poniedziałek, 24 października 2011

info

Słuchajcie. Niektórym nie podoba się pomysł z wojną, to mogę to cofnąć, czy coś XD Np. może się okazać, że to jakiś żałosny żart, albo jeszcze coś innego. Coś bym wymyśliła ;P Jak będzie 5 osób, które nie chcą wojny, to nie bd XD lol. A jak nie to piszę dalej. Po głębszych przemyśleniach doszłam do wniosku, że możecie mieć rację co do tego, że to nie najciekawszy pomysł z tą całą wojną ;) A więc piszcie ;P xD

środa, 19 października 2011

13. Jakoś to przeżyję.

             -Matt?! – zszokowany Drew otworzył szeroko oczy.
-Drew! – niebieskooki uśmiechnął się szeroko i podszedł bliżej chłopaka – Jak ty urosłeś!
-No wiesz…. Trochę mnie nie widziałeś – nastolatek odwzajemnił uśmiech.
-A to kto…? – zaciekawił się Matt zwracając wzrok na Rachel.
-Moja dziewczyna-Rachel – powiedział dumnie Drew – Rachel. To jest Matt. Przyjaciel moich rodziców, ojciec mojej siostry i mój najlepszy kumpel.
Matt znowu się uśmiechnął, a Rachel bardzo zszokowała wzmianka o 'ojcu mojej siostry'....
-Co tu robisz, Drew? – spytał blondyn.
-Przyszedłem na zakupy z Rachy…
-Nie w sklepie, tylko w Lodnynie – zaśmiał się Matt.
-Umm… To długa historia… Ty mieszkasz tu gdzieś w pobliżu?
-Tak. A właśnie tak się składa, że za tydzień lecę do Kanady.
-Do Toronto?
-Tak.
-Ooo. To może zabiorę się z tobą?
Rachel jakby posmutniała na wieść o wyjeździe chłopaka.
-Nie ma sprawy. Możemy lecieć razem.
-Wiesz, co, Matt? Jak wyjechałeś to mama znowu była smutna. Przez pierwsze dni to tylko czekała aż zadzwonisz, a szczerze uśmiechała się tylko jak z tobą rozmawiała… Myślała, że nie widzę, kiedy wymusza uśmiech, bo byłem mały, ale ja wiedziałem… - w brązowych oczach chłopaka pojawił się smutek.
-Ale musiałem wyjechać… - Matt ciężko westchnął - Nie powinniśmy wtedy...
-Dobra, nie wracajmy do tego - wtrącił się chłopak - Stało się, a ja bardzo kocham Meggy. Szczerze mówiąc to też wolałbym, żebyś to ty był moim tatą… - westchnął chłopak.
-Co ty mówisz! Justin jest…
-Oj, tam. Nie ty jeden go bronisz, a mnie to nie rusza. Nie ma go praktycznie nigdy z nami. Mówię co czuję i co widzę.
Matt zmierzwił włosy Drewa, a ten spojrzał na niego z ironicznym uśmiechem.
-Mam prawie 16 lat.
-No i? – Matt się uśmiechnął – Muszę spadać, dzieci. Hej. Zgadamy się jeszcze, Drew.
-Okey. Hej, Matt – Drew pomachał niebieskookiemu na pożegnanie.
-Ej, Drew… - zaczęła niepewnie Rachel, kiedy z zakupami wracali do domu.
-No?
-Megan jest strasznie podobna do tego Matta… - powiedziała niepewnie dziewczyna.
-Bo jest jego córką.
Chwilę szli w ciszy.
-Jak to? - Rachel w końcu była w stanie się odezwać.
-A tak to. Dobra, nie pogłębiajmy tego tematu. Tak jest i tyle. Nie przekazuj tego dalej, gdybyś mogła.
Rachel objęła Drewa i do końca drogi szli przytuleni.
Kiedy weszli do środka, Drew bez słowa przekazał ciotce swojej dziewczyny zakupy i poszedł do pokoju, w którym chwilowo mieszkał z Rachel.
Usiadł na łóżku, a ona przysiadła na dywanie.
Dziewczyna była na siebie zła, że niepotrzebnie się odezwała, bo Drew jakoś od tego czasu nie powiedział do  niej ani jednego słowa.
Rachel się zamyśliła, a on przyglądał się jej czule.
Kiedy dziewczyna to zauważyła zarumieniła się lekko.
Drew zsunął się z łóżka i uśmiechając się lekko odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy.
Serce Rachel przyspieszyło, a chłopak delikatnie unosząc jej brodę wpił się w jej usta.
-Wiesz, co? Jak będę gdzieś jechał z rodzinką w te wakacje to namówię ich, żebyś pojechała z nami. Co ty na to? – Drew znowu musnął usta dziewczyny.
-Bardzo chętnie… - Rachel też się do niego uśmiechnęła.
-To fajnie… - chłopak delikatnie podciągnął bluzkę dziewczyny i zaczął rysować palcem po jej brzuchu.
Nagle telefon Drewa zaczął dzwonić, a ten tylko westchnął i odebrał.
-CO? – spytał niegrzecznie.
-Przeszkadzam? – po drugiej stronie usłyszał lekko ironiczny głos.
-Megan? Umm…
-Jesteś z Rachel i knujesz jakieś świństwo, co?
-Umm…
-I ci przerwałam?
Chłopak nic nie mówił.
-Jestem aż taki przewidywalny? A poza tym… Wcale nie knułem… - chłopak zostawił Rachel i wyszedł za drzwi – niczego aż tak niedobrego…
-Oj, Drew.
-A co chciałaś?
-Słuchaj… Znasz Nicka Hale?
-Wiesz, że znam. Nienawidzimy się.
Dziewczyna chwilę nic nie mówiła.
-Strasznie mi się podoba – powiedziała niepewnym głosem.
Drew jęknął.
-Nie chcę takiego gnoja w rodzinie… A co jak zrobi ci dziecko i…
-Zamknij się, Drew. Chodzisz z nim do klasy. Chcę tylko wiedzieć, czy kiedyś coś o mnie mówił.
Drew chwilę myślał.
-Nie rozmawiam z nim, ale… Kiedyś coś wspominał, że mam zajebistą siostrę i że szkoda mu cię, bo musisz mieszkać ze mną i Justinem i mówił… Umm. Tyle – chłopak w porę ugryzł się w język. Nick mówił też, że Jenn na pewno zrobiła sobie dziecko z kimś innym, bo to niemożliwe, żeby Bieber spłodził takie cudo. Drew się skrzywił.
-Coś chciałeś jeszcze powiedzieć – powiedziała dziewczyna.
-No… mówił coś tam, że jesteś cudowna, ale o ile wiem to on ma dziewczynę…
-Wiem, ale wiesz… Co to dla mnie.
-Gdzie się podziała tamta Megan?? Podmienili cię kosmici?
Dziewczyna zachichotała.
-W sumie to całkiem prawdopodobne… Dzięki za info, Drew. Hej. Miłego… No emm… z Rachel. Tylko nie przegnijcie.
-Jasne, mamo – odpowiedział cynicznie chłopak i rozłączając się wrócił do pokoju.
-Co chciała? – spytała Rachel.
-Podoba się jej Nick Hale – Drew się skrzywił.
Dziewczyna też nie miała za entuzjastycznej miny.
-On jest od niej starszy o jakieś…
-3 lata – podrzucił Drew.
-To sporo…
-Mój tata od mojej mamy jest starszy o ponad 2. W sumie to nie tak dużo. Tak mi się zdaje.
-No w sumie… - przyznała dziewczyna, a chłopak nie odrywał od niej wzroku nawet na sekundę.
-Drew… Nie patrz się tak… - zaśmiała się lekko zmieszana dziewczyna.
-No wiesz… Po prostu korzystam z tego, że najpiękniejsza dziewczyna na świecie jest moja – uśmiechnął się czule i wpił się w usta Rachel. Zachłannie ją całował, a dziewczyna również chętnie odwzajemniała pocałunki.
Chłopak ze względów bezpieczeństwa zamierzał nie posuwać się dalej, bo nie miał ochoty zostać przyłapanym po raz kolejny przez świętego Nicka.
-Czy każdy Nick musi być takim idiotą?? – spytał Drew w pewnym momencie.
-Możliwe – westchnęła Rachel – Ale Nick Jonas jest w porządku.
-Nie! – zaprzeczył szybko Drew krzywiąc się – Nienawidzę gościa.
-Bo…?
-Mnie wkurza.
-Bo?
-Bo tak – chłopak nie zamierzał się tłumaczyć tylko pocałował dziewczynę po raz kolejny.
-Zawsze jak masz mi coś wyjaśnić to mnie całujesz – westchnęła Rachel.
-A nie podoba ci się to??
Dziewczyna lekko się zarumieniła.
-Może i podoba, ale chciałabym usłyszeć jednak odpowiedź. A więc słucham.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i znowu spróbował pocałować Rachel. Dziewczyna go odepchnęła, ale on nie dał za wygraną i ignorując jej protesty wpił się w jej usta. Pocałunek przerodził się w bardzo namiętny. Rachel nie potrafiła dłużej niż 5 sekund protestować. Nie kiedy Drew był tak blisko. Z lekkim niepokojem zauważyła, że zrobiłaby pewnie wszystko na co Drew miałby ochotę…
-Ktoś idzie – Rachel tym razem naprawdę mocno odepchnęła Drewa.
Chłopak z prędkością światła podniósł się z ziemi i zaczął udawać, że pisze coś na telefonie, a Rachel sięgnęła po książkę z półki i zaczęła zawzięcie ją czytać.
Drzwi się otworzyły i do środka wszedł kuzyn Rachel, którego młody Bieber wcześniej nie widział.
-Yo, Rachel – uśmiechnął się chłopak.
-Jesteś – dziewczyna też się uśmiechnęła – Hej, Kev.
-Wpadłem tylko na chwilkę. Będę wieczorem tak ogólnie, na dłużej. Dobra. To was zostawiam. No, róbcie co tam chcecie. A i Rachy… Czytasz książkę do góry nogami – puścił do niej oko z rozbawionym uśmiech i zniknął za drzwiami.
Kiedy tylko usłyszeli kroki oddalającego się chłopaka Drew parsknął śmiechem, a Rachel rzuciła w niego książką.
-Niezły pomysł czytać książkę do góry nogami. To jakiś wyższy stopień trudności?? – dalej śmiał się Drew.
Dziewczyna udała obrażoną.
-Ej, Rachy… No żartuję przecież – Drew spróbował przytulić brązowowłosą, ale ta mu się wyrywała – No weeeeź – chłopak zamknął ją w niedźwiedzim uścisku i musnął jej szyję.
-Kochasz mnie, co? – spytał Drew nie puszczając Rachel.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
-Bo ja cię straaaaaaasznie. Najbardziej na świecie. Kocham cię – chłopak musnął usta Rachel, a ona uśmiechnęła się lekko, pokonana.
-Też cię kocham, głupku – odpowiedziała, a Drew pogładził ją czule po policzku.
Dziewczyna usiadła na łóżku, a Drew przytulił się do niej.
-A tak wgl… To pamiętasz coś z imprezy u Amy?? – zaciekawił się chłopak.
Rachel się zmieszała.
-A zrobiłam coś złego?? Nie za wiele pamiętam… Pamiętam, że cię spotkałam… A później już praktycznie nic. Pamiętam, że się całowaliśmy…
Drew się uśmiechnął.
-Następnym razem cię przypilnuję, żebyś nie piła aż tyle.
-A co zrobiłam??? – w oczach dziewczyny pojawił się lęk.
-Nic… No… Umm… Chciałaś iść ze mną do łóżka.
Z ust dziewczyny dobył się tłumiony okrzyk zaskoczenia. Jej oczy się rozszerzyły i czekała na dalszą relację chłopaka.
-Niczym się nie przejmuj – Drew przytulił ją mocniej i pocałował w czoło – Do niczego nie doszło.
Rachel odetchnęła z ulgą.
-Nie jestem taki. Wiedziałem, że byś tego później żałowała, a poza tym… Jakbyśmy chcieli kiedyś to zrobić to fajnie by było gdyby obie strony były trzeźwe i mogły o tym zadecydować. Czy chcą…
Dziewczyna patrzyła w oczy Biebera.
-Dziękuję – szepnęła i musnęła jego usta.
-Nie ma sprawy, chociaż wiesz… Właśnie dlatego następnym razem będę cię pilnował. Bo nie wiem, czy udałoby mi się znowu tak zachować – powiedział Drew uśmiechając się niepewnie i zakładając kosmyk włosów za ucho dziewczyny.
Serce Rachel jeszcze nigdy nie biło tak szybko.
Chwilę leżeli tak w ciszy. Napawając się swoją obecnością.
-A jak było… z Angel? - kiedy tylko dziewczyna wypowiedziała te słowa od razu pożałowała, bo poczuła, że to boli i ją i Drewa.
Chłopak chwilę nic nie mówił tylko patrzył niewidzącym wzrokiem w sufit.
-Było fajnie – powiedział smutno – Przepraszam, Rach… Jestem totalnym idiotą.
Dziewczyna nie odzywała się.
-Jakoś to przeżyję - westchnęła po jakimś czasie.
Bieber nachylił się nad nią i musnął czule jej policzek.

poniedziałek, 17 października 2011

12. Megan.


        -Megan! Wyjdź z pokoju! Mam wrażenie jakbyś w ogóle z nami nie mieszkała! – nastolatka usłyszała wołanie mamy. Zamierzała je zignorować, ale Jenn wściekła wparowała do jej pokoju. Chociaż jej rodzicielka z natury była osobą spokojną od czasu do czasu Megan udawało się wyprowadzić ją z równowagi.
-Po co?? Nie mam ochoty – burknęła dziewczyna.
-Kochanie… Nie możesz siedzieć tu całym dniami… A poza tym są wakacje. Spotkaj się z kimś…
-Nie dzięki – powiedział sucho Megan.
-Kotku… Proszę – Jenn z każdym słowem łagodniała. Usiadła obok córki na łóżku.
-Mamo. Słucham muzyki.
-Justin przyjechał, a ty widziałaś się z nim może dwa razy, chociaż mieszkacie w jednym domu.
-Nie lubię go – dziewczyna zawsze była przerażająco bezpośrednia, a jej ciemnoniebieskie oczy nie przestawały mieć wyzywającego wyrazu.
-Megan. Masz prawie 13 lat. Nie zachowuj się jak dziecko.
-Bo co? – dziewczyna bezczelnie się uśmiechnęła.
-Co ja ci zrobiłam, Meggy, że tak mnie nie lubisz?? – w oczach Jenn pojawiły się łzy.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Po prostu nie mam nastroju.
-Nie masz nastroju od ponad miesiąca, kotku…
-Mamo… - dziewczyna przygryzła wargę. Nie lubiła rozmawiać z mamą… W ogóle o sprawach dla niej ważnych, ale mama wyglądała tak smutno… - Po prostu… To przez chłopaka – w oczach Megan pojawiły się łzy, które ją samą zirytowały.
W oczach Jenn można było dostrzec niemałe zdziwienie.
Przytuliła szybko swoją córkę.
-Skarbie… Czemu nic nie mówiłaś? – mama gładziła córkę troskliwie po plecach.
-Bo… To boli. Myślałam, że uda mi się zapomnieć – głos dziewczyny drżał, a z jej oczu popłynęło kilka pojedynczych łez.
Jenn bardzo zdziwiło wyznanie córki. W Megan kochało się 99% chłopaków w przedziale wiekowym 11-15. Nastolatka wyglądała bardzo dojrzale jak na swój wiek, a za razem słodko i lekko dziecinnie, co samo sobie zaprzeczało i na co chłopcy lecieli jak na lep. Uroku dodawały jej niesamowicie niebieskie oczy, które boleśnie przypominały Jenn Matta. Megan miała idealną figurę i brązowe, dość długie, lekko falowane włosy, które zawsze układały się idealnie. Jej rysy i w ogóle całokształt przynosił Jenn na myśl gwiazdę filmową.
-Nie martw się, Meggy. Znajdziesz innego chłopca… Widzę jak wszyscy chłopcy na ciebie patrzą – powiedziała rodzicielka.
-Jak? – w zaczerwienionych oczach Megan pojawił się błysk, a na jej ustach lekki uśmiech.
-Wszyscy najchętniej byliby twoimi chłopakami.
Uśmiech Megan się pogłębił.
-Żartujesz – machnęła ręką, ale widać było, że od razu ma lepszy humor.
-Przyrzekam – Jenn przyłożyła rękę do serca – Wszyscy chłopcy się za tobą oglądają.
-Dzięki, że tak mówisz… - dziewczyna uśmiechnęła się smutno – Ale mu się nie podobam…
-Jak to? Co się stało?
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Po prostu wydawało mi się, że on też jest mną zainteresowany, a teraz ma dziewczynę… - Megan znowu stała się bardzo smutna.
-Dziewczyna nie ściana. Da się przesunąć – Jenn mrugnęła do córki.
-Że co? – spytała rozbawiona Megan i za razem zszokowana, że powiedziała to jej mama.
-Po prostu myślę, że jeśli faktycznie ten chłopak też cię lubi to nie powinnaś tak łatwo się poddawać.
-Tak myślisz?
-Tak, Meggy. Idę na obiad. Chodź też – Jenn uśmiechnęła się do córki, a ta niepewnie wstała i poszła za rodzicielką do jadalni.


-Auu… To boli! – krzyknął Drew, kiedy kuzyn Rachel strzelił już w niego drugi raz z pistoletu na kulki.
-Max. Zachowuj się. Błagam – jęknęła Rachy i spróbowała wyrwać dziecku pistolet.
-Nie! Spadaj! – wrzasnął sześciolatek uciekając z plastikową bronią.
-Fajna rodzinka – westchnął Bieber.
-Też ich kocham – powiedziała Rachel sarkastycznie, ze zmęczoną miną.
Drew przekrzywił lekko głowę, podniósł się z krzesła i podszedł do dziewczyny.
Próbował wyczytać z jej wyrazu twarzy, czy pozwoliłaby mu na pocałunek.
Uśmiechnął się do niej lekko i powoli przysunął swoje usta do jej, aż się złączyły. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek, który przerwał im starszy kuzyn Rachel – Nick.
-Yyy…. Ja na miejscu mojej mamy nie pozwoliłbym wam spać w jednym pokoju – siedemnastolatek uniósł brwi – Ale już ręce z jej tyłka, Bieber!
Drew szybko puścił dziewczynę i spróbował udawać niewiniątko.
-Wszystko widzę – powiedział ostro Nick – Mama zaprasza was na obiad.
-Okey. Zaraz przyjedziemy – uśmiechnęła się do niego Rachy.
-Teraz – warknął kuzyn i wyszedł z pokoju.
Kiedy chłopak zniknął za drzwiami Drew spróbował kontynuować to na czym skończyli, ale dziewczyna odepchnęła go z niedostępną miną i wyszła z pokoju za kuzynem. Drew powlókł się za nimi.


-Cześć, Meggy. Miło cię widzieć – kiedy dziewczyna usiadła przy stole Justin uśmiechnął się do niej ciepło.
-Hej – powiedziała sucho Megan i zaczęła nakładać sobie na talerz surówkę.
-Nie zjesz nic więcej? – spytała Jenn.
Nastolatka pokręciła głową.
-Nie mam ochoty, a poza tym nie mogę być gruba – powiedziała chłodnym tonem.
Jenn z bólem zauważyła, że Megan zawsze bardzo zamyka się przy Justinie.
-Gjupia. Nie będziesz gjuba, pjawda mamo? – odezwała się Kristy.
-Zamknij się bachorze – warknęła Megan.
-Nie odzywaj się tak do siostry! – krzyknął Bieber.
-Okey – Megan uśmiechnęła się wrednie i odeszła od stołu znikając w swoim pokoju trzaskając drzwiami.
-Justin… - westchnęła Jenn – Dopiero co udało mi się ją wyciągnąć z pokoju…
-Czyli, że to moja wina?? – spytał zły JB.
Jenn ze smutnym wyrazem twarzy pokręciła głową.
Bieber zauważył, że sprawił żonie przykrość.  Wstał od stołu i podszedł do niej obejmując ją od tyłu i muskając jej policzek.
-Przepraszam… - powiedział ze skruchą – Porozmawiam z nią.
-Myślę, że to nie jest…
Jenn nie skończyła, bo Bieber zniknął w pokoju ich… jej córki.


-Mamo. Drew i Rachel się całują – doniósł siedemnastolatek rodzicielce, kiedy wszyscy usiedli przy stole.
Młody Bieber wybuchnął śmiechem.
-Po pierwsze, kujonku: masz siedemnaście lat i skarżysz mamusi, a po drugie: mamy po 15 lat, a całowanie się nie jest o ile wiem zakazane. Sam byś kiedyś spróbował – powiedział Drew.
Nick poczerwieniał ze złości.
-Drew. Zachowywałbyś się grzeczniej – upomniała go Sara – ciotka Rachel.
-Okey – zgodził się Drew i zabrał się za jedzenie.
Z jednej strony Rachel była zła na Drewa za to odgryzienie się kuzynowi, ale z drugiej… miała ochotę uściskać go z wdzięczności. Nienawidziła tej rodziny. Wszyscy byli tacy sztywni. Dusiła się w ich towarzystwie.


Bieber zapukał do pokoju Megan, ale kiedy nie usłyszał odpowiedzi i tak wszedł.
-Hej - zamknął za sobą drzwi.
-Spadaj – powiedziała zła dziewczyna nie racząc go nawet wzrokiem.
-Nie odzywaj się tak do mnie – powiedział ostro Justin.
-Bo co?? Nie jesteś moim ojcem - burknęła dziewczyna.
Bieber poczuł, jakby ktoś wbił mu nóż w serce.
-Kochanie… Chodź z powrotem…
-Nie – powiedziała dziewczyna głosem, który miał świadczyć o tym, że nie wdaje się w żadne dalsze dyskusje.
-Zrób to dla mamy… Proszę cię, Meggy – mówił błagalnie Bieber.
Megan spojrzała na Justina.
-Dobrze… - westchnęła zrezygnowana. Wiedziała, że jej zachowanie rani Jenn. Uznała, że raz może jakoś przeżyć wspólny obiad. Żałowała, że nie ma Drewa. On zawsze ją rozumiał. Był jej starszym bratem, którego kochała.


Resztę obiadu zjedli w spokoju i ciszy.
-Rachel. Pozmywaj naczynia – bardziej rozkazała niż poprosiła ciotka dziewczyny.
-Ale zmywałam wczoraj…
-Bez sprzeciwu!
Wszyscy wstali od stołu, a Rachel i Drew zostali w kuchni.
-Oni nie mają zmywarki?? – zdziwił się młody Bieber.
-Nie. Pewnie dlatego, żeby każdego lata mogli traktować mnie jak służącą – powiedziała dziewczyna z zaciśniętymi ustami.
-Pomogę ci – zasugerował Drew.
-Okey. Ale pod warunkiem, że niczego nie zbijesz, bo nas zabiją.
-Dobra. Postaram się – chłopak puścił jej oko i biorąc ją z zaskoczenia skradł jej soczystego całusa.
Rachel mimowolnie się uśmiechnęła i wzięła ze stołu pierwszy talerz.


Bieber od zawsze wiedział, że Megan nie jest jego dzieckiem. Powinien był się do tego przyzwyczaić, pogodzić się z tym, ale... Nie potrafił. Kiedy patrzył na dziewczynkę… widział Matta. Odetchnął głęboko. To go bolało. Raniło go to od czternastu lat.


-A oni mają tu coś takiego jak telewizja? – spytał Bieber podczas szorowania naczyń z Rachel.
-Nie…
-A mieszkają w Lodnynie. Jak można nie mieć telewizora w domu?! – spytał zszokowany Drew.
-Właśnie tak.
-A radio??
-No…
-Gdzie?
Dziewczyna wskazała Drewowi stare urządzenie stojące na szafce.
Chłopakowi rozszerzyły się oczy.
-To coś to jest radio???
-Tak. I nawet nieźle odbiera – uśmiechnęła się lekko Rachel i podeszła do antyku.
Wytarła ręce w swoją bluzkę i włączyła radio.
Leciała piosenka ‘Teach me how to dougie’.
Na ustach Drewa wykwitł szeroki uśmiech i zaczął tańczyć w rytm muzyki.
Rachel patrzyła na niego przez palce, którymi zakryła oczy.
Nie ma co. Drew odziedziczył po Justinie talent do ruszania się. Do tańca, który powodował u dziewczyn nieodpowiednie myśli.
-Przestań – poprosiła rozbawiona dziewczyna, dając mu lekkiego kuksańca w rękę.
Młody Bieber uśmiechnął się szeroko i musnął usta dziewczyny.
Wzięli się za dalsze mycie naczyń, tylko, że przy muzyce.
W pewnym momencie Drew wpadł na pomysł ochlapania swojej dziewczyny wodą z pianą.
-Co ty robisz?! – pisnęła dziewczyna i śmiejąc się też go ochlapała.
Zaczęła się prawdziwa bitwa, którą przerwał wuj Rachel wpadający do kuchni ze złowieszczą miną.
-On zaczął… - tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić dziewczyna, która z trudem powstrzymywała kolejny wybuch śmiechu. Z Drewem nawet mycie naczyń wydawało jej się niesamowitym przeżyciem. 


_____________________________________
Taaa. Nowa postać XD Co wy na to ? ;P :)

środa, 5 października 2011

11. Przepraszam...

-Słuchaj mamo… Mam taką sprawę… - Drew zaczął rozmowę przez telefon.
-Słucham – usłyszał po drugiej stronie słuchawki,
-Umm… Mogę wrócić do domu?
-Co?? Nie podoba ci się tam? Coś się stało?
-Tu mi się podoba, tylko… Angel. Proszę. Mogę wrócić?
-Jasne… Wystarczy ci na bilet?
-Pewnie. Tylko musisz zadzwonić do moich opiekunów, żeby mnie puścili.
-Okey. To czekamy. Daj znać o której po ciebie przyjechać na lotnisku – powiedziała Jenn.
-Dobra. Kocham cię. Uściskaj ode mnie Kristy.
-Oczywiście. Ja cię też. Poczekaj. Tata coś chce.
-Drew? – chłopak usłyszał w słuchawce głos ojca.
-No?
-Zgadnij ile twój filmik ma wyświetleń?
-10.000? – strzelił chłopak.
-Jest 500.000!!
-Łaaa – Drew o mało nie zemdlał z wrażenia – Muszę kończyć, tato. Hej.
-Cześć, urwisie.
Chłopak się rozłączył.
Był już prawie całkiem spakowany.
Wrócił do pokoju. Zastał tam Angel siedzącą po turecku na łóżku.
-Cześć – przywitała go jak gdyby nigdy nic.
Chłopak uznał, że nie ma sensu odpowiadać i dorzucił do walizki ostatnie rzeczy.
-Wyjeżdżasz? – spytała zdziwiona.
-A to twoja sprawa? – zapytał mordując ją wzrokiem.
-W zasadzie…
-Nie. Nie twoja – zapewnił ostro.
-Ale chcę tylko wiedzieć, czy mam wolne łóżko…
-Żeby zaciągnąć tu dziś kolejnego chętnego?? – Drew posłał jej spojrzenie, od którego przechodzą ciarki. W jego oczach był ogromny smutek, ból i wściekłość.
Dziewczyna niespokojnie poruszyła się na łóżku.
-Do niczego cię nie zmuszałam – powiedział spuszczając wzrok.
-No, ależ oczywiście! Przecież oboje doskonale wiemy, że nie musiałaś – wysyczał.
Zanim chłopak się szybko odwrócił zauważyła w jego oczach łzy.
-A pieprz się tam z kim chcesz i wgl. Życzę ci udanego życia. Żadnych więcej prób samobójczych i tak dalej. Żyj sobie spokojnie, w zakłamaniu i oszustwie. No… Ale pamiętaj, że jeśli kiedykolwiek ja bym próbował się zabić to z twojego powodu. Tylko mówię, żebyś nie miała później niepotrzebnych zagadek do rozwiązywania – chłopak mówił odwrócony, głosem, który był na pierwszy rzut oka spokojny, ale Angel naprawdę przeszedł od niego dreszcz – A więc. Hej – odwrócił się z powrotem na siostrę swojego przyjaciela – Wydawało mi się, że ten wysoki blondyn bardzo chętnie by cię przeleciał. Myślę, że jest na to jakaś szansa – mrugnął do niej z uśmiechem i wyszedł spokojnie z pokoju.
Dziewczyna siedziała zamurowana nie potrafiąc się ruszyć. Słowa Drewa ruszyły ją do głębi.

Kiedy chłopak tylko zniknął za drzwiami nie dał rady powstrzymać łzy, która spłynęła mu po policzku. To jednak nadal bolało…
Ruszył szybkim krokiem do wyjścia.
Zamówił taksówkę, która czekała już na niego przed hotelem.
-Lotnisko – rzucił wsiadając.
-Coś marną masz minę, chłopcze – zauważył taksówkarz ruszając – Przez dziewczyne.
Drew uśmiechnął się lekko.
-Mądry pan jest.
-Żaden mądry. Po prostu każdy rodzaj smutku da się rozróżnić.
-Naprawdę? – zdziwił się chłopak.
-Tak. Uczysz się tego z upływem czasu.
-Tzn mniej więcej ile lat jeszcze mam czekać?
-To zależy jak postrzegasz świat – odpowiedział lekko tajemniczo mężczyzna.
-Ahaa… - powiedział Drew nie do końca rozumiejąc.
-Bardzo byłeś w niej zakochany? – spytał taksówkarz.
-Nie chcę o tym mówić…
-Dobrze. Przepraszam, że spytałem.
-Nie. Nie szkodzi. Tak. Bardzo.
-Trzymaj się, mały – podjechali pod lotnisko.
-Dziękuję, panu. Ummm… A ile płacę? – spytał chłopak, kiedy mężczyzna długo nie mówił ceny.
-Nic. Dla osób ze złamanym sercem za free.
Drew się roześmiał.
-Niech pan nie żartuje. Ile?
-W zasadzie… Mógłbyś dać mi swój autograf dla mojej wnuczki, Drew.
Chłopak przymrużył oczy zdziwiony.
-Autograf?
-Dziewczynka oszalała na punkcie twoich piosenek.
Chłopak wzruszył ramionami i podpisał karteczkę podaną mu przez starszego pana.
Złożył kartkę na pół i niepostrzeżenie wsunął do środka pieniądze.
Mężczyzna nie wyglądał na zamożnego, a Drew'owi pieniędzy nigdy nie brakowało.
-Do widzenia. Miłego dnia – Drew pomachał mężczyźnie na pożegnanie.
Najbliższy samolot do jego rodzinnego miasta był o 16:00. Miał jeszcze pół godziny.

Chłopak rozsiadł się w samolocie. Czekała go długa droga.
-Do Londynu dolecimy z opóźnieniem piętnastominutowym. Przepraszamy z utrudnienia i życzymy miłego lotu – z głośniczków dobył się głos stewardesy.
Gdzie, kurwa?! – wrzasnęło w głowie Drewa.
Po chwili parsknął śmiechem tak, że spojrzało się na niego kilka osób.
No to po pierwsze… Niezły ze mnie geniusz. Po drugie… Czy Rachel nie wspominała przypadkiem, że jej rodzina mieszka dosłownie kilka kroków od lotniska?? Czyż to nie przeznaczenie? – myślał chłopak.

-Mamo, słuchaj. Pomyliłem samoloty… - mówił Drew przez telefon.
-Jak?! – Jenn mu przerwała.
-Dobrze wiesz, że jestem do wszystkiego zdolny… - zaśmiał się chłopak – Ale nie denerwuj się. Słuchaj. Tu gdzieś jest teraz Rachel. Wylądowałem w Londynie. Mogę u niej trochę zostać?
-Zrobiłeś to specjalnie.
-Nie! Przyrzekam. To nie było celowe.
-To wytłumacz mi jak można pomylić samoloty??
-To jest trochę trudne do wytłumaczenia… Ale, mamo. Obiecuję, że tego nie planowałem.
-Dobrze. Zostań, jeśli jej rodzina się zgodzi. Zadzwonię później – Jenn rozłączyła się nie sprawiając wrażenia zadowolonej.
Teraz Drew wykręcił numer Rachel.
-Heeej – przywitał go ciepły głos dziewczyny – Co tam?
-Słuchaj, mała… Gdzie dokładnie mieszka ta twoja rodzina, u której jesteś?
-A co?
-Bo tak, jakby przypadkiem jestem w Londynie…
-Że co?! – dziewczyna pisnęła ze szczęścia – Głupek. Poczekaj. Zaraz po ciebie będę.
Rachel się rozłączyła, a Drew usiadł na jakiejś ławce którą znalazł i która była niedaleko lotniska.
Po kilku minutach zobaczył roześmianą dziewczynę biegnącą w jego kierunku.
Podniósł się z miejsca, a ona rzuciła mu się na ramiona.
-Drew – powiedziała wtulając się w niego, a on złapał ją  w biodrach, podniósł i okręcił wokół siebie.
-Tęskniłem – wyznał wpijając się w jej usta.
-Ja też – dziewczyna wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
Chłopak ukrył twarz w jej włosach.
Sumienie nie dawało mu spokoju i co 5 sekund wrzeszczało ‘Zdradziłeś ją! Przespałeś się z Angel!’. Chłopak z całej siły usiłował odegnać od siebie te myśli.
-Coś nie tak? – spytała Rachel zaglądając mu w oczy.
-Wszystko w porządku – zaprzeczył chłopak niezbyt przekonująco.
-Co się stało?? Jak powiesz, że nic to z tobą zrywam – powiedziała dziewczyna z bezlitosną miną.
Drew z załamaną miną usiadł na ławce i podparł głowę na rękach.
-Drew? – Rachel usiadła obok niego i położyła mu rękę na plecach.
Chłopak spojrzał jej w oczy.
-Słuchaj… Nie dam rady cię okłamywać...– chłopak westchnął lekko drżącym głosem – Zrozumiem, jak nie będziesz chciała mnie później znać… Ale daj wytłumaczyć, ok?
-Powiesz do cholery co zrobiłeś? – spytała Rachel czułym głosem.
-Przespałem się z Angel – powiedział chłopak i spuścił wzrok nie mogąc wytrzymać spojrzenia dziewczyny.
-Przespałeś się? – powtórzył dziewczyna z niedowierzaniem.
-Tak… Słuchaj. Podkochiwałem się w niej od zawsze, a ona zawsze mnie do czegoś wykorzystywała… I tym razem też dałem się jej omamić…
Drew nie mógł wyczytać niczego z twarzy swojej dziewczyny.
-To cię nie usprawiedliwia – powiedziała smutnym głosem.
-Rachel. Krzycz na mnie, bij, błagam. Nie bądź taka spokojna.
-Chciałbyś. Wiem, że bardziej cię boli jak jestem spokojna.
Chłopak patrzył smutno na dziewczynę.
-To koniec? – spytał, a w gardle czuł wielką gulę – Przepraszam cię, Rachy.
Rachel patrzyła przed siebie.
-Ty mi powiedz – wreszcie na niego spojrzała.
-Nie zasługuję, żeby z tobą być… Ale pamiętaj, że naprawdę cię kocham. To by się nigdy nie powtórzyło. Przyrzekam. Angel… Angel… Po prostu ona… Nie dam się jej już więcej. Nigdy.
-Doceniam to, że się przyznałeś… - powiedziała dziewczyna głosem, który z każdym słowem był coraz smutniejszy – Od zawsze wydawało mi się, że Angel to dziwka…
Drew się uśmiechnął.
-Dasz mi drugą szanse? – spytał poważniejąc.
Dziewczyna chwilę nic nie mówiła bawiąc się kamykiem.
-Nigdy nikogo nie kochałam tak, jak ciebie, ale… To strasznie boli…
-Nigdy więcej…
-Oj, tam. Możesz nie mieć szans więcej mnie zdradzić, a więc się nie wypowiadaj! – krzyknęła Rachel.
Dopiero teraz okazała jakieś emocje poza strasznym smutkiem.
-Dobra. Dam ci tę pieprzoną drugą szansę, ale jeśli jeszcze raz spróbujesz…
Drew nie dał jej skończyć, bo wpił się w jej malinowe usta.
-Wiesz, że jesteś zajebista, prawda? – uśmiechnął się do niej i znowu ją pocałował.
-Wiem – też się uśmiechnęła.
Wstali z ławki. Drew złapał rękę dziewczyny, ale ta mu się wyrwała.
-Pff. Łapki przy sobie. Jestem na ciebie zła – uśmiechnęła się do niego 'słodko' i poszli w stronę domu.

______________________________________________
Ummm... Oceńcie XD (Sorry, że mylę imiona ;P Dacie radę się domyślić, co ? :*)
Rozdział oczywiście z dedykacją dla @GosIaaCzekk ;) <3