środa, 31 sierpnia 2011

3. Przeznaczenie?


Drewa, obudził budzik, który ustawił sobie na komórce.
Jęknął z bólu, kiedy wyciągnął rękę, żeby go wyłączyć. Ciało bolało go jeszcze bardziej niż poprzedniego dnia. Poleżał jeszcze chwilę na łóżku, zbierając się do wstania. Podniósł się zaciskając oczy.
-Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa – mówił pod nosem, przy każdym kroku.
Spojrzał na swój dzisiejszy plan lekcji.
Zrobiło mu się słabo, kiedy zobaczył, że ma dziś dwie godziny W-Fu… Bardzo poważnie myślał nad ucieknięciem z niego. Rodzice z pewnością napisaliby mu zwolnienie, ale… Chciał zgrywać twardziela.
Drew poszedł do łazienki i wyszedł z niej po dziesięciu minutach. Kiedy szedł w stronę kuchni czuł, że ból się zmniejsza… albo po prostu się do niego przyzwyczaja…
Zobaczył mamę krzątającą się przy lodówce.
Drew objął ją od tyłu i musnął jej policzek.
-Na pewno dasz radę iść do szkoły? – spytała zatroskana Jenn.
Chłopak usiadł przy stole, a mama podała mu śniadanie.
-Dam. Nie martw się – posłał jej pokrzepiający uśmiech.
-A gdyby ci chłopcy…
-Oj, przestań. Nic mi więcej nie zrobią. Spokojnie.
-Pójdę do ich rodziców. Tata widział, kto cię pobił…
-Przecież było ciemno. Nawet ja nie wiem, kto to – skłamał chłopak.
Rodzicielka ciężko westchnęła, a on szybko radząc sobie ze śniadanie podniósł się z miejsca, wziął plecak i poszedł w stronę wyjścia.
-Hej! – zawołał jeszcze, wychodząc.
-Pa, synku. Uważaj na siebie – powiedziała Jenn.
-Będę – uśmiechnął się Drew i wyszedł z domu.
Jak zwykle, po drodze do szkoły, zaszedł po Maxa.
Kumpel już czekał na niego pod domem.
-Wiedziałem, że przyjdziesz. Nawet poturbowany – zaśmiał się przyjaciel i niespiesznie ruszyli do szkoły, do której mięli bardzo blisko.
-Aha – powiedział Drew – Miałem nadzieję, że tak będziesz myślał, bo mam szlaban na telefon i nie mogłem ci tego potwierdzić.
-Uuuu… Matka się nieźle wpieniła?
-Taa… - chłopak się skrzywił – Nie mogę nigdzie wychodzić przez tydzień, przez miesiąc oglądać telewizji, grać na komputerze… itp…
-Słabo.
-No… A twoja nie była zła?
-Trochę była – Max wzruszył ramionami – A tam – machnął ręką – Tata się strasznie wkurzył i myślałem, że się dosłownie na mnie rzuci, ale skończyło się na tym, że do końca roku nie mogę nigdzie wychodzić po 18:00.
Drew się zaśmiał.
-Tak, jak miesiąc temu?
-Dokładnie. Moi starzy mają niesamowita pamięć, co do moich kar.
-To masz fajnie… Moja mama to za nic by mi niczego nie odpuściła, nawet, gdybym był umierający – skrzywił się młody Bieber.
-No, ale za to, jaka z niej laska – wyszczerzył się Max, a Drew uniósł brwi.
-Że co?
-No, niezłą masz mamę.
-AHA?
-Oj, nie udawaj, że tego nie widzisz. Jest hot.
Drew parsknął śmiechem.
-Wiem, że jest hot, ale ma prawie 30 lat i jest moją mamą!
-Prawie. 29, to jeszcze zajebisty wiek.
Drew uśmiechnął się ironicznie.
-To już wiem, czemu tak chętnie do mnie przychodzisz.
-No, powiedzmy, że to jest bardzo miły dodatek do wizyt u ciebie…
Bieber wywrócił oczami.
-No, co?? Powiedz, patrząc mi prosto w oczy, że Angel nie urozmaica twoich wizyt u mnie.
Drew chwilę nic nie mówił.
-Mogę to powiedzieć… - powiedział patrząc na swoje buty – Już nie urozmaica, tylko wkurza. KIEDYŚ urozmaicała…
Max spojrzał dziwnie na przyjaciela.
-Jak to?
-Jeeej… A tak to. Powiedziała mi wczoraj, że mamy zapomnieć o pocałunku. Fajnie, nie?
Kumpel miał zszokowany wyraz twarzy.
-Że, co?! Ona przez ciebie płacze od wczoraj i… Co?! Ona chyba ma nierówno pod sufitem…
-Też tak myślę – uśmiechnął się Bieber niepewnie – W sumie… To fajnie, że się o mnie martwi…
-No właśnie. MARTWI! I to jak! Niemożliwe, żebyś jej nie obchodził! – powiedział Max - A tak zmieniając temat… Twoja siostra, kiedy wraca od babci?
-Dziś. No przecież, jak stary jest, to musi się z nim zobaczyć.
Siostra Drewa nazywała się Kristen, miała trzy lata i czwarte urodziny za trzy dni. Dziewczynka była uroczą brunetką o jasnej karnacji i niebieskich oczach. Wszystkich zachwycała swoją urodą. Kristy uwielbiała swoją babcie – Pattie. Najrzadziej raz w miesiącu wybierała się do niej na parę dni. Jenn, ani Pattie nie miały nic przeciwko temu. Jenn mogła odpocząć, a Pattie poopiekować się wnuczką, którą kochała nad życie. Drew też uwielbiał swoją małą siostrę. Zrobiłby dla niej wszystko.
-Mała Kristen jest przesłodka – stwierdził przyjaciel Biebera.
-Wiem. Nie ma takiej drugiej – wyszczerzył się Drew.
Kumple zobaczyli przed sobą Grega z ‘rodzinką’.
-Ku**a – zaklął pod nosem młody Bieber.
-Siema, Zjeber – zaczepił go chłopak.
-Hej – Drew dzielnie spojrzał na swojego prześladowca.
-Poskarżyłeś się rodzicom, kto ci tyłek skopał? – Greg uśmiechał się wrednie, ale Drew w jego oczach dostrzegł lęk.
-Nie. Jesteśmy kwita, tak? Ja sprałem twojego brata, ty, z pomocą kumpli, mnie.
-Nich ci będzie. Ale tylko spróbuj naskarżyć.
-Nie naskarżę. Nie jestem, jak twój braciszek. Sam potrafię sobie robić – Drew wiedział, że tą odzywką dużo ryzykuje, ale nie potrafił się powstrzymać.
Odwrócił się do Grega plecami i dalej poszedł w stronę szkoły.
Odetchnął z ulgą, kiedy starszy chłopak puścił mu płazem uwagę na temat brata.
Chłopak, pierwszą miał biologię. Było już późno i pobiegł do klasy zostawiając Maxa po drodze, którego pierwszą lekcją była muzyka.
Drew, do klasy wpadł w ostatnim momencie.
Nauczycielka przyszła jakieś 40 sekund po nim.
Przyprowadziła ze sobą nową uczennicę.
Młody Bieber był za bardzo zajęty wypakowywaniem rzeczy, żeby spojrzeć na nową. Dopiero, kiedy padło imię ‘Rachel’ podniósł głowę.
Jego oczy napotkały spojrzenie jego znajomej.
Uśmiechnął się do niej promiennie.
Był mega zadowolony, że akurat na biologii siedzi sam.
-Rachel… Możesz usiąść gdzie chcesz. Wolne miejsce jest np obok Niny.
Drew pokręcił przecząco głową, żeby tam nie siadała, zapraszając ją gestem do swojej ławki.
Dziewczyna się roześmiała i usiadła obok niego.
-Hej – szepnął jej na ucho i musnął policzek, kiedy nauczycielka odwróciła się, żeby zacząć pisać coś na tablicy.
-Spotykamy się… zawsze. Wprowadziłam się raptem trzy dni temu… To chyba przeznaczenie – powiedziała rozbawiona Rachel.
-Też tak uważam – odszepnął.
-Drew! Nie podrywaj koleżanki! Na to czas po lekcjach! – powiedziała ostro nauczycielka, a klasa parsknęła śmiechem.
-Aleee śmieszne – młody Bieber wywrócił oczami, a nauczycielka kontynuowała lekcję.

-Jaką masz następną lekcję? – spytał Drew wychodząc z dziewczyną z klasy, trzymając ją za rękę.
Rachel zerknęła na plan.
-W-F.
-Ja też… Ale się chyba zrywam. Zostałem wczoraj poturbowany przez Grega… - powiedział niepewnie Drew.
Dziewczynie rozszerzyły się oczy.
-Jak to?? Coś ci się poważnego stało?? – przytuliła go czule, a Drew coraz mniej zaczęło przeszkadzać to całe pobicie.
-Nie jest źle. Będę żył, ale na W-Fie to wolałbym się nie pokazywać…
-To idę z tobą – zaproponowała dziewczyna.
-Chcesz zrywać się z lekcji pierwszego dna w nowej szkole??
-Tak. Z tobą tak.
Drew uśmiechnął się niepewnie i musnął lekko jej usta.
-A może lepiej zostań… Nie chcę, żebyś miała kłopoty…
-Nie będę miała.
-Jesteś pewna?
-Jasne – dziewczyna z uśmiechem go pocałowała.
-Jak chcesz.


poniedziałek, 22 sierpnia 2011

2. Piosenki.

-Ej, Zjeber! – usłyszał głos Grega, który stał przed domem, okrążony kumplami. Chłopak palił skręta i wyraźnie widać było, że na niego czekał.
Drew rzucił się do ucieczki, ale chociaż był szybki, za daleko nie dobiegł.
Chłopacy byli od niego o dwa lata starsi i o wiele więksi. Nie miał szans.
Greg popchnął go tak, że Bieber nie utrzymał równowagi i uderzył o ziemię.
Okrążyli go.
-Uciekasz, Zjeber? Boisz się, że zmasakrujemy twoją piękną buźkę? – mówił siedemnastolatek z uśmiechem nie wróżącym niczego dobrego – Przez ciebie mój brat ma na czole wielki szef i podbite oko – chłopak plunął mu w twarz – Ale teraz cię mamy i nie łudź się, że wyjdziesz stąd bez szwanku.
Drew zauważył, że znajdują się niedaleko domu Maxa… Gdyby tak... 
Nagle dostał solidny cios w brzuch, a potem ciosy zaczęły dosięgać go z każdej strony.
Nawet nie było sensu się bronić. Drew skulił się na ziemi i modlił się, żeby to nie był jeszcze koniec jego życia.
W pewnym momencie zauważył, że uderzenia się skończyły i usłyszał, że chłopacy się rozbiegli.
Po kilku chwilach otworzył oczy. Świat mu wirował i bolało go dosłownie całe ciało.
Zobaczył nad sobą swojego tatę, a obok niego Angel.
-Nie mów mamie – poprosił cicho chłopak i stracił kontakt z rzeczywistością.

Drew obudził się na łóżku, w pokoju... Angel?!
Spróbował podnieść się do pozycji siedzącej, ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Jęknął z bólu.
Przyjrzał się swojej ręce, która była cała fioletowa. Obawiał się, że reszta jego ciała nie wygląda ciekawiej.
Dopiero teraz zauważył, że jego ojciec siedzi na krześle, niedaleko łóżka.
-Dzięki za uratowanie życia – powiedział Drew, drżącym głosem, nad którym nie potrafił zapanować.
-Przyjemność po mojej stronie – uśmiechnął się ojciec – Miałem nie mówić mamie… Czemu?
-Bo najpierw padnie na zawał, a później mnie zamorduje.
Justin parsknął śmiechem.
-Nie śmiej się! To nie jest śmieszne, uwierz mi.
Bieber przyjrzał się zatroskany synowi.
-Ale przecież czy tak, czy tak zobaczy, w jakim jesteś stanie… Teraz to ona schodzi na zawał. Nie pojawiałeś się w domu bardzo długo, to zacząłem cię szukać… Ona bardzo się martwi, Drew.
-A, która jest?
-Równo 1:00.
-Uuu… A czemu jestem w łóżku Angel?
-Bo ci je odstąpiła… Myślę, że cię lubi… Płakała, kiedy zobaczyła, co ci się stało.
-Taaa…
Telefon Justina zaczął dzwonić.
-Halo? Tak kochanie – Drew miał straszne przeczucie, że to mama – Znalazłem go, ale… Umm… Małego napadli jacyś chłopacy i mocno go pobili. Jezu. Jenn. Nie płacz. To dzielny chłopak. Wyjdzie z tego. Zaraz do ciebie idziemy.
-Nie jestem mały – chłopak uświadomi to tacie.
-Okay. Gdzie byłeś, Drew, do cholery do 0.00?! – ojciec podniósł głos, co zdziwiło chłopaka.
-Na urodzinach… Amy…
-Kto to Amy?
-Dziewczyna Maxa.
-Max to ten twój przyjaciel?
-Wow. Pamiętasz – Drew ironicznie zaczął mu klaskać.
-Oj, nie zaczynaj, Drew. Masz przechlapane.
Chłopak się zaśmiał.
-Nie za bardzo wczułeś się w odgrywanie roli mojego ojca??
-O, co ci chodzi, Drew?
-Oj, o nic. Po prostu ciągle nagrywasz jakiś serial, czy film, a ja… Mam wrażenie, że też tylko grasz mojego ojca.
Justinowi aż zabrakło tchu.
-Przecież…
-Oj, nie tłumacz się. Już się za dużo tego nasłuchałem przez ponad czternaście lat mojego życia. Zawdzięczam ci, że żyję dalej, a więc, chyba powinienem ci wybaczyć, czy coś…
-Kocham cię, Drew i nigdy o tym nie zapominaj.
-Taa. Jakie to romantyczne – powiedział chłopak z sarkazmem – Co tu jeszcze robimy?? Jak mama już i tak wie, to wracajmy do domu.
-A dasz radę iść?
-Taa. Tak myślę…
Drew, zaciskając oczy z bólu podniósł się z łóżka i stanął na ziemi. Kiedy dotarło do niego, że ból przy chodzeniu da się znieść, wsparty na ojcu, zaczął kuśtykać w stronę wyjścia.
Po drodze spotkali Angel, ale Drew nie obdarzył jej nawet spojrzeniem.

Kiedy Justin i Drew wrócili do domu, matka zareagowała gdzieś tak, jak chłopak to sobie wyobrażał.
Najpierw zakryła usta dłonią, a później dostał od niej policzek, który dzielnie zniósł.
Zaczęła się na niego drzeć i mówić jak się martwiła, co zdaniem Drew było trochę sprzeczne…
-Mogę już iść? – przerwał jej zmęczony, ledwo stojąc na nogach – Resztę możesz jutro. Piłem, co pewnie widzisz. Za to też możesz na mnie nawrzeszczeć, ale jutro, okey? Zaraz tu padnę, a to nie będzie za ciekawie wyglądało.
Jenn zamurowało i po chwili przytuliła go do siebie.
-Wow. Mamo. Nie wiem, czy się uchylać prze uderzeniami, czy odwzajemniać uściski. Zdecyduj się – zaśmiał się słabo i pojednawczo musnął policzek rodzicielki.
Kuśtykając poszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko, czego pożałował, bo jęknął z bólu.
Ignorując ból, jaki sprawiało mu samo leżenie zamknął oczy i zasnął w ubraniach.

-Drew? – usłyszał niepewny głos ojca.
-Co?? – jęknął, przecierając oczy.
Kiedy oblizywał wargi wyczuł strup na ustach.
-Jest 14:00… - powiedział Justin.
-Co?? – chłopak jęknął jeszcze żałośniej.
-Oj, nie marudź. Daliśmy ci pospać, bo wczoraj miałeś ciężki dzień… A tak przy okazji, to kupiłem ci telefon, ale mama powiedziała, że masz na niego szlaban, a więc nie mogę ci go na razie dać…
-Spoko – powiedział niezadowolony chłopak.
-Jak było na imprezie? – spytał tata, a zszokowany Drew chwilę nie odpowiadał.
-Faaaaaajnie – przeciągnął.
-To dobrze. A były jakieś fajne dziewczyny? – mrugnął do niego.
-Umm… Taaaak – patrzył na ojca nieufnie.
Bieber się zaśmiał.
-Jak nie chcesz, nie musimy o tym rozmawiać – powiedział.
-Nie, no spoko. Wolę to, niż, żebyś się na mnie darł, czy coś.
-No to opowiadaj – uśmiechnął się ojciec.
-No… Poznałem taką jedną, zajebistą Rachel.
-Jaką??
-Prześliczną, hot, cudowną – uśmiechnął się niewinnie Drew.
-W takim razie uznam, że nie usłyszałem tego ‘zajebistą’ – mrugnął do syna – A tak wgl, to zauważyłem, że mama bardzo krótko cię trzyma – zaśmiał się.
-Co w tym śmiesznego? – chłopak uniósł brwi.
-Dużo, urwisie.
Chłopak westchnął.
-Tato… A mogę cię o coś spytać??
-Właśnie to zrobiłeś.
Młody Bieber wywrócił oczami.
-Mogę?
-Tak, Drew.
Nastolatek usiadł.
-Masz inną?
Bieber zbladł.
-Czemu tak sądzisz?
-Najpierw odpowiedz, czy masz.
-Nie mógłbym, Drew. Nie mam.
-Dobra… To teraz się tłumacz, dlaczego, w takim razie tak mało się z nami spotykasz – chłopak miał bezlitosny wyraz twarzy.
Justin chwilę nic nie mówił.
-Bo nie mam jak.
-Kłamiesz – powiedział syn. Nie powiedział tego z wyrzutem, czy wściekłością. Po prostu stwierdził fakt.
-Nie kłamię.
-Zawsze kłamiesz, tato.
Chwila ciszy.
-Ostatnio czytałem, że jak byłeś z taką jedną laską, jeszcze zanim spotykałeś się z mamą to latałeś do niej najrzadziej raz w tygodniu, prywatnym odrzutowcem i wgl… A nas, za przeproszeniem masz totalnie w dupie.
Justin opuścił głowę.
-Ale nikogo innego nie mam. Przyrzekam ci, Drew. Po prostu teraz pracuję strasznie dużo. Wtedy byłem młody i nie miałem aż tylu obowiązków…
-No, niech ci będzie… Ale naprawdę, uwierz mi, że mógłbyś choć trochę częściej się z nami widywać.
Bieber nic nie mówił.
Młody westchnął.
-Ale to twoje życie. Nie będę ci się w nie na siłę wpierdalał.
Justin spojrzał na syna.
-Ale to nie tak…
-Weź przestań. Luz. Uznajmy, że tej rozmowy nie było. A teraz… mógłbyś zostawić mnie samego?
-Mógłbym – powiedział Justin, bezbarwnym tonem i wyszedł z pokoju.
Drew westchnął głęboko i nerwowo przejechał palcami po swoich, jasnych włosach.
Poszedł do łazienki.
Kiedy rozebrał się i stanął w lustrze, zrobiło mu się słabo.
Wyglądał strasznie. Prawie każde miejsce na jego skórze było czerwone, albo fioletowe.
-Zajebiście – mruknął i wszedł pod prysznic.
Chłopak miał ogromną nadzieję, że chłopacy już mu odpuszczą. Zlali go. I to nieźle. Szczerze wierzył, że już więcej się go czepiać nie będą.
-Drew! Chodź na obiad! – usłyszał wołanie rodzicielki.
-Już idę! – odkrzyknął, wychodząc spod prysznica i owijając się ręcznikiem.
Ubrał swoje, ulubione czarne jeansy i niebieską bluzkę, z długim rękawem, żeby jego siniaków było widać jak najmniej.
Zaspany chłopak wyszedł z pokoju i usiadł do stołu.
Omijał wzrok ojca i mamy.
-Drew. Spójrz na mnie – zażądała, w pewnym momencie Jenn.
Chłopak niechętnie podniósł na nią wzrok.
-Dasz radę jutro pójść do szkoły? – spytała go mama.
Zdziwił go jej zatroskany ton… Myślał, że będzie się na niego darła.
A no tak… Bo jutro poniedziałek… - chłopakowi nie bardzo się to podobało.
-A mógłbym zostać? - spytał.
-Tylko wtedy, jeśli naprawdę nie dasz rady - oznajmiła rodzicielka.
-No dobra… To idę.
-Dasz radę?
-A, bo ja wiem? Będę żył.
-A może lepiej zostań…
-Maaaamo – jęknął Drew – Luz.
Chłopak nie bardzo miał siłę, żeby następnego dnia iść do szkoły, ale nie mógł stracić dobrej opinii. Nie chciał, żeby później gadali, że nie przyszedł biedactwo do szkoły, jak dostał łomot od Grega. Co to, to nie.
-Mogę już iść? – spytał chłopak, podnosząc się od stołu.
-Nie. Musimy porozmawiać – powiedziała Jenn.
Drew znowu jęknął i z powrotem usiadł na krześle.
-Słucham – powiedział, patrząc Jenn w oczy.
-Za karę przez tydzień nie dostaniesz telefonu i nie będziesz mógł nigdzie wychodzić po szkole, masz miesięczny szlaban na telewizor, komputer i.t.d…
-To, co ja będę mógł robić?! – Drew nie spodziewał się tak surowej kary.
-Grać na gitarze, śpiewać, czytać książki….
-Zajebiście. Uwielbiam to robić – burknął chłopak.
-Przestań się tak wyrażać! – wrzasnęła Jenn.
-Okey. Spokojnie – Drew wywrócił oczami – A teraz mogę iść??
-Gdzie?
-Do pokoju?
-Idź.
-Dziękuję, uprzejmie – powiedział z sarkazmem nastolatek i poszedł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
-Nie za surowo go każesz? – spytał Justin, przysłuchujący się w ciszy rozmowie syna z żoną.
-Sama nie wiem. Chcę dla niego jak najlepiej… - westchnęła, a Bieber przytulił ją i czule musnął jej usta.

Drew wyjął gitarę z pokrowca. Kiedyś kochał grać na gitarze, ale ostatnio, totalnie mu przeszło. Ojciec, dawno temu pokazał mu wszystkie chwyty.
Zaczął wydobywać z gitary dźwięki.
Była rozstrojona, a więc podstroił ją szybko i zaczął grać.
Chciał się uspokoić. Nie chciał być zły na mamę. Sam zawinił.
Uderzał w struny z całej siły i zaczął nucić melodię, która sama pojawiała mu się w głowie.
Drew nie lubił śpiewać. Wkurzał go jego głos, który wszyscy porównywali do głosu ojca. Jego głos był o wiele dojrzalszy, ale i tak przebrzmiewała w nim barwa Justina.
Młody Bieber uwielbiał rapować. Kochał rap. Często nagrywał coś w studiu taty. Czasem z Maxem. Czasem sam. Wszystkie kawałki były przez niego napisane. Ale nikomu nie pokazywał swojej twórczości, nawet mamie, a Max słyszał tylko te piosenki, które rapowali razem. Robił to tylko dla siebie i nie zamierzał pokazywać tego światu, chociaż czasem kusiło go, żeby wstawić coś do Internetu… Jak ojciec. To go odciągało od tego pomysłu. Nie chciał być taki, jak Justin.
Ktoś zapukał do drzwi pokoju Drew.
-Proszę – powiedział niechętnie chłopak i przerwał granie. Odłożył gitarę na bok.
-Nie zagrasz mi czegoś? – spytał JB – Słyszałem cię w jadalni. Świetnie ci idzie.
-Nie. Nie zagram.
-Czemu?
-Oj, bo nie.
-Nie pochwalisz się ojcu?
-Dawno nie grałem. Nie zagram ci. Zrozum.
-Dalej kręci cię rap, synku?
-Jestem DREW. Tak.
-Mama mówiła, że coś nagrywałeś. Pokażesz mi?
-Nie. Daj mi spokój – burknął Drew.
-Czemu?
-A, po co chcesz to słyszeć?
-Bo chcę posłuchać jak sobie radzisz.
Drew westchnął, ale pękł. W głębi duszy chciał, żeby tata posłuchał jego piosenek i powiedział, co o nich sądzi.
Chłopak podszedł do szafki i wyjąc z niej płytę.
-Masz – rzucił Justinowi – Tylko nie zniszcz, bo mam jedną.
-Okay – uśmiechnął się Bieber – Włączysz mi ją?
Drew znowu westchnął, wziął płytę od taty i wsunął do wieży, którą miał w pokoju.
Justin słuchał w milczeniu, aż szesnastu kawałków znajdujących się na płycie. Niektóre Drew nagrywał nawet osiem lat temu.
Chłopakowi się nudziło i lekko się denerwował, to zaczął krążyć po pokoju.
Kiedy płyta się skończyła spojrzał niepewnie na ojca.
-Chciałbyś to wydać? – spytał Justin.
Drew chwilę myślał, że tata się zgrywa, ale ten wyglądał całkowicie poważnie.
-Niee. Bo ludzie kupowaliby to tylko, bo jestem twoim synem.
-A jakby nie wiedzieli, że jesteś moim synem??
-Jak niby?
Justin wzruszył ramionami.
-Coś by się wymyśliło.
-Ale myślisz, że jest niezłe? – spytał Drew.
-Jest zajebiste – powiedział ojciec, a chłopak się zaśmiał.
-Co ty powiedziałeś?? – zapytał rozbawiony.
-Niesamowite – roześmiał się JB.
-Tak właśnie myślałem.
-A z tymi piosenkami to możesz zacząć od youtube’a i wrzucić coś na iTunsy. Nie musisz pisać, że jesteś Drew. Wymyślisz sobie jakąś ksywkę. Ludzie najwyżej będą mogli podejrzewać, że jesteś młody Bieber. Jeśli nie chcesz to nie będę ci w niczym pomagał. Zero linków na twitterze i.t.p.
-Skoro tak mówisz… Niby mogę spróbować.
Drew i jego tatę pochłoną tak ten temat, że postanowili od razu nakręcić filmik syna i wstawić go do Internetu.
-Nagrywamy teledysk? – zaproponował rozbawiony nastolatek.
-To świetny pomysł! Wyreżyseruję ci go. Co ty na to?
-Spoko – uśmiechnął się chłopak – Tylko ludzi trzeba zebrać. Może wstawiłbym najpierw ten jeden z najnowszych kawałków, z Maxem?
-Czemu nie. Możesz zaproponować jego siostrze, żeby wystąpiła w twoim teledysku – Bieber mrugnął do syna..
-Niee – Drew się skrzywił – Może bym Rachel zaprosił… Ej, tato, ale właśnie mnie olśniło, że nagrywanie tego teraz, to nie jest dobry pomysł… Spójrz na mnie – chłopak uśmiechnął się smutno.
-No dobrze… Zostaję na miesiąc, a więc spokojnie jeszcze zdążymy to zrobić, a teraz możesz dodać samą piosenkę, z jakimiś twoimi zdjęciami.
-Spoko.
-Masz konto na youtubie? – spytał Justin.
Drew skinął głową.
-Z milion razy biłem się z sobą, czy dodawać coś, czy nie – zaśmiał się chłopak – Czekaj, czekaj. Ja mam szlaban na komputer…
-To ja dodam ci ten filmik – zaproponował Bieber.
-O. Okay – Drew spodobał się ten pomysł.
Podał ojcowi swój login i hasło i przyglądał się jak Justin wstawia jego filmik.
Chłopak trochę się denerwował.
-A może wstawię link na twitterze…?
-Nie, tato! – zaprotestował Drew – Jak będę dobry, to sami mnie znajdą.
-Jak uważasz.
-I nie próbuj mi pomagać. Obiecałeś!
Bieber się roześmiał.
-Dobrze, dobrze.
Chłopak się uśmiechnął.
-Zagramy w kosza, tato? – spytał po chwili Drew.
-Możemy zagrać – zgodził się Justin – Ale nie masz ze mną szans.
-No zobaczymy.
Ojciec z synem grali w piłkę gdzieś, koło 3 godzin, dopóki Bieber nie stwierdził, że Drew nie może grać dłużej, bo nie czuje się jeszcze najlepiej. Chłopak protestował, ale tata nie dał z sobą dyskutować.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

1. No i co, że jestem synem Biebera?!

-Mamo. Idę do Maxa! – zawołał Drew i wyszedł z domu.
-Drew!! – rodzicielka poleciała za nim i wyszła na zewnątrz.
Chłopak miał niecałe piętnaście lat, nie był za wysoki, ale też nie za niski. Miał blond włosy, które do 13 lat, zawzięcie kazał ścinać bardzo krótko, bo nie chciał bez przerwy słyszeć, że wygląda, jak swój ojciec, za młodu. Miał po tacie piękne, brązowe oczy i zęby, które bez wybielania były nieskazitelnie białe.
Kiedy usłyszał, że mama go woła odwrócił się w jej stronę, z pytającym wyrazem twarzy.
W ręce trzymał deskę. Uwielbiał na niej jeździć.
-Twój ojciec dziś przyjeżdża – przypomniała mu Jenn.
-No i?
-Chciałby się z tobą spotkać.
-Ale ja nie mam na to ochoty. Mamo, zrozum. Nie będę się z nim spotykał, kiedy wielki, sławny, pan Justin Bieber tego chce, tylko, jak JA będę miał ochotę.
-No dobrze… Jus zostaje miesiąc.
Chłopakowi najpierw zabłysły oczy, a potem wybuchnął śmiechem, od którego kobietę przeszły dreszcze.
-I ty w to wierzysz? – spytał z ironicznym uśmiechem.
-Nie wiem, Drew – wzruszyła smutno ramionami.
Justin przez sześć lat był piosenkarzem, a później rzucił to i zaczął być aktorem.
Nigdy nie zmieniło się to, że mało przebywał ze swoim synem i żoną, ale widać było, że się stara…
-Mogę już iść? – spytał nastolatek.
-Możesz, ale wróć przed 21:00, dobrze?
-A, co rozumiesz przez ‘przed’…?
-Po 20:00.
-No okay. To… pa – machnął do matki ręką i zaczął iść w stronę, w którą wcześniej zmierzał.
Jenn patrzyła chwilę za oddalającym się synem i wycofała się do domu.

Chłopak miał mieszane uczucia, co do przyjazdu ojca… Niby się cieszył, ale kiedy uświadamiał sobie, że ten i tak zaraz wyjedzie, to nie miał ochoty wgl się z nim widzieć… Jaki to miało sens? Spowoduje tylko, że na nowo będzie za nim tęsknił… A teraz… Nauczył się żyć bez taty.
Nie. Nie był dumny z tego, że jego ojcem jest Justin Bieber. Milion razy bardziej wolałby, żeby jego tata był normalnym gościem i żeby spędzał z nim sporo czasu.
Drew stanął na desce i odepchnął się mocno.
Do Maxa miał bardzo blisko i po chwili był już na miejscu.
Zadzwonił do drzwi, domu przyjaciela.
-Jest Max?? – otworzyła mu szesnastoletnia siostra jego kumpla, w której był zakochany po uszy.
-Jest – odpowiedziała, starając się nie patrzeć mu w oczy.
Drew uśmiechnął się, lekko ironicznie.
Jakiś tydzień temu, pod wpływem impulsu, pocałował dziewczynę, a ona od tego czasu go omijała. Nie miał pojęcia, czemu i starał się tym nie przejmować.
-A, wpuścisz mnie? – spytał, kiedy dziewczyna ciągle zagradzała mu wejście do domu.
-Wpuszczę – odsunęła się od drzwi i Drew wszedł do środka.
Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i przyłapał ją na tym, że na niego zerkała.
Uśmiechnął się z satysfakcją i poszedł w stronę pokoju przyjaciela.
-Hej – wszedł do jego pokoju.
Max siedział przy komputerze.
-Yo – ucieszył się, kiedy go zobaczył.
Drew rozwalił się na jego łóżku.
-Co tam nowego? – zapytał.
-Nowego? Chyba nic… A jak tam na ciebie reaguje Angel? – zaśmiał się Max.
Drew podrapał się w głowę.
-A, bo ja wiem? Ciągle ją peszę.
-Trzeba było nie wyskakiwać z tym pocałunkiem.
Drew wzruszył ramionami.
-Ale się już sało i nie da się tego cofnąć. Ona odwzajemniła ten mój pocałunek. Totalnie nie wiem, o co jej teraz chodzi.
-Może powinieneś z nią porozmawiać?
-A tam – Drew machnął ręką – Jak będzie chciała to sama zacznie rozmowę. Nie zamierzam na nią naciskać. Już wie, że ją lubię, teraz jej kolej.
-Jak wolisz. Idziesz dziś na imprezę urodzinową, do Amy?
-Nie mogę. Stary przyjeżdża.
-Wow. Kiedy widziałeś go ostatnim razem?
-Trzy miesiące temu? Coś koło tego.
-Fajnie mieć sławnego ojca i kupę kasy.
-Tylko ci się tak wydaje.
-I nie ma go prawie wcale domu. Nie sra ci nad głową, co masz robić, a czego nie…
-Uwierz mi, że bez ojca, wbrew pozorom, wcale nie jest tak fajnie.
-Taaa. Jakbyś miał starego, na co dzień, to byś zmienił zdanie.
-Widzisz. Jak ty nie miałbyś go prawie wcale też, z pewnością inaczej byś sądził.
Max wzruszył ramionami.
-Może i masz rację…
-Idziesz pojeździć? – spytał Drew, zmieniając temat.
-Mogę iść.
Chłopcy wyszli z pokoju i skierowali się do wyjścia.
Drew zagadał się z przyjacielem i nie zauważył jego siostry, z którą się zderzył.
-Ups. Sorry – uśmiechnął się do dziewczyny przepraszająco.
Nie odpowiedziała tylko przepchnęła się obok nich i weszła do swojego pokoju.
Drew patrzył chwilę za nią.
Była śliczna. Miała ciemne, długie, włosy i niesamowicie zielone oczy. Niestety była od niego wyższa o jakieś pięć centymetrów, ale to dało się przeżyć.
Max się zaśmiał.
-Faktycznie ją peszysz.
-Co zrobić – westchnął chłopak i wyszli przed dom – O ku**a. Mój stary – Drew dostrzegł samochód swojego ojca, jadący niedaleko nich. Rozejrzał się, gdzie mógłby się schować, ale jego refleks się spóźnił.
Justin zatrzymał samochód i uchylił okno.
-Cześć, urwisie. Jak tam? – spytał syna.
Drew niechętnie podszedł do okna.
-Hej… Dobrze. Właśnie idę z Maxem na deskę.
-To fajnie – uśmiechnął się tata – A kiedy wrócisz?
-Po 20:00, a jeśli mnie nie będzie, to znaczy, że mi coś wypadło – posłał mu ironiczne spojrzenie i wrócił do kumpla.
Na twarzy Justina widać było ból. Syn nigdy nie mógł zrozumieć, jak on się stara. Naprawdę dawał z siebie wszystko, żeby jak najczęściej spotykać się z Drew i Jenn, ale… To nie było takie proste, szczególnie, że Jenn uparła się, że nie chce plątać syna w ten cały show biznes i nie chciała, żeby Drew do niego przyjeżdżał. Nie rozumiał, dlaczego… Fakt, faktem, czasem go odwiedzali, kiedy naprawdę długo nie mógł się do nich wybrać, ale dosłownie wpadali i wypadali, bo Drew miał przecież szkołę, a w wakacje Justin miał zawsze najwięcej pracy… Teraz było inaczej. Zamierzał zostać z rodziną przez miesiąc, a później wziąć żonę i syna na wakacje. Co roku jeździli do jakichś ciepłych krajów, ale wypady zawsze były krótkie, a tym razem miał zamiar, żeby ten trwał dłużej.
Bieber zasunął szybę i pojechał w stronę swojego domu, spotkać się z Jenn.
-Uuu. To mu pocisnąłeś – zaśmiał się kumpel.
-Niech ma. Mu, zawsze coś wypada. Wiesz… A może jednak pójdę na tę imprezę twojej laski?
-Zapraszamy, zapraszamy. Amy mówiła, że bardzo ucieszyłaby się, gdyby zobaczyła cię na swoich urodzinach.
-To czemu mnie nie zaprosiła? – uniósł brwi.
-Fuck – przeklął Max.
-Co?
-Zapomniałem dać ci zaproszenie! Zawiesili cię akurat za bójkę z Nickiem i cię nie było w szkole, jak rozdawała… Kurde. Byłem pewny, że ci je dałem.
-Luuz. A, na którą ma tę imprezę?
-Na 17:00.
-A jest…?
-14:00. Masz zegarek na ręce, Drew.
-Wiem, wiem, ale bateria mi się wyczerpała.
-Aaaa… Czyli nosisz go tylko dla szpanu? – zaśmiał się Max.
-Nieee. Założyłem z przyzwyczajenia.
-Spoko.
Przyjaciele zaczęli iść w stronę skateparku.
Obok nich przeszły dwie dziewczyny, w ich wieku.
Młody Bieber przygryzł wargę i uśmiechnął się do dziewczyn.
Koleżanki spojrzały na siebie i odwzajemniły uśmiech.
Kiedy się wyminęli, Drew się na nie obejrzał i zobaczył, że jedna z nich (ta, która bardziej mu się podobała) też to zrobiła. Znowu się do niej uśmiechnął i bez wahania do niej podbiegł.
-Umm… Hej. Jestem Drew – uśmiechnął się do ciemnowłosej.
-Hej. Rachel – podała mu rękę.
Drew z uwodzicielskim uśmiechem, złapał delikatnie wyciągniętą w jego stronę dłoń i pocałował.
Dziewczyna się zarumieniła.
-Dasz mi swój numer? – spytał uśmiechnięty chłopak, wyciągając z kieszeni, swojego iPhone’a.
Rachel, bez zastanowienia zaczęła dyktować mu numer.
-Zadzwonię – obiecał, kiedy zanotował już cały nr.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
Drew pomachał jej na pożegnanie i wrócił do kumpla.
Przyjaciel popatrzył na niego rozbawiony.
-Dopiero, co wyszliśmy, a ty już zarywasz na tę, swoją, piękną buźkę – zaśmiał się Max.
Drew uśmiechnął się łobuzersko.
-Niezła była, to zagadałem.
-Też bym chciał, jak ty nie mieć zahamowań przed rozmową z dziewczynami…. Tak wgl to mogłeś załatwić mi numer jej koleżanki.
Bieber uniósł brwi.
-A Amy?
-Nie dowiedziałaby się – machnął ręką – A Angel?
-Nie jestem z twoją siostrą.
-Ale ją pocałowałeś.
-No i…? Traktuje mnie jak powietrze. O łaskę jej nie będę błagał.
Przyjaciele, resztę drogi do skateparku przebyli, niewiele mówiąc.
Na samym wejściu, chłopacy zobaczyli, że jest tam największy wróg Drew – Nick Hale. Nienawidzili się.
Drew mimowolnie uśmiechnął się na widok, że Nick nadal ma śliwę pod okiem, którą sam mu sprawił.
Po chwili, młody Bieber zorientował się, że coś jest nie tak. Obok Nicka stał jego starszy brat - Greg i sporo jego kumpli.
-Zmywamy się – szepnął Drew do przyjaciela, ale o ułamek sekundy za późno. 
Zobaczyli ich.
-Wiej! – wrzasnął spanikowany Max, do Biebera. Wiedział, że ten ma niezłe kłopoty.
Drew poleciał przed siebie, sprintem.
Wskoczył na deskę i jechał najszybciej, na ile było go stać.
Był naprawdę szybki i za jakiś czas zgubił chłopaków.
Odetchnął z ulgą. Gdyby go dopadli nie zostałoby z niego nic. Totalnie nic.
Podziękował w myślach Bogu, za cudowne uratowanie jego życia.
Chciał wyciągnąć telefon z kieszeni, ale nic nie znalazł. Doszedł do wniosku, że komórka musiała mu wypaść podczas ucieczki. Skrzywił się.
Pieniądze nie grały tu roli, ale nie zdążył zadzwonić do pięknej Rachel…
Westchnął głęboko.
Postanowił zostać chwilę w ciemnej uliczce.
Wiedział, że Greg i jego kumple szybko nie odpuszczą, a naprawdę nie miał ochoty umierać. Ani trochę.
Zastanawiał się gdzie jest Max… Miał nadzieję, że nie zaczęli się go czepiać. To była jego sprawa pomiędzy nim, a Nickiem, a nie… pomiędzy Maxem i Gregiem, czy pomiędzy nim, a Gregiem. Nick zgrywał twardziela, ale to tylko, dlatego, że miał starszego brata, który nakopie każdemu, kto mu podskoczy…
Drew usiadł na ziemi, niedaleko śmietnika.
Nie pasował mu zapach panujący w tym miejscu, ale wolał to niż zostanie rozgniecionym przez Grega i jego bandę.
Był na siebie wściekły, że dał się ponieść emocjom i przywalił wtedy Nickowi, ale ten naprawdę przegiął, a Drew dobrze się bił i nie miał zahamowań przed rzuceniem się na kogoś z pięściami. Potrafił być bardzo twardym chłopakiem, ale też romantycznym i dosyć emocjonalnym, na co dziewczyny leciały jak na lep.
Drew, schowany, odsiedział dobrą godzinę i postanowił obadać teren.
Żaden ze zbirów nie kręcił się obok jego kryjówki.
Na początku zamierzał zacząć szukać telefonu, ale uznał, że to nie ma sensu, bo przecież sporo osób biegło tuż za nim i na pewno już go nie odzyska, a Greg może właśnie czekać na to, że wyruszy na poszukiwania.
Uznał, że najlepszym wyjściem będzie pójście do domu i zablokowanie karty, bo w tak ruchliwym mieście, nawet jeśli telefon wypadł mu, kiedy zgubił już prześladowców, na pewno ktoś go znalazł i wolał nie ryzykować wydzwonienia fortuny ze swojej komórki, bo mama byłaby wściekła i na pewno dostałby szlaban, czy coś.
Założył na głowę kaptur i ze spuszczoną głową, starając się nie rzucać nikomu w oczy poszedł szybkim krokiem, w stronę, swojego domu.
Kiedy był już blisko, ruszył biegiem, żeby przypadkiem, prawie u celu nie zostać złapanym.
Wpadł do domu zdyszany.
-Co się stało, Drew? – zdziwiła się rodzicielka, widząc syna tak wcześnie, w domu.
-Zgubiłem telefon… - wyznał chłopak.
-Co?! Znowu???
Drew się skrzywił.
-To było miesiąc temu…
-Drew. To, że mamy pieniądze nie znaczy, że możesz gubić telefon, co tydzień!
-Miesiąc – poprawił ją - Ale tamten mi ukradli… Mamo. Daj już spokój. Co się stało, to się nie odstanie. Trzeba zablokować konto, żeby nie wydzwonili mi fortuny.
-Kto ‘oni’?
-A, bo ja wiem?! Każdy mógł znaleźć telefon!
Kiedy Justin usłyszał sprzeczkę żony z synem, żeby załagodzić całą sprawę, powiedział, że zaraz zablokuje konto i zaproponował Drew, że mogą zaraz pojechać kupić mu nowy telefon.
Pomimo, że syn Biebera miał pieniądze na wszystko nie był rozpieszczony, o co bardzo postarała się jego matka.
Po chwili wahania, Drew stwierdził, że nie ma na to czasu i że może jutro.
Z domowego telefonu wykręcił numer, Maxa.
-Halo? – odebrał przyjaciel.
-Gdzie jesteś? – spytał chłopak.
-Drew?? Żyjesz?! – wykrzyknął uradowany kumpel.
-Taaa…. Jeszcze. Gdzie jesteś?
-Czemu nie odbierasz telefonu?
-Bo go zgubiłem. Max. Gościu. GDZIE JESTEŚ??
-W domu. Drew… Nie radzę ci wychodzić ze swojego. Oni mogą ciągle na ciebie czekać.
-Nie bój żaby – zaśmiał się młody Bieber – Poradzę sobie. Za chwilę u ciebie będę.
-Ale…
-Nie martw się o mnie.
Drew się rozłączył.
-Tato… Zawiózłbyś mnie do Maxa? – spytał chłopiec.
-Jasne – Justin bez wahania złapał za kluczyki.
-Ale, po co, Drew? Masz do niego dosłownie trzy minuty drogi - powiedziała Jenn.
Chłopak spojrzał na mamę.
-Wiesz… Bo…
-Zawiozę go – Justin musnął usta żony i poszedł w stronę samochodu.
Drew był wdzięczny, że tata go uratował.
Wsiedli do samochodu i ruszyli do Maxa.
Kiedy, po drodze, Drew zauważył Grega, szybko schował się pod siedzeniem.
-Widział mnie? – spytał szeptem, ojca.
-Kto?
-Ten wysoki brunet. Siedemnaście lat. Patrzył w tę stronę? Zdążyłem się schować?
-Patrzył. Zdążyłeś.
-Ufff – chłopak się podniósł.
-Co nabroiłeś? – spytał Justin, z rozbawieniem w oczach.
Drew, pomimo wszystko czuł więź z ojcem i miał wrażenie, że może powiedzieć mu o wszystkim.
-Pobiłem jego młodszego brata… A teraz chce się zemścić…
Bieber spojrzał z zatroskaniem na syna.
-Uważaj na siebie – poprosił.
-Luz – Drew uśmiechnął się lekko łobuzersko i wyskoczył z samochodu – Dzięki za podwózkę – uśmiechnął się do ojca.
-Nie ma sprawy – powiedział Justin, a jego syn zniknął już w domu przyjaciela.

Drew, znowu otworzyła Angel.
-Hej – uśmiechnął się do niej uroczo.
-Cześć – powiedziała sucho.
Chłopak wywrócił oczami i poszedł w stronę pokoju Maxa.
-Poczekaj – odezwała się dziewczyna, z nadzieją, że chłopak jednak jej nie usłyszy.
Drew usłyszał, zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco.
Opuściła wzrok.
-No…? – pośpieszył ją.
-Ten pocałunek… Zapomnijmy o tym.
Bieber poczuł się, jakby dostał w twarz.
-Ja, już zapomniałem – uśmiechnął się do niej wrednie, maskując rozczarowanie i wszedł do pokoju Maxa, zamykając za sobą drzwi.
-Naprawdę żyjesz! – wrzasnął Max, na powitanie.
Bieber się roześmiał.
-Spokojnie. I zamierzam jeszcze pożyć.
-Nie dopadli cię, jak do mnie szedłeś? – spytał przyjaciel.
-A wyglądam, jakby mnie dopadli?
-Niee. Jak to zrobiłeś?
-Justin Bieber mnie przywiózł – uśmiechnął się szpanersko.
-Ach. Ale fart – zażartował kumpel – A idziesz ze mną na imprezę, czy się cykasz Grega?
-Cykam się Grega, ale idę na imprezę.
-A starzy? Zgodzili się?
-Wątpię, żeby mi pozwolili, wgl po tym, jak przyznałem się ojcu, że mam przejebane u Grega…
-Czemu mu powiedziałeś?!
-A, bo ja wiem… Może zadzwoni na policję, gdybym nie wracał do domu przez pięć dni! Ktoś z dorosłych powinien wiedzieć, a mój stary jest równy.
-No, niech ci będzie… Ale idziesz?
-Idę.
-A, co na to twoja mama?
-Będzie wściekła, ale trudno. Idę i już.
Młody Bieber miał przy sobie sporo pieniędzy i ruszyli kupić mu coś do ubrania na przyjęcie i prezent dla Amy.
Dosyć szybko się z tym uporali i kupili dziewczynie płytę jej ulubionego zespołu, a dla Drew fioletowe spodnie, szarą koszulę i także szare supry.
-Będziesz w tym wyglądał jak ‘swój stary za młodu’ – zaśmiał się się Max, w drodze do domu.
-I dobrze. Laski lecą na słitaśną miniaturkę mojego ojca, a zamierzam się nieźle zabawić.
Przyjaciel pokiwał głową ze zrozumieniem.
Chłopacy byli bardzo zadowoleni, że po drodze nie spotkali Grega i kumpli.
Do domu wrócili, tylko, żeby się przebrać i już musieli gnać na imprezę.
Na wszelki wypadek, w domu Maxa powiedzieli, że idą tylko się przejść i nie powiedzieli gdzie, żeby, gdyby rodzice Biebera dzwonili do jego domu, nie udało się im go namierzyć.

-Hej, Aaamy – Max przytulił czule, swoją dziewczynę i skradł jej soczystego buziaka.
-O, Drew – ucieszyła się dziewczyna, kiedy uwolniła się z uścisku chłopaka. Syn Biebera uśmiechnął się do ładnej piętnastolatki – Miałam nadzieję, że przyjdziesz.
-Wszystkiego najlepszego, Am – podał jej torebkę z prezentem.
-Oj, dziękuję – musnęła jego policzek, na co Max zareagował bardzo ciekawym spojrzeniem.
Kiedy Amy od nich odeszła, Drew wybuchnął śmiechem.
-Spokojnie, Maxy. Nie zabiorę ci laski.
-No, myślę – powiedział przyjaciel.
-Nie jest w moim typie – mrugnął do niego Drew.
Imprezy u Amy były zawsze najlepsze. Jej rodziców prawie nigdy nie było w domu, bo ciągle wyjeżdżali i zostawała z nią przygłucha babcia, która praktycznie nie ruszała się ze swojego pokoju.
Chłopak od razu wypatrzył śliczną brunetkę, samotnie podpierającą ścianę.
Podszedł do niej.
-Hej – uśmiechnął się, ukazując urocze dołeczki w swoich policzkach.
Dziewczyna się zarumieniła, kiedy stał tak blisko niej.
-Jestem Drew – podał jej rękę.
-Kim.
Bieber posłał jej kolejny uśmiech.
Akurat, z głośników zaczęła dobywać się wolna piosenka.
-Zatańczysz? – spytał, a ona pokręciła głową.
-Bo? – nie rezygnował.
Wzruszyła ramionami.
-No chodź – pociągnął ją delikatnie za rękę, a ona nie opierała się, tylko poszła z nim, na parkiet.
Drew objął ją w pasie, a ona nieśmiało zarzuciła mu ręce na ramiona.
Tańczyli patrząc sobie w oczy, kiedy ich twarze prawie się stykały.
Dziewczynę powoli przestało opuszczać onieśmielenie.
-Jesteś Drew? Syn Justina Biebera? – spytała przekrzykując muzykę.
Drew stracił, jakby trochę humor. Nienawidził, kiedy dziewczyny się w tym orientowały, bo zdawało mu się, że gadają z nim tylko, dlatego, że ma sławnego ojca.
-Niby tak…
-A załatwiłbyś mi…
Chłopak puścił dziewczynę i poszedł do stolika, przy którym stał Max, obściskujący się z Amy.
Kim, lekko skołowana, chwilę stała sama, a zaraz wróciła do podpierania ściany.
-Zgaduję. Spytała o ojca? – zaśmiał się Max, widząc zajście.
-Taaa.
-Mógłbyś sobie odpuścić. Co w tym złego, że lubią twojego tatę?
-Nie ważne – zbył Maxa i zaczął szukać kolejnego celu.
Wypatrzył, tym razem blondynkę. Miała krótką mini i odważnie tańczyła na środku parkietu.
Drew uznał, że jest totalnie hot.
Zaczął tańczyć niedaleko dziewczyny i nie odrywał od niej wzroku, czekając aż to zauważy.
Po kilku minutach zauważyła i uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko.
Właśnie na to czekał.
Podszedł do niebieskookiej.
-Hej – przywitał się – Jestem Drew – przedstawił się.
-Ja Mendy.
-Zatańczysz? – wyciągnął rękę w jej stronę, a ona bez wahania ją złapała.
Bieber złapał ją za biodra, a ona zarzuciła mu ręce na ramiona.
Dziewczyna świetnie się ruszała i wzbudzała w Drew pożądanie.
W pewnym momencie Mendy przyssała się do jego ust. Bardzo go to zaskoczyło, ale oczywiście odwzajemnił pocałunek. Nie mógł przegapić takiej okazji. Nastolatka, bez wahania wsunęła mu język do ust, a on zrobił to samo. Ich pocałunek stał się bardzo namiętny.
Kiedy się od siebie odkleili mięli bardzo przyśpieszone oddechy.
Dziewczyna zagryzła uroczo wargę, a Drew oblizał usta.
Mendy złapała go za pośladki, a on zaczął pchać ją w stronę ściany i mocno ją do niej przycisnął.
Patrzył na nią z łobuzerskim uśmiechem i zaczął kolejny, namiętny pocałunek.
Po chwili Drew poczuł, że ktoś odciąga go od laski.
-Zostaw moją dziewczynę! – wrzasnął rosły piętnastolatek.
-Luuz – Bieber uniósł ręce – Nie zamierzałem całować się z twoją laską. Sama się do mnie przykleiła.
Odszedł od nich, nie patrząc nawet na dziewczynę.
W duchu, cieszył się, że chłopak nie miał nastroju do bójek, bo był od niego sporo większy.
Drew sięgnął po drinka stojącego na stoliku i o mało się nie zakrztusił, widząc, wchodzącą Rachel.
Natychmiast dopił napój i podbiegł do dziewczyny.
-Hej – uśmiechnął się do niej szeroko.
-Cześć! – widać było, że była przeszczęśliwa z tego spotkania.
-Zatańczysz?
Skinęła głową i Drew zaczął tańczyć już z trzecią dziewczyną tego dnia.
-Masz piękne oczy – wyznał jej chłopak, bo naprawdę nie mógł oprzeć się jej uwodzicielskiemu spojrzeniu.
-Dziękuję. Twoje też są super – uśmiechnęła się przygryzając wargę.
Chyba połknęła haczyk – pomyślał zadowolony JB.
Tylko, żeby nie miała chłopaka, który zaraz się na niego rzuci…

Drew spędził przy Rachel praktycznie całą imprezę. Dobrze im się razem gadało, całowało… i.t.p…
-Rachy… - powiedział do dziewczyny, kiedy ta siedziała u niego na kolanach, już lekko podpita – Chcesz mój numer, mała?
-Przecież masz mój – wpiła się w jego usta.
-Ale zgubiłem iPhone’a…
Dziewczyna się zaśmiała.
-Zapisz – podała mu swój telefon.
-To jest mój na kartę, którego używam tylko awaryjnie. Wyślę ci mój nowy numer, jak tylko ojciec kupi mi telefon.
-Okay – wzięła od niego komórkę z zapisanym numerem.
Drew przytulił ją mocno i musnął jej szyję, a dziewczyna zachichotała.
-Mam na ciebie ochotę – wyznała mu na ucho.
Widział, że dziewczyna jest bardziej pijana od niego i nie bardzo wie, co robi.
Drew lubił być z dziewczynami, poobmacywać się trochę, ale szczerze, nie chciał tracić dziewictwa w wieku, niespełna piętnastu lat. Czasem nienawidził się za swój rozsądek.Większość chłopaków w jego wieku bez mrugnięcia okiem dobraliby się do chętnej dziewczyny.
Przygryzł delikatnie jej wargę.
-Muszę spadać, mała – powiedział.
-Zostań – wczepiła się w niego.
-Jeej. Kotku. Przecież się jeszcze spotkamy.
Naprawdę miał taką nadzieję. Zazwyczaj dziewczyny poznane przez niego na imprezie były jednorazową znajomością, ale ona… A z resztą nie poznał jej wcale na imprezie.
Bieber pocałował dziewczynę ostatni raz i poszedł w stronę wyjścia.
Było już grubo po 0:00 i wiedział, że jak zaraz nie będzie go w domu, to starzy wezwą gliny.
Zastanawiał się, jakim cudem rodzice znajdujących się tu czternasto, piętnasto i szesnastolatków zgodzili się, żeby ich dzieci były u kogoś do tak późnej pory… Pewnie naopowiadali rodzicom jakichś bajek o zostawaniu na noc u kolegów, czy coś… Z resztą, nie jego interes. Miał swoje problemy.
Wyszedł przed dom i odetchnął świeżym powietrzem. Był mega zadowolony z tej imprezy i był pewien, że nawet rodzice nie zepsują mu dobrego humoru. Niestety jego błogi nastrój bardzo szybko zniknął…

____________________________
Proszsz.... xD Dalsza część http://do-you-love-me-jb.blogspot.com/ . Piszcie, co sądzicie ;) <3