-Drew Bieber. 16 lat. Za nieumyślne spowodowanie śmierci
osiemnastoletniego Grega Hale’a zostaje skazany na 2 lata pobytu w zakładzie
karnym, bez możliwości opuszczenia go przed wyznaczonym terminem. Koniec rozprawy – w momencie
uderzenia, oznajmiającego zakończenie rozprawy, Drew poczuł jak wali mu się
cały świat.
Nie wstał, podczas opuszczenia sali rozpraw przez sędziego,
dopóki jego obrońca nie dał mu kuksańca, który po części przywrócił go do
rzeczywistości. Podniósł się z miejsca, podtrzymując się stolika, w obawie, że
nie utrzymają go nogi.
MORDERCA. To słowo bez przerwy wirowało mu w głowie.
2 lata w poprawczaku?
Czując się, jak w najgorszym koszmarze, Drew zaczął kierować
się ku wyjściu z sali rozpraw. Panicznie potrzebował powietrza.
Powinienem się cieszyć, prawda? – mówił do siebie w duchu –
Największy idiota na świecie nie żyje, a ja dostałem tylko 2 lata, bo mój
ojciec jest sławny.
Chociaż próbował sobie wmówić, że to nic takiego, nie
potrafił siebie oszukać.
Był cholernie przerażony i załamany śmiercią kolegi.
Przecież Greg miał jeszcze tyle przed sobą… Parszywego, co
prawda, życia, ale jednak.
Chłopak nagle rzucił się biegiem i wypadł z budynku, nie
zważając na wołanie kogokolwiek.
Chciał się stąd wydostać, chociaż na chwilę. Nie czuć na
sobie tych wszystkich spojrzeń, nie musieć bez przerwy odpowiadać na te
cholerne pytania.
Biegł przed siebie, dopóki całkowicie nie stracił oddechu.
Nie miał pojęcia gdzie się teraz znajdował, ale był sam i
właśnie o to mu chodziło.
Wbiegł do opuszczonej części, nieznanego mu parku.
Miał ochotę wrzeszczeć, płakać, umrzeć, zabijać.
Oparł się o drzewo i zsunął się po nim.
Skulił się i tępym wzrokiem patrzył w przestrzeń.
W takim stanie znalazł go Justin, dwie godziny później.
-Dlaczego uciekłeś? – zapytał delikatnie ojciec.
Drew się skrzywił. Ten ton słyszał od niemal każdej z bliskich
osób. Nienawidził tego. Czuł się przez to jeszcze gorzej, bo zdawał sobie
sprawę, że przez długi czas, nic nie wróci do normalności. O ile w ogóle.
-Chciałem pomyśleć. Nie miałem na to wcześniej, ani sekundy.
Nie pozwalacie mi zostać samemu. Ciągle pytania psów i ta pieprzona ostrożność
w waszym głosie – powiedział ostro chłopak, nie patrząc na Justina.
-I jak? Przemyślałeś, to co chciałeś? – zapytał Bieber,
ignorując drugą cześć wypowiedzi syna.
Drew pokręcił przecząco głową, nie odrywając wzroku, od
tylko sobie wiadomego punktu.
-Nie. Siedziałem tu i siedziałem, a w mojej głowie kompletna
pustka – odpowiedział.
-To nic dziwnego, Drew. Twoja podświadomość wypiera…
-Zamknij się – warknął chłopak, przerywając ojcu – Nie pierdol,
jakbyś coś wiedział. Nie zabiłeś nigdy nikogo.
Dziwna cisza ze strony Justina, przyciągnęła uwagę chłopaka.
Spojrzał na ojca, który przestąpił z nogi na nogę.
-Nie zrobiłeś tego celowo, synku – odezwał się w końcu, a
Drew świdrował Biebera spojrzeniem, od którego Jusa przeszły ciarki.
-Zabiłeś kogoś? – zapytał rozbawiony chłopak z przerażającą
nutą w głosie.
-Dlaczego o to pytasz? – zapytał Justin, marszcząc brwi.
Drew wzruszył ramionami.
-Bo tak jakoś dziwnie…
Nie skończył wypowiedzi, ponieważ zbliżył się do nich
funkcjonariusz policji.
Chłopak jęknął w duchu.
Jego ulubiony.
Łysa, gruba, mała, pała.
Dokładnie tak według niego wyglądał ów człowiek.
-Bieber, wstawaj – warknął.
Drew wywrócił oczami.
-Bo?
-Wstawaj!! – wrzasnął policjant.
Chłopak westchnął i podniósł się z ociągnięciem, otrzepując
spodnie.
-Tak? – uśmiechnął się uroczo.
-Nie udało ci się TO, Bieber – Mała Pała zwrócił się tym razem do
Justina, wskazując głową na Drew.
-Ja się nie udałem? – Drew parsknął śmiechem – Kiedy ostatnio
patrzył pan w lustro?
Gliniarz złapał chłopaka za kołnierz i przycisnął go drzewa.
-Gówniarzu… - zaczął.
-Nie wydaje mi się, żeby miał mnie pan, kurwa, prawo obrażać –
warknął chłopak.
-Drew! – upomniał go Justin.
-No co?? – spytał zirytowany chłopak – Też uważasz, że ci
się nie udałem??? - zapytał ojca, uśmiechając się okropnie - Moja dziewczyna, kiedy jęczy pode mną, tak nie uważa… A pan? –
zwrócił się do gliniarza - Ma pan dziewczynę? – spojrzał policjantowi w oczy,
uśmiechając się bezczelnie, a ten wcisnął mu pięść w brzuch, tak, że chłopak stracił
oddech.
-Coś mi się wydaje, szczylu, że twoja dziewczyna będzie
musiała znaleźć sobie nowego chłopaka, kiedy ty będziesz siedział w poprawczaku
– uśmiechnął się paskudnie i odciągnął Drew od drzewa po czym popchnął go tak,
że nastolatek zatoczył się i upadł.
-Ale jesteś ciotą, Bieber! – krzyknął Drew w stronę ojca –
Masz totalnie w dupie, co ten koleś ze mną robi.
-Drew. Uspokój się – powiedział Justin, niemal błagalnym
tonem.
-Jesteś beznadziejny – Drew niemal wypluł te słowa. Podniósł
się z ziemi i odepchnął rękę policjanta – Sam będę iść – warknął.
Chłopak zauważył przepraszające spojrzenie Justina w stronę
funkcjonariusza policji.
Dzięki, zawsze stajesz po mojej stronie, tato - pomyślał sarkastycznie.
Megan na zmianę płakała i spała.
Nie jadła, nie podnosiła się z łóżka.
Bez przerwy łomotała się jej w głowie ostatnia rozmowa przez telefon z Nickiem, która przełamała jej serce i życie na pół.
„-Hej, Nick, jak tam? - odezwała się, uśmiechając się do telefonu.
„-Hej, Nick, jak tam? - odezwała się, uśmiechając się do telefonu.
-Mój brat nie żyje - odpowiedział pustym głosem.
Megan poczuła jakby spadała z dwudziestego piętra.
-J..j..jak to? - zająknęła się.
-Tak to, śliczna - powiedział z jadem w głosie - Twój pierdolony braciszek go zabił.
-Nie. Wcale nie - powiedziała panicznie - To niemożliwe.
Nick zaśmiał się przerażająco.
-Serio????
-Nie zabił go!! - wrzasnęła do słuchawki, a z jej oczu zaczęły spływać łzy.
Cała zaczęła się trząść z przerażenia i szoku.
-A jednak - powiedział Nick, nienawistnym tonem - To koniec między nami, Meggy. Przykro mi.
-Ale.... - zaczęła.
-Koniec - powiedział ostro.
-Nie jestem moim bratem!!! - wrzasnęła - To nie moja wina - powiedziała łamiącym się od płaczu głosem.
-Cześć, Megan - rozłączył się."
Dziewczyna skuliła się na łóżku.
Dziewczyna skuliła się na łóżku.
Od chwil rozmowy z Nickiem znienawidziła Drew.
Nienawidziła go z całego serca.
Nienawidziła go z całego serca.
Jedyne czemu była wdzięczna w tej chwili to fakt, że była u Matta i znajdowała się daleko od tej całej cholernej sprawy.
Drew... zabił?
Zadrżała i przygryzła wargę, starając się znów nie zacząć płakać.
Mama mówiła, że dostał 2 lata poprawczaka - przypomniała sobie - A niech tam zgnije - dodała z zaciętością.
Aż za dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że życie jej i Drew, w jednej sekundzie, przez jeden nieprzemyślany ruch, zmieniło się nieodwracalnie.
Aż za dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że życie jej i Drew, w jednej sekundzie, przez jeden nieprzemyślany ruch, zmieniło się nieodwracalnie.
__________________________________
Hmm... Tak sobie myślę, że ten rozdział jest kiepski na dedykację, ale już trudno XD
Z dedykacją dla Ciebie Wikuś ;D Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :*
Hej ! Świetny rozdział czeka na więcej, a czy będzie coś na Vacation Story ?
OdpowiedzUsuńPodlaczam sie do pytania. C:
UsuńSuper. Mam nadzieje, że te dwa rozdziały to jakiś sen. Drew zabił? Niemożliwe i jeszcze to dziwne zachowanie Justina :( Oby z tego wybrnęli.
OdpowiedzUsuń@Agaulka
Dziękuję :** Zajebiste ;DD Ale serio, to według mnie Drew jest najfajniejszy ... :*** Dziękuję jeszcze raz :*** I dodawaj szybko :*** /WiKuŚ
OdpowiedzUsuńMeeeeega < 3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńszkoda Megan
Omg to jest cudowne*-* Biedny Drew dwa lata w poprawczaku :( Szkoda mi trochę Megan no ale ughh nie fajnie, że znienawidziła swojego brata.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
Genialne *.* ja chce dalsza cześć proszę pisz szybciej
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz coś na http://just-in-lie.blogspot.com ?????
OdpowiedzUsuń