.
Dziewczyna odkąd skończyła osiem lat nie pozwalała nikomu się tak nazywać, ale jemu zamierzała pozwolić. W jego ustach wszystko brzmiało idealnie.
-Nigdy z nikim o nim nie rozmawiałam, wiesz? Chciałam wymazać go ze swojej głowy, chciałam go zapomnieć, ale mi się nie udało, chociaż nigdy naprawdę go nie widziałam. Sama dowiedziałam się o tym, że nie jestem córką Biebera, nikt nie raczył mnie o tym poinformować… Któregoś dnia przez przypadek trafiły mi w ręce moje akta urodzenia i doznałam szoku… - na chwilę przerwała, żeby się uspokoić – Matt jest taki szczupły, wysoki, ma podobne do mnie oczy, a jego włosy są… blond. Tak. Jest blondynem.
Dziewczyna chyba powiedziała wszystko co wiedziała o ojcu, bo zamilkła i tylko wpatrywała się zaczerwionymi od płaczu oczami w Nicka.
Chłopak ostrożnie pogładził dłonią jej policzek.
-Wiem co czujesz, śliczna – powiedział, a do dziewczyny nagle dotarło, że siedzi mu na kolanach, dlatego lekko zawstydzona zsunęła się z nich, ale Nick nadal ją obejmował – Mój tak zwany ojciec zniknął z mojego życia, jak byłem jeszcze za mały, żeby go pamiętać. Ponoć próbował utopić mnie w wannie, kiedy nie chciałem z niej wyjść, a później dotkliwie pobił mamę… - chłopaka przeszedł nieprzyjemny dreszcz. On też nigdy z nikim nie rozmawiał o ojcu, oprócz jednego, jedynego razu, kiedy spytał o niego mamę. Od razu tego pożałował – Był pijakiem i ćpunem. Zaczęło się to jak stracił pracę, a później było coraz gorzej. Teraz siedzi sobie w więzieniu, gdzieś w Nowym Jorku.
Oczy dziewczyny zrobiły się szerokie jak spodki.
Nic nie powiedziała tylko przytuliła go mocno. To był pierwszy taki ruch z jej strony i chłopak poczuł się dzięki temu bardzo przyjemnie. W zasadzie wcale nie zdradzał swojej dziewczyny… Po prostu pocieszał się nawzajem z Meg… A przynajmniej tak sobie wmawiał.
-Czyli wygląda na to, że oboje mamy ciekawe przeżycia związane z ojcami – odezwała się w końcu Megan uśmiechając się cierpko.
Siedzieli jeszcze przez jakiś czas na ławce, później zaczęli znowu spacerować. Bez przerwy rozmawiali. Nagle tematy nie przestawały się kończyć. Meg wyszła z domu koło 10:00, a wróciła po 19:00. Jenn dzwoniła do niej kilka razy, ale nie odbierała. Kiedy dziewczyna wróciła do domu i rodzicielka zobaczyła ją tak szczęśliwą jak nigdy, powiedziała tylko, że mogłaby czasem odebrać i poinformować gdzie jest, bo się o nią martwi, a ta zarzuciła jej ręce na szyję i całując w policzek obiecała, że już zawsze będzie. To już totalnie  zwaliło Jenn z nóg.


-Cześć pedale – Drew odebrał, ale nie znał numeru wyświetlającego mu się na ekranie iPhone’a. Głos też mu jakoś za dużo nie mówił, ale wydawał się znajomy.
-Hmm?
-Tu Nick.
Bieber się skrzywił, ale dzięki temu co zdarzyło się na imprezie, temu, że Nick pomógł mu uratować Meg nie rozłączył się.
-Czego? – warknął Drew.
-Nie dzwonię do ciebie debilu, żeby się wyżywać, kłócić czy tym podobne. Chodzi o Megan.
-Co z nią? – zaniepokoił się młody Bieber.
-Nic… A właściwie… Słuchaj…
-Rany, powiedz wreszcie o co ci chodzi – jęknął zniecierpliwiony Drew.
-Chodzi o jej ojca.
Biebera zamurowało.
-Zabrakło ci języka w gębie? – zapytał Nick – Matt. Nazywa się Matt, prawda? Wiesz, że Meg strasznie przez niego cierpi?
Drew nadal nie potrafił wydobyć z siebie słowa.
-Skąd o nim wiesz? – wydusił wreszcie.
-Od niej. Mówiła, że ty go znałeś. Myślisz, że jest jakiś sposób, żeby się spotkali, czy coś?
-Skąd nagle u ciebie takie zainteresowanie osobą mojej siostry? Nie masz dziewczyny?
-Niby mam, ale…
-Jeśli skrzywdzisz Meg, to…
-Dobra, wiem, wiem. Ale nie chce jej krzywdzić Drew. W tej sprawie naprawdę możesz mi zaufać. Przynajmniej spróbuj. Jest jakiś sposób, czy nie?
Chłopak chwilę nie odpowiadał… Jeśli Meg powierzyła Nickowi taką tajemnicę, to miał nadzieję, że miała powody ku temu, żeby mu zaufać.
-Słuchaj. To jest tak, że on mieszka gdzieś w Londynie. Spotkałem go jak byłem na początku wakacje z Rachy u jej ciotki. I wybierał się właśnie do Kanady, w te okolice, zamierzał spotkać się z moją mamą i myślę, że zarazem ze Meg. Miałem wracać z nim, ale sprawy potoczyły się trochę inaczej niż planowałem… Przyjechała ‘ukochana’ kuzyneczka i musiałem wracać wcześniej. Z tego co pamiętam on miał wracać trzydziestego. Jutro jest trzydziesty, nie?
-Taa. Serio mówisz? – zapytał zszokowany Nick.
-Pewnie, że serio. Z tego całego jego przyjazdu to obawiam się tylko tego jak zareaguje mój ojciec i czy nie wybuchnie mała wojna domowa. Wiesz co? Jak się już tak angażujesz w sprawy mojej siostry, to może chcesz mi pomóc?
-W...?
-Zupełnie wyleciał mi z głowy przyjazd Matta, nie podziękuję ci, bo jesteśmy wrogami, ale uznajmy, że jestem całkiem zadowolony, że mi przypomniałeś. Zazwyczaj nie wchodzę układ z takimi debilami jak ty, ale myślę, że mógłbyś być przydatny w utrzymaniu mojego taty z dala od domu przez cały dzień.
-Niby jak?
-Wtajemniczę cię jak wrócę, Nicky.
-Nicky? – zapytał zażenowany – Dobrze, Zjeberku.
-Ciota.
-Pedał.
-Jprdl. W co ja się pakuję. Wracam dziś o… to zależy.
-Od?
-Nie twoja sprawa, Nikusiu.
-Zamierzasz pieprzyć się z Rach do nieprzytomności?
-Tak – powiedział Drew, ciekawy reakcji Nicka – A jeśli ty spróbowałbyś kiedyś tego z moją siostrą, powieszę cię za jaja.
-Twoja siostra ma 13 lat.
-Właśnie dlatego bym to zrobił. A więc, dobrze ci radzę, nie próbuj się posuwać do niczego za co mógłbym cię zabić.
-Zjeber, ja serio nie chcę jej nic zrobić. Twoja siostra jest cudowna. Widać, że nie z krwi Zjeberów.
-Zajebiście – warknął Drew – Uważaj, bo doniosę twojej laseczce, że kręcisz z Meg.
-A ja powiem co zamierzasz robić z Rachel.
-A co jak się nie przyznam?
-A co jak ja się nie przyznam?
-Dreeew – Nick usłyszał w tle słuchawki zażenowany głos dziewczyny – Słucham twojej rozmowy od jakiejś minuty i jest ona na poziomie czterolatka, tylko, że z wulgaryzmami. Czy mógłbyś łaskawie się ogarnąć albo ją zakończyć?
-Laska cię strofuję słyszę – zarechotał Nick.
-Po prostu się niecierpliwi – odgryzł się Jus – O 18:00, w parku.
-Zgoda.
Młody Bieber się rozłączył.
-Z kim rozmawiałeś? – Rachel spojrzała podejrzliwie na Drewa.
-Z Nickiem – skrzywił się chłopak, niemal wypluwając to imię – Chyba zabujał się w mojej siostrze.
-Serio? – zdziwiła się Rachy – Tak jak ona w nim? Brzmi groźnie.
Drew uśmiechnął się krzywo.
-A dlaczego umówiłeś się z nim o 18:00?
-Muszę odciągnąć pana gwiazdę Biebera od domu, a on może przydać się do pomocy…
Rachel miała wyraz wielkiego zdziwienia na twarzy, ale w końcu przypomniała sobie zajścia w sklepie w Londynie.
-Matt przyjeżdża, tak? – bardziej stwierdziła niż zapytała.

_____________________
Przepraszam za wszystkie błędy.