-Mamo. Idę do Maxa! – zawołał Drew i wyszedł z domu.
-Drew!! – rodzicielka poleciała za nim i wyszła na zewnątrz.
Chłopak miał niecałe piętnaście lat, nie był za wysoki, ale też nie za niski. Miał blond włosy, które do 13 lat, zawzięcie kazał ścinać bardzo krótko, bo nie chciał bez przerwy słyszeć, że wygląda, jak swój ojciec, za młodu. Miał po tacie piękne, brązowe oczy i zęby, które bez wybielania były nieskazitelnie białe.
Kiedy usłyszał, że mama go woła odwrócił się w jej stronę, z pytającym wyrazem twarzy.
W ręce trzymał deskę. Uwielbiał na niej jeździć.
-Twój ojciec dziś przyjeżdża – przypomniała mu Jenn.
-No i?
-Chciałby się z tobą spotkać.
-Ale ja nie mam na to ochoty. Mamo, zrozum. Nie będę się z nim spotykał, kiedy wielki, sławny, pan Justin Bieber tego chce, tylko, jak JA będę miał ochotę.
-No dobrze… Jus zostaje miesiąc.
Chłopakowi najpierw zabłysły oczy, a potem wybuchnął śmiechem, od którego kobietę przeszły dreszcze.
-I ty w to wierzysz? – spytał z ironicznym uśmiechem.
-Nie wiem, Drew – wzruszyła smutno ramionami.
Justin przez sześć lat był piosenkarzem, a później rzucił to i zaczął być aktorem.
Nigdy nie zmieniło się to, że mało przebywał ze swoim synem i żoną, ale widać było, że się stara…
-Mogę już iść? – spytał nastolatek.
-Możesz, ale wróć przed 21:00, dobrze?
-A, co rozumiesz przez ‘przed’…?
-Po 20:00.
-No okay. To… pa – machnął do matki ręką i zaczął iść w stronę, w którą wcześniej zmierzał.
Jenn patrzyła chwilę za oddalającym się synem i wycofała się do domu.
Chłopak miał mieszane uczucia, co do przyjazdu ojca… Niby się cieszył, ale kiedy uświadamiał sobie, że ten i tak zaraz wyjedzie, to nie miał ochoty wgl się z nim widzieć… Jaki to miało sens? Spowoduje tylko, że na nowo będzie za nim tęsknił… A teraz… Nauczył się żyć bez taty.
Nie. Nie był dumny z tego, że jego ojcem jest Justin Bieber. Milion razy bardziej wolałby, żeby jego tata był normalnym gościem i żeby spędzał z nim sporo czasu.
Drew stanął na desce i odepchnął się mocno.
Do Maxa miał bardzo blisko i po chwili był już na miejscu.
Zadzwonił do drzwi, domu przyjaciela.
-Jest Max?? – otworzyła mu szesnastoletnia siostra jego kumpla, w której był zakochany po uszy.
-Jest – odpowiedziała, starając się nie patrzeć mu w oczy.
Drew uśmiechnął się, lekko ironicznie.
Jakiś tydzień temu, pod wpływem impulsu, pocałował dziewczynę, a ona od tego czasu go omijała. Nie miał pojęcia, czemu i starał się tym nie przejmować.
-A, wpuścisz mnie? – spytał, kiedy dziewczyna ciągle zagradzała mu wejście do domu.
-Wpuszczę – odsunęła się od drzwi i Drew wszedł do środka.
Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę i przyłapał ją na tym, że na niego zerkała.
Uśmiechnął się z satysfakcją i poszedł w stronę pokoju przyjaciela.
-Hej – wszedł do jego pokoju.
Max siedział przy komputerze.
-Yo – ucieszył się, kiedy go zobaczył.
Drew rozwalił się na jego łóżku.
-Co tam nowego? – zapytał.
-Nowego? Chyba nic… A jak tam na ciebie reaguje Angel? – zaśmiał się Max.
Drew podrapał się w głowę.
-A, bo ja wiem? Ciągle ją peszę.
-Trzeba było nie wyskakiwać z tym pocałunkiem.
Drew wzruszył ramionami.
-Ale się już sało i nie da się tego cofnąć. Ona odwzajemniła ten mój pocałunek. Totalnie nie wiem, o co jej teraz chodzi.
-Może powinieneś z nią porozmawiać?
-A tam – Drew machnął ręką – Jak będzie chciała to sama zacznie rozmowę. Nie zamierzam na nią naciskać. Już wie, że ją lubię, teraz jej kolej.
-Jak wolisz. Idziesz dziś na imprezę urodzinową, do Amy?
-Nie mogę. Stary przyjeżdża.
-Wow. Kiedy widziałeś go ostatnim razem?
-Trzy miesiące temu? Coś koło tego.
-Fajnie mieć sławnego ojca i kupę kasy.
-Tylko ci się tak wydaje.
-I nie ma go prawie wcale domu. Nie sra ci nad głową, co masz robić, a czego nie…
-Uwierz mi, że bez ojca, wbrew pozorom, wcale nie jest tak fajnie.
-Taaa. Jakbyś miał starego, na co dzień, to byś zmienił zdanie.
-Widzisz. Jak ty nie miałbyś go prawie wcale też, z pewnością inaczej byś sądził.
Max wzruszył ramionami.
-Może i masz rację…
-Idziesz pojeździć? – spytał Drew, zmieniając temat.
-Mogę iść.
Chłopcy wyszli z pokoju i skierowali się do wyjścia.
Drew zagadał się z przyjacielem i nie zauważył jego siostry, z którą się zderzył.
-Ups. Sorry – uśmiechnął się do dziewczyny przepraszająco.
Nie odpowiedziała tylko przepchnęła się obok nich i weszła do swojego pokoju.
Drew patrzył chwilę za nią.
Była śliczna. Miała ciemne, długie, włosy i niesamowicie zielone oczy. Niestety była od niego wyższa o jakieś pięć centymetrów, ale to dało się przeżyć.
Max się zaśmiał.
-Faktycznie ją peszysz.
-Co zrobić – westchnął chłopak i wyszli przed dom – O ku**a. Mój stary – Drew dostrzegł samochód swojego ojca, jadący niedaleko nich. Rozejrzał się, gdzie mógłby się schować, ale jego refleks się spóźnił.
Justin zatrzymał samochód i uchylił okno.
-Cześć, urwisie. Jak tam? – spytał syna.
Drew niechętnie podszedł do okna.
-Hej… Dobrze. Właśnie idę z Maxem na deskę.
-To fajnie – uśmiechnął się tata – A kiedy wrócisz?
-Po 20:00, a jeśli mnie nie będzie, to znaczy, że mi coś wypadło – posłał mu ironiczne spojrzenie i wrócił do kumpla.
Na twarzy Justina widać było ból. Syn nigdy nie mógł zrozumieć, jak on się stara. Naprawdę dawał z siebie wszystko, żeby jak najczęściej spotykać się z Drew i Jenn, ale… To nie było takie proste, szczególnie, że Jenn uparła się, że nie chce plątać syna w ten cały show biznes i nie chciała, żeby Drew do niego przyjeżdżał. Nie rozumiał, dlaczego… Fakt, faktem, czasem go odwiedzali, kiedy naprawdę długo nie mógł się do nich wybrać, ale dosłownie wpadali i wypadali, bo Drew miał przecież szkołę, a w wakacje Justin miał zawsze najwięcej pracy… Teraz było inaczej. Zamierzał zostać z rodziną przez miesiąc, a później wziąć żonę i syna na wakacje. Co roku jeździli do jakichś ciepłych krajów, ale wypady zawsze były krótkie, a tym razem miał zamiar, żeby ten trwał dłużej.
Bieber zasunął szybę i pojechał w stronę swojego domu, spotkać się z Jenn.
-Uuu. To mu pocisnąłeś – zaśmiał się kumpel.
-Niech ma. Mu, zawsze coś wypada. Wiesz… A może jednak pójdę na tę imprezę twojej laski?
-Zapraszamy, zapraszamy. Amy mówiła, że bardzo ucieszyłaby się, gdyby zobaczyła cię na swoich urodzinach.
-To czemu mnie nie zaprosiła? – uniósł brwi.
-Fuck – przeklął Max.
-Co?
-Zapomniałem dać ci zaproszenie! Zawiesili cię akurat za bójkę z Nickiem i cię nie było w szkole, jak rozdawała… Kurde. Byłem pewny, że ci je dałem.
-Luuz. A, na którą ma tę imprezę?
-Na 17:00.
-A jest…?
-14:00. Masz zegarek na ręce, Drew.
-Wiem, wiem, ale bateria mi się wyczerpała.
-Aaaa… Czyli nosisz go tylko dla szpanu? – zaśmiał się Max.
-Nieee. Założyłem z przyzwyczajenia.
-Spoko.
Przyjaciele zaczęli iść w stronę skateparku.
Obok nich przeszły dwie dziewczyny, w ich wieku.
Młody Bieber przygryzł wargę i uśmiechnął się do dziewczyn.
Koleżanki spojrzały na siebie i odwzajemniły uśmiech.
Kiedy się wyminęli, Drew się na nie obejrzał i zobaczył, że jedna z nich (ta, która bardziej mu się podobała) też to zrobiła. Znowu się do niej uśmiechnął i bez wahania do niej podbiegł.
-Umm… Hej. Jestem Drew – uśmiechnął się do ciemnowłosej.
-Hej. Rachel – podała mu rękę.
Drew z uwodzicielskim uśmiechem, złapał delikatnie wyciągniętą w jego stronę dłoń i pocałował.
Dziewczyna się zarumieniła.
-Dasz mi swój numer? – spytał uśmiechnięty chłopak, wyciągając z kieszeni, swojego iPhone’a.
Rachel, bez zastanowienia zaczęła dyktować mu numer.
-Zadzwonię – obiecał, kiedy zanotował już cały nr.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
Drew pomachał jej na pożegnanie i wrócił do kumpla.
Przyjaciel popatrzył na niego rozbawiony.
-Dopiero, co wyszliśmy, a ty już zarywasz na tę, swoją, piękną buźkę – zaśmiał się Max.
Drew uśmiechnął się łobuzersko.
-Niezła była, to zagadałem.
-Też bym chciał, jak ty nie mieć zahamowań przed rozmową z dziewczynami…. Tak wgl to mogłeś załatwić mi numer jej koleżanki.
Bieber uniósł brwi.
-A Amy?
-Nie dowiedziałaby się – machnął ręką – A Angel?
-Nie jestem z twoją siostrą.
-Ale ją pocałowałeś.
-No i…? Traktuje mnie jak powietrze. O łaskę jej nie będę błagał.
Przyjaciele, resztę drogi do skateparku przebyli, niewiele mówiąc.
Na samym wejściu, chłopacy zobaczyli, że jest tam największy wróg Drew – Nick Hale. Nienawidzili się.
Drew mimowolnie uśmiechnął się na widok, że Nick nadal ma śliwę pod okiem, którą sam mu sprawił.
Po chwili, młody Bieber zorientował się, że coś jest nie tak. Obok Nicka stał jego starszy brat - Greg i sporo jego kumpli.
-Zmywamy się – szepnął Drew do przyjaciela, ale o ułamek sekundy za późno.
Zobaczyli ich.
-Wiej! – wrzasnął spanikowany Max, do Biebera. Wiedział, że ten ma niezłe kłopoty.
Drew poleciał przed siebie, sprintem.
Wskoczył na deskę i jechał najszybciej, na ile było go stać.
Był naprawdę szybki i za jakiś czas zgubił chłopaków.
Odetchnął z ulgą. Gdyby go dopadli nie zostałoby z niego nic. Totalnie nic.
Podziękował w myślach Bogu, za cudowne uratowanie jego życia.
Chciał wyciągnąć telefon z kieszeni, ale nic nie znalazł. Doszedł do wniosku, że komórka musiała mu wypaść podczas ucieczki. Skrzywił się.
Pieniądze nie grały tu roli, ale nie zdążył zadzwonić do pięknej Rachel…
Westchnął głęboko.
Postanowił zostać chwilę w ciemnej uliczce.
Wiedział, że Greg i jego kumple szybko nie odpuszczą, a naprawdę nie miał ochoty umierać. Ani trochę.
Zastanawiał się gdzie jest Max… Miał nadzieję, że nie zaczęli się go czepiać. To była jego sprawa pomiędzy nim, a Nickiem, a nie… pomiędzy Maxem i Gregiem, czy pomiędzy nim, a Gregiem. Nick zgrywał twardziela, ale to tylko, dlatego, że miał starszego brata, który nakopie każdemu, kto mu podskoczy…
Drew usiadł na ziemi, niedaleko śmietnika.
Nie pasował mu zapach panujący w tym miejscu, ale wolał to niż zostanie rozgniecionym przez Grega i jego bandę.
Był na siebie wściekły, że dał się ponieść emocjom i przywalił wtedy Nickowi, ale ten naprawdę przegiął, a Drew dobrze się bił i nie miał zahamowań przed rzuceniem się na kogoś z pięściami. Potrafił być bardzo twardym chłopakiem, ale też romantycznym i dosyć emocjonalnym, na co dziewczyny leciały jak na lep.
Drew, schowany, odsiedział dobrą godzinę i postanowił obadać teren.
Żaden ze zbirów nie kręcił się obok jego kryjówki.
Na początku zamierzał zacząć szukać telefonu, ale uznał, że to nie ma sensu, bo przecież sporo osób biegło tuż za nim i na pewno już go nie odzyska, a Greg może właśnie czekać na to, że wyruszy na poszukiwania.
Uznał, że najlepszym wyjściem będzie pójście do domu i zablokowanie karty, bo w tak ruchliwym mieście, nawet jeśli telefon wypadł mu, kiedy zgubił już prześladowców, na pewno ktoś go znalazł i wolał nie ryzykować wydzwonienia fortuny ze swojej komórki, bo mama byłaby wściekła i na pewno dostałby szlaban, czy coś.
Założył na głowę kaptur i ze spuszczoną głową, starając się nie rzucać nikomu w oczy poszedł szybkim krokiem, w stronę, swojego domu.
Kiedy był już blisko, ruszył biegiem, żeby przypadkiem, prawie u celu nie zostać złapanym.
Wpadł do domu zdyszany.
-Co się stało, Drew? – zdziwiła się rodzicielka, widząc syna tak wcześnie, w domu.
-Zgubiłem telefon… - wyznał chłopak.
-Co?! Znowu???
Drew się skrzywił.
-To było miesiąc temu…
-Drew. To, że mamy pieniądze nie znaczy, że możesz gubić telefon, co tydzień!
-Miesiąc – poprawił ją - Ale tamten mi ukradli… Mamo. Daj już spokój. Co się stało, to się nie odstanie. Trzeba zablokować konto, żeby nie wydzwonili mi fortuny.
-Kto ‘oni’?
-A, bo ja wiem?! Każdy mógł znaleźć telefon!
Kiedy Justin usłyszał sprzeczkę żony z synem, żeby załagodzić całą sprawę, powiedział, że zaraz zablokuje konto i zaproponował Drew, że mogą zaraz pojechać kupić mu nowy telefon.
Pomimo, że syn Biebera miał pieniądze na wszystko nie był rozpieszczony, o co bardzo postarała się jego matka.
Po chwili wahania, Drew stwierdził, że nie ma na to czasu i że może jutro.
Z domowego telefonu wykręcił numer, Maxa.
Z domowego telefonu wykręcił numer, Maxa.
-Halo? – odebrał przyjaciel.
-Gdzie jesteś? – spytał chłopak.
-Drew?? Żyjesz?! – wykrzyknął uradowany kumpel.
-Taaa…. Jeszcze. Gdzie jesteś?
-Czemu nie odbierasz telefonu?
-Bo go zgubiłem. Max. Gościu. GDZIE JESTEŚ??
-W domu. Drew… Nie radzę ci wychodzić ze swojego. Oni mogą ciągle na ciebie czekać.
-Nie bój żaby – zaśmiał się młody Bieber – Poradzę sobie. Za chwilę u ciebie będę.
-Ale…
-Nie martw się o mnie.
Drew się rozłączył.
-Tato… Zawiózłbyś mnie do Maxa? – spytał chłopiec.
-Jasne – Justin bez wahania złapał za kluczyki.
-Ale, po co, Drew? Masz do niego dosłownie trzy minuty drogi - powiedziała Jenn.
Chłopak spojrzał na mamę.
-Wiesz… Bo…
-Zawiozę go – Justin musnął usta żony i poszedł w stronę samochodu.
Drew był wdzięczny, że tata go uratował.
Wsiedli do samochodu i ruszyli do Maxa.
Kiedy, po drodze, Drew zauważył Grega, szybko schował się pod siedzeniem.
-Widział mnie? – spytał szeptem, ojca.
-Kto?
-Ten wysoki brunet. Siedemnaście lat. Patrzył w tę stronę? Zdążyłem się schować?
-Patrzył. Zdążyłeś.
-Ufff – chłopak się podniósł.
-Co nabroiłeś? – spytał Justin, z rozbawieniem w oczach.
Drew, pomimo wszystko czuł więź z ojcem i miał wrażenie, że może powiedzieć mu o wszystkim.
-Pobiłem jego młodszego brata… A teraz chce się zemścić…
Bieber spojrzał z zatroskaniem na syna.
-Uważaj na siebie – poprosił.
-Luz – Drew uśmiechnął się lekko łobuzersko i wyskoczył z samochodu – Dzięki za podwózkę – uśmiechnął się do ojca.
-Nie ma sprawy – powiedział Justin, a jego syn zniknął już w domu przyjaciela.
Drew, znowu otworzyła Angel.
-Hej – uśmiechnął się do niej uroczo.
-Cześć – powiedziała sucho.
Chłopak wywrócił oczami i poszedł w stronę pokoju Maxa.
-Poczekaj – odezwała się dziewczyna, z nadzieją, że chłopak jednak jej nie usłyszy.
Drew usłyszał, zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco.
Opuściła wzrok.
-No…? – pośpieszył ją.
-Ten pocałunek… Zapomnijmy o tym.
Bieber poczuł się, jakby dostał w twarz.
-Ja, już zapomniałem – uśmiechnął się do niej wrednie, maskując rozczarowanie i wszedł do pokoju Maxa, zamykając za sobą drzwi.
-Naprawdę żyjesz! – wrzasnął Max, na powitanie.
Bieber się roześmiał.
-Spokojnie. I zamierzam jeszcze pożyć.
-Nie dopadli cię, jak do mnie szedłeś? – spytał przyjaciel.
-A wyglądam, jakby mnie dopadli?
-Niee. Jak to zrobiłeś?
-Justin Bieber mnie przywiózł – uśmiechnął się szpanersko.
-Ach. Ale fart – zażartował kumpel – A idziesz ze mną na imprezę, czy się cykasz Grega?
-Cykam się Grega, ale idę na imprezę.
-A starzy? Zgodzili się?
-Wątpię, żeby mi pozwolili, wgl po tym, jak przyznałem się ojcu, że mam przejebane u Grega…
-Czemu mu powiedziałeś?!
-A, bo ja wiem… Może zadzwoni na policję, gdybym nie wracał do domu przez pięć dni! Ktoś z dorosłych powinien wiedzieć, a mój stary jest równy.
-No, niech ci będzie… Ale idziesz?
-Idę.
-A, co na to twoja mama?
-Będzie wściekła, ale trudno. Idę i już.
Młody Bieber miał przy sobie sporo pieniędzy i ruszyli kupić mu coś do ubrania na przyjęcie i prezent dla Amy.
Dosyć szybko się z tym uporali i kupili dziewczynie płytę jej ulubionego zespołu, a dla Drew fioletowe spodnie, szarą koszulę i także szare supry.
-Będziesz w tym wyglądał jak ‘swój stary za młodu’ – zaśmiał się się Max, w drodze do domu.
-I dobrze. Laski lecą na słitaśną miniaturkę mojego ojca, a zamierzam się nieźle zabawić.
Przyjaciel pokiwał głową ze zrozumieniem.
Chłopacy byli bardzo zadowoleni, że po drodze nie spotkali Grega i kumpli.
Do domu wrócili, tylko, żeby się przebrać i już musieli gnać na imprezę.
Na wszelki wypadek, w domu Maxa powiedzieli, że idą tylko się przejść i nie powiedzieli gdzie, żeby, gdyby rodzice Biebera dzwonili do jego domu, nie udało się im go namierzyć.
-Hej, Aaamy – Max przytulił czule, swoją dziewczynę i skradł jej soczystego buziaka.
-O, Drew – ucieszyła się dziewczyna, kiedy uwolniła się z uścisku chłopaka. Syn Biebera uśmiechnął się do ładnej piętnastolatki – Miałam nadzieję, że przyjdziesz.
-Wszystkiego najlepszego, Am – podał jej torebkę z prezentem.
-Oj, dziękuję – musnęła jego policzek, na co Max zareagował bardzo ciekawym spojrzeniem.
Kiedy Amy od nich odeszła, Drew wybuchnął śmiechem.
-Spokojnie, Maxy. Nie zabiorę ci laski.
-No, myślę – powiedział przyjaciel.
-Nie jest w moim typie – mrugnął do niego Drew.
Imprezy u Amy były zawsze najlepsze. Jej rodziców prawie nigdy nie było w domu, bo ciągle wyjeżdżali i zostawała z nią przygłucha babcia, która praktycznie nie ruszała się ze swojego pokoju.
Chłopak od razu wypatrzył śliczną brunetkę, samotnie podpierającą ścianę.
Podszedł do niej.
-Hej – uśmiechnął się, ukazując urocze dołeczki w swoich policzkach.
Dziewczyna się zarumieniła, kiedy stał tak blisko niej.
-Jestem Drew – podał jej rękę.
-Kim.
Bieber posłał jej kolejny uśmiech.
Akurat, z głośników zaczęła dobywać się wolna piosenka.
-Zatańczysz? – spytał, a ona pokręciła głową.
-Bo? – nie rezygnował.
Wzruszyła ramionami.
-No chodź – pociągnął ją delikatnie za rękę, a ona nie opierała się, tylko poszła z nim, na parkiet.
Drew objął ją w pasie, a ona nieśmiało zarzuciła mu ręce na ramiona.
Tańczyli patrząc sobie w oczy, kiedy ich twarze prawie się stykały.
Dziewczynę powoli przestało opuszczać onieśmielenie.
-Jesteś Drew? Syn Justina Biebera? – spytała przekrzykując muzykę.
Drew stracił, jakby trochę humor. Nienawidził, kiedy dziewczyny się w tym orientowały, bo zdawało mu się, że gadają z nim tylko, dlatego, że ma sławnego ojca.
-Niby tak…
-A załatwiłbyś mi…
Chłopak puścił dziewczynę i poszedł do stolika, przy którym stał Max, obściskujący się z Amy.
Kim, lekko skołowana, chwilę stała sama, a zaraz wróciła do podpierania ściany.
-Zgaduję. Spytała o ojca? – zaśmiał się Max, widząc zajście.
-Taaa.
-Mógłbyś sobie odpuścić. Co w tym złego, że lubią twojego tatę?
-Nie ważne – zbył Maxa i zaczął szukać kolejnego celu.
Wypatrzył, tym razem blondynkę. Miała krótką mini i odważnie tańczyła na środku parkietu.
Drew uznał, że jest totalnie hot.
Zaczął tańczyć niedaleko dziewczyny i nie odrywał od niej wzroku, czekając aż to zauważy.
Po kilku minutach zauważyła i uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko.
Właśnie na to czekał.
Podszedł do niebieskookiej.
-Hej – przywitał się – Jestem Drew – przedstawił się.
-Ja Mendy.
-Zatańczysz? – wyciągnął rękę w jej stronę, a ona bez wahania ją złapała.
Bieber złapał ją za biodra, a ona zarzuciła mu ręce na ramiona.
Dziewczyna świetnie się ruszała i wzbudzała w Drew pożądanie.
W pewnym momencie Mendy przyssała się do jego ust. Bardzo go to zaskoczyło, ale oczywiście odwzajemnił pocałunek. Nie mógł przegapić takiej okazji. Nastolatka, bez wahania wsunęła mu język do ust, a on zrobił to samo. Ich pocałunek stał się bardzo namiętny.
Kiedy się od siebie odkleili mięli bardzo przyśpieszone oddechy.
Dziewczyna zagryzła uroczo wargę, a Drew oblizał usta.
Mendy złapała go za pośladki, a on zaczął pchać ją w stronę ściany i mocno ją do niej przycisnął.
Patrzył na nią z łobuzerskim uśmiechem i zaczął kolejny, namiętny pocałunek.
Po chwili Drew poczuł, że ktoś odciąga go od laski.
-Zostaw moją dziewczynę! – wrzasnął rosły piętnastolatek.
-Luuz – Bieber uniósł ręce – Nie zamierzałem całować się z twoją laską. Sama się do mnie przykleiła.
Odszedł od nich, nie patrząc nawet na dziewczynę.
W duchu, cieszył się, że chłopak nie miał nastroju do bójek, bo był od niego sporo większy.
Drew sięgnął po drinka stojącego na stoliku i o mało się nie zakrztusił, widząc, wchodzącą Rachel.
Natychmiast dopił napój i podbiegł do dziewczyny.
-Hej – uśmiechnął się do niej szeroko.
-Cześć! – widać było, że była przeszczęśliwa z tego spotkania.
-Zatańczysz?
Skinęła głową i Drew zaczął tańczyć już z trzecią dziewczyną tego dnia.
-Masz piękne oczy – wyznał jej chłopak, bo naprawdę nie mógł oprzeć się jej uwodzicielskiemu spojrzeniu.
-Dziękuję. Twoje też są super – uśmiechnęła się przygryzając wargę.
Chyba połknęła haczyk – pomyślał zadowolony JB.
Tylko, żeby nie miała chłopaka, który zaraz się na niego rzuci…
Drew spędził przy Rachel praktycznie całą imprezę. Dobrze im się razem gadało, całowało… i.t.p…
-Rachy… - powiedział do dziewczyny, kiedy ta siedziała u niego na kolanach, już lekko podpita – Chcesz mój numer, mała?
-Przecież masz mój – wpiła się w jego usta.
-Ale zgubiłem iPhone’a…
Dziewczyna się zaśmiała.
-Zapisz – podała mu swój telefon.
-To jest mój na kartę, którego używam tylko awaryjnie. Wyślę ci mój nowy numer, jak tylko ojciec kupi mi telefon.
-Okay – wzięła od niego komórkę z zapisanym numerem.
Drew przytulił ją mocno i musnął jej szyję, a dziewczyna zachichotała.
-Mam na ciebie ochotę – wyznała mu na ucho.
Widział, że dziewczyna jest bardziej pijana od niego i nie bardzo wie, co robi.
Drew lubił być z dziewczynami, poobmacywać się trochę, ale szczerze, nie chciał tracić dziewictwa w wieku, niespełna piętnastu lat. Czasem nienawidził się za swój rozsądek.Większość chłopaków w jego wieku bez mrugnięcia okiem dobraliby się do chętnej dziewczyny.
Przygryzł delikatnie jej wargę.
-Muszę spadać, mała – powiedział.
-Zostań – wczepiła się w niego.
-Jeej. Kotku. Przecież się jeszcze spotkamy.
Naprawdę miał taką nadzieję. Zazwyczaj dziewczyny poznane przez niego na imprezie były jednorazową znajomością, ale ona… A z resztą nie poznał jej wcale na imprezie.
Bieber pocałował dziewczynę ostatni raz i poszedł w stronę wyjścia.
Było już grubo po 0:00 i wiedział, że jak zaraz nie będzie go w domu, to starzy wezwą gliny.
Zastanawiał się, jakim cudem rodzice znajdujących się tu czternasto, piętnasto i szesnastolatków zgodzili się, żeby ich dzieci były u kogoś do tak późnej pory… Pewnie naopowiadali rodzicom jakichś bajek o zostawaniu na noc u kolegów, czy coś… Z resztą, nie jego interes. Miał swoje problemy.
Wyszedł przed dom i odetchnął świeżym powietrzem. Był mega zadowolony z tej imprezy i był pewien, że nawet rodzice nie zepsują mu dobrego humoru. Niestety jego błogi nastrój bardzo szybko zniknął…
____________________________
Proszsz.... xD Dalsza część http://do-you-love-me-jb.blogspot.com/ . Piszcie, co sądzicie ;) <3
Spoooko : )) .
OdpowiedzUsuńSuuuper . ! Mam Nadzieję Że Drew Nie Będzie Jakimś Zboczeńcem :/ . A Tak To Okeej
wow świetny początek ;p czekam na next ;D
OdpowiedzUsuńten blog też jest super :D fajnie sie zapowiada i oczywiście będe czytać :D @iQueenBieber
OdpowiedzUsuńHej , Mam Pytanie . Czy Mogłabyś Dać Jakiejś Postaci Na Imię NINA ? : D .
OdpowiedzUsuńAlbo Najlepiej Dziewczynie Drew'a Jeśli Będzie Miał : DDD .
Ale Jesli Nie Chcesz Nie Zmuszam , Tylko Proponuję : ))) .
a tak w ogóle SUPER < 3333333333333333
OdpowiedzUsuńNICE < 3
OdpowiedzUsuńour-mystery-our-secret.blogspot.com
nie zmieniaj jej imienia, jest boskie :D heh, bosko sie zapowiada :D informuj mnie na TT
OdpowiedzUsuń@GosIaaCzekk
Super !
OdpowiedzUsuńBlog o JB : newer-sej-newer
OdpowiedzUsuń