środa, 5 października 2011

11. Przepraszam...

-Słuchaj mamo… Mam taką sprawę… - Drew zaczął rozmowę przez telefon.
-Słucham – usłyszał po drugiej stronie słuchawki,
-Umm… Mogę wrócić do domu?
-Co?? Nie podoba ci się tam? Coś się stało?
-Tu mi się podoba, tylko… Angel. Proszę. Mogę wrócić?
-Jasne… Wystarczy ci na bilet?
-Pewnie. Tylko musisz zadzwonić do moich opiekunów, żeby mnie puścili.
-Okey. To czekamy. Daj znać o której po ciebie przyjechać na lotnisku – powiedziała Jenn.
-Dobra. Kocham cię. Uściskaj ode mnie Kristy.
-Oczywiście. Ja cię też. Poczekaj. Tata coś chce.
-Drew? – chłopak usłyszał w słuchawce głos ojca.
-No?
-Zgadnij ile twój filmik ma wyświetleń?
-10.000? – strzelił chłopak.
-Jest 500.000!!
-Łaaa – Drew o mało nie zemdlał z wrażenia – Muszę kończyć, tato. Hej.
-Cześć, urwisie.
Chłopak się rozłączył.
Był już prawie całkiem spakowany.
Wrócił do pokoju. Zastał tam Angel siedzącą po turecku na łóżku.
-Cześć – przywitała go jak gdyby nigdy nic.
Chłopak uznał, że nie ma sensu odpowiadać i dorzucił do walizki ostatnie rzeczy.
-Wyjeżdżasz? – spytała zdziwiona.
-A to twoja sprawa? – zapytał mordując ją wzrokiem.
-W zasadzie…
-Nie. Nie twoja – zapewnił ostro.
-Ale chcę tylko wiedzieć, czy mam wolne łóżko…
-Żeby zaciągnąć tu dziś kolejnego chętnego?? – Drew posłał jej spojrzenie, od którego przechodzą ciarki. W jego oczach był ogromny smutek, ból i wściekłość.
Dziewczyna niespokojnie poruszyła się na łóżku.
-Do niczego cię nie zmuszałam – powiedział spuszczając wzrok.
-No, ależ oczywiście! Przecież oboje doskonale wiemy, że nie musiałaś – wysyczał.
Zanim chłopak się szybko odwrócił zauważyła w jego oczach łzy.
-A pieprz się tam z kim chcesz i wgl. Życzę ci udanego życia. Żadnych więcej prób samobójczych i tak dalej. Żyj sobie spokojnie, w zakłamaniu i oszustwie. No… Ale pamiętaj, że jeśli kiedykolwiek ja bym próbował się zabić to z twojego powodu. Tylko mówię, żebyś nie miała później niepotrzebnych zagadek do rozwiązywania – chłopak mówił odwrócony, głosem, który był na pierwszy rzut oka spokojny, ale Angel naprawdę przeszedł od niego dreszcz – A więc. Hej – odwrócił się z powrotem na siostrę swojego przyjaciela – Wydawało mi się, że ten wysoki blondyn bardzo chętnie by cię przeleciał. Myślę, że jest na to jakaś szansa – mrugnął do niej z uśmiechem i wyszedł spokojnie z pokoju.
Dziewczyna siedziała zamurowana nie potrafiąc się ruszyć. Słowa Drewa ruszyły ją do głębi.

Kiedy chłopak tylko zniknął za drzwiami nie dał rady powstrzymać łzy, która spłynęła mu po policzku. To jednak nadal bolało…
Ruszył szybkim krokiem do wyjścia.
Zamówił taksówkę, która czekała już na niego przed hotelem.
-Lotnisko – rzucił wsiadając.
-Coś marną masz minę, chłopcze – zauważył taksówkarz ruszając – Przez dziewczyne.
Drew uśmiechnął się lekko.
-Mądry pan jest.
-Żaden mądry. Po prostu każdy rodzaj smutku da się rozróżnić.
-Naprawdę? – zdziwił się chłopak.
-Tak. Uczysz się tego z upływem czasu.
-Tzn mniej więcej ile lat jeszcze mam czekać?
-To zależy jak postrzegasz świat – odpowiedział lekko tajemniczo mężczyzna.
-Ahaa… - powiedział Drew nie do końca rozumiejąc.
-Bardzo byłeś w niej zakochany? – spytał taksówkarz.
-Nie chcę o tym mówić…
-Dobrze. Przepraszam, że spytałem.
-Nie. Nie szkodzi. Tak. Bardzo.
-Trzymaj się, mały – podjechali pod lotnisko.
-Dziękuję, panu. Ummm… A ile płacę? – spytał chłopak, kiedy mężczyzna długo nie mówił ceny.
-Nic. Dla osób ze złamanym sercem za free.
Drew się roześmiał.
-Niech pan nie żartuje. Ile?
-W zasadzie… Mógłbyś dać mi swój autograf dla mojej wnuczki, Drew.
Chłopak przymrużył oczy zdziwiony.
-Autograf?
-Dziewczynka oszalała na punkcie twoich piosenek.
Chłopak wzruszył ramionami i podpisał karteczkę podaną mu przez starszego pana.
Złożył kartkę na pół i niepostrzeżenie wsunął do środka pieniądze.
Mężczyzna nie wyglądał na zamożnego, a Drew'owi pieniędzy nigdy nie brakowało.
-Do widzenia. Miłego dnia – Drew pomachał mężczyźnie na pożegnanie.
Najbliższy samolot do jego rodzinnego miasta był o 16:00. Miał jeszcze pół godziny.

Chłopak rozsiadł się w samolocie. Czekała go długa droga.
-Do Londynu dolecimy z opóźnieniem piętnastominutowym. Przepraszamy z utrudnienia i życzymy miłego lotu – z głośniczków dobył się głos stewardesy.
Gdzie, kurwa?! – wrzasnęło w głowie Drewa.
Po chwili parsknął śmiechem tak, że spojrzało się na niego kilka osób.
No to po pierwsze… Niezły ze mnie geniusz. Po drugie… Czy Rachel nie wspominała przypadkiem, że jej rodzina mieszka dosłownie kilka kroków od lotniska?? Czyż to nie przeznaczenie? – myślał chłopak.

-Mamo, słuchaj. Pomyliłem samoloty… - mówił Drew przez telefon.
-Jak?! – Jenn mu przerwała.
-Dobrze wiesz, że jestem do wszystkiego zdolny… - zaśmiał się chłopak – Ale nie denerwuj się. Słuchaj. Tu gdzieś jest teraz Rachel. Wylądowałem w Londynie. Mogę u niej trochę zostać?
-Zrobiłeś to specjalnie.
-Nie! Przyrzekam. To nie było celowe.
-To wytłumacz mi jak można pomylić samoloty??
-To jest trochę trudne do wytłumaczenia… Ale, mamo. Obiecuję, że tego nie planowałem.
-Dobrze. Zostań, jeśli jej rodzina się zgodzi. Zadzwonię później – Jenn rozłączyła się nie sprawiając wrażenia zadowolonej.
Teraz Drew wykręcił numer Rachel.
-Heeej – przywitał go ciepły głos dziewczyny – Co tam?
-Słuchaj, mała… Gdzie dokładnie mieszka ta twoja rodzina, u której jesteś?
-A co?
-Bo tak, jakby przypadkiem jestem w Londynie…
-Że co?! – dziewczyna pisnęła ze szczęścia – Głupek. Poczekaj. Zaraz po ciebie będę.
Rachel się rozłączyła, a Drew usiadł na jakiejś ławce którą znalazł i która była niedaleko lotniska.
Po kilku minutach zobaczył roześmianą dziewczynę biegnącą w jego kierunku.
Podniósł się z miejsca, a ona rzuciła mu się na ramiona.
-Drew – powiedziała wtulając się w niego, a on złapał ją  w biodrach, podniósł i okręcił wokół siebie.
-Tęskniłem – wyznał wpijając się w jej usta.
-Ja też – dziewczyna wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
Chłopak ukrył twarz w jej włosach.
Sumienie nie dawało mu spokoju i co 5 sekund wrzeszczało ‘Zdradziłeś ją! Przespałeś się z Angel!’. Chłopak z całej siły usiłował odegnać od siebie te myśli.
-Coś nie tak? – spytała Rachel zaglądając mu w oczy.
-Wszystko w porządku – zaprzeczył chłopak niezbyt przekonująco.
-Co się stało?? Jak powiesz, że nic to z tobą zrywam – powiedziała dziewczyna z bezlitosną miną.
Drew z załamaną miną usiadł na ławce i podparł głowę na rękach.
-Drew? – Rachel usiadła obok niego i położyła mu rękę na plecach.
Chłopak spojrzał jej w oczy.
-Słuchaj… Nie dam rady cię okłamywać...– chłopak westchnął lekko drżącym głosem – Zrozumiem, jak nie będziesz chciała mnie później znać… Ale daj wytłumaczyć, ok?
-Powiesz do cholery co zrobiłeś? – spytała Rachel czułym głosem.
-Przespałem się z Angel – powiedział chłopak i spuścił wzrok nie mogąc wytrzymać spojrzenia dziewczyny.
-Przespałeś się? – powtórzył dziewczyna z niedowierzaniem.
-Tak… Słuchaj. Podkochiwałem się w niej od zawsze, a ona zawsze mnie do czegoś wykorzystywała… I tym razem też dałem się jej omamić…
Drew nie mógł wyczytać niczego z twarzy swojej dziewczyny.
-To cię nie usprawiedliwia – powiedziała smutnym głosem.
-Rachel. Krzycz na mnie, bij, błagam. Nie bądź taka spokojna.
-Chciałbyś. Wiem, że bardziej cię boli jak jestem spokojna.
Chłopak patrzył smutno na dziewczynę.
-To koniec? – spytał, a w gardle czuł wielką gulę – Przepraszam cię, Rachy.
Rachel patrzyła przed siebie.
-Ty mi powiedz – wreszcie na niego spojrzała.
-Nie zasługuję, żeby z tobą być… Ale pamiętaj, że naprawdę cię kocham. To by się nigdy nie powtórzyło. Przyrzekam. Angel… Angel… Po prostu ona… Nie dam się jej już więcej. Nigdy.
-Doceniam to, że się przyznałeś… - powiedziała dziewczyna głosem, który z każdym słowem był coraz smutniejszy – Od zawsze wydawało mi się, że Angel to dziwka…
Drew się uśmiechnął.
-Dasz mi drugą szanse? – spytał poważniejąc.
Dziewczyna chwilę nic nie mówiła bawiąc się kamykiem.
-Nigdy nikogo nie kochałam tak, jak ciebie, ale… To strasznie boli…
-Nigdy więcej…
-Oj, tam. Możesz nie mieć szans więcej mnie zdradzić, a więc się nie wypowiadaj! – krzyknęła Rachel.
Dopiero teraz okazała jakieś emocje poza strasznym smutkiem.
-Dobra. Dam ci tę pieprzoną drugą szansę, ale jeśli jeszcze raz spróbujesz…
Drew nie dał jej skończyć, bo wpił się w jej malinowe usta.
-Wiesz, że jesteś zajebista, prawda? – uśmiechnął się do niej i znowu ją pocałował.
-Wiem – też się uśmiechnęła.
Wstali z ławki. Drew złapał rękę dziewczyny, ale ta mu się wyrwała.
-Pff. Łapki przy sobie. Jestem na ciebie zła – uśmiechnęła się do niego 'słodko' i poszli w stronę domu.

______________________________________________
Ummm... Oceńcie XD (Sorry, że mylę imiona ;P Dacie radę się domyślić, co ? :*)
Rozdział oczywiście z dedykacją dla @GosIaaCzekk ;) <3

10 komentarzy:

  1. Uu no to jej powiedział i tak ma byc DROGIE DZIECI NIE WOLNO KLAMAĆ Q!!!! HaHa @Domciulka czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  2. znowu pomyliłaś imiona ! :D idź Ty... ale fajnie, że mu wybaczyła, ogl cały rozdział jest genialny. XD dodawaj szybko kolejną, błagam! XD
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział po prostu MEGA!!! ;d świetnie piszesz ;) uwielbiam cię dziewczyno xd teraz wszystko skupi się na nich *.* boosko <3 dziękuje za Dedyk :*

    @Gosiaaczekk

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM TEGO BLOGA ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuuper *.* :D Chcę już kolejny!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ale extra rozdział, omg jestem strasznie ciekawa co bd dalej!! pisz szybko kolejny r.!

    OdpowiedzUsuń
  7. super! fajnie, że są razem pomimo to ;d czekam na nn ;p @OnlyUrDreams

    OdpowiedzUsuń
  8. wyszło Ci genialnie, nie moge sie doczekać nn, dodaj jeszcze dziś, błagam!!

    OdpowiedzUsuń
  9. super R!! dawaj szybko nowy no. bo będą ze mnie ogórki kiszone. LOL

    OdpowiedzUsuń