piątek, 30 września 2011

10. Rozum podpowiadał, ale serce nie chciało go słuchać.

Kiedy Drew dobre 3 godziny nudził się sam, do pokoju hotelowego wparowała wściekła Angel.
-Co tam, kotku? – Drew uśmiechnął się do niej słodko.
Dziewczyna pokazała mu środkowy palec i rzuciła w niego plecakiem, który chłopak zręcznie złapał.
-Hamuj się – powiedział.
-Ja mam się hamować?! Ja?! – krzyknęła dziewczyna podchodząc do niego blisko. Ich twarze prawie się stykały.
Drew nie widział Angel nigdy aż takiej wściekłej. W jej oczach dosłownie widać było pioruny.
-No, sorry. Okey. Poniosło mnie – przyznał chłopak spuszczając wzrok.
-Idiota – warknęła Angel i odkręciła się od Drewa.
Kiedy tylko dziewczyna przestała na niego patrzeć zamiast skruchy, na twarzy młodego Biebera wyrysował się szelmowski uśmiech.
-Czuję, że się uśmiechasz – powiedziała do niego Angel, nawet się nie odwracając.
Drew wybuchnął śmiechem.
-Masz oczy z tyłu głowy?? – podszedł od niej bliżej i objął od tyłu w talii.
Ku jego totalnemu zdziwieniu, dziewczyna go nie odepchnęła.
Brązowooki oparł głowę na jej ramieniu.
-Rozejm? – spytał niepewnie.
Angel nie odpowiedziała, bo drzwi od pokoju się otworzyły.
Odskoczyli od siebie.
-Witam – powiedział jeden z opiekunów z przyjaznym uśmiechem – Wszystko w porządku? Niczego wam nie brakuje?
-Jest git, dziękujemy – wyszczerzył się Drew.
-Okey. Bawcie się dobrze – mężczyzna zniknął za zamykanymi drzwiami.
Angel podeszła do okna i wpatrywała się z miną bez wyrazu w morze.
Drew usiadł na łóżku i przyglądał się bez słowa dziewczynie.
-Wkuurzasz mnie – westchnęła Angel.
-Wzajemnie – zaśmiał się młody Bieber, a dziewczyna spojrzała na niego – Idziesz dzisiaj na dyskotekę? Ze mną?
Dziewczyna uniosła brwi i chwilę myślała.
-Z tobą??
-Nie. Z Kubusiem Puchatkiem. Tak. Ze mną. Nie no. Może anioły nie umawiają się ze śmiertelnikami… Jeśli tak to sorry.
Angel zastanawiała się, czy ma potraktować to jako komplement, czy nie…
-Okey. Pójdę – zgodziła się niechętnie.
-Też się cieszę – Drew wywrócił oczami z lekkim uśmiechem – Chodź – powiedział.
Dziewczyna niepewnie podeszła do niego bliżej, a on podniósł się z łóżka i obejmując ją czule musnął jej usta.

-No to ja idę do dziewczyn, a wy tam sobie we dwójkę świrujcie – powiedział Max, od razu na wejściu na dyskotekę.
Praktycznie nie przebywał z Angel i Drewem. Ciągle tylko wyrywał dziewczyny, chociaż swoją miał…
Trochę się spóźnili i dyskoteka trwała już w najlepsze.
Zanim zdążyli zacząć tańczyć włączył się wolny kawałek.
-Zatańczysz? – spytał Bieber z lekkim uśmiechem łapiąc dłoń Angel.
Skinęła głową.
Drew przyciągnął ją do siebie i zaczęli tańczyć przytuleni.
-Jeeeny. Mała, pamiętasz? Nie wiem, jak ja to zapamiętałem, ale… Na pierwszej dyskotece na jakiej byłem ty i ja tańczyliśmy właśnie przy tej piosence… - powiedział chłopak.
Dziewczyna czuła jego ciepły oddech na swojej szyi.
-Ej, Drew. Który dziś jest? – spytała nagle dziewczyna.
Chłopak się roześmiał.
-A co?
-Ty masz dziś urodziny, prawda? – spytała przytulając się do niego mocniej.
-No…
-Ktoś ci wgl życzenia składał?
-Taa. Dostałem smsy od kilku osób – mrugnął do dziewczyny – Fajnie, że pamiętasz – uśmiechnął się lekko.
-Masz 16 urodziny i ich nie obchodzi??
-Będę obchodził, jak wrócę – odpowiedział jej przekrzykując muzykę.
Dziewczyna skinęła głową ze zrozumieniem.
-A chcesz ode mnie prezent na szesnastkę? – spytała dziewczyna przygryzając wargę.
Coś w jej wzroku spowodowało, że serce Drewa zabiło szybciej.
-Ale to jeszcze trochę później. Teraz się jeszcze tu chwilę pobawmy – uśmiechnęła się dziewczyna.
Chłopak był pewien, że jego serce już się dziś nie uspokoi.
Drew i Angel podeszli do stolika i wzięli z niego po słabym drinku.
Młody Bieber nie potrafił oderwać wzroku od zmysłowych ruchów siostry swojego przyjaciela.
-Drew… Stanik mi się rozpiął - skrzywiła się Angel w pewnym momencie – Chodź to mi pomożesz zapiąć.
Złapała jego rękę i pociągnęła go lekko w stronę wyjścia.
-Zapiąć? – spytał chłopak, kiedy wyszli na zewnątrz.
-Niee. W hotelu, ok?
-Podoba mi się twój sposób kombinowania – zaśmiał się chłopak prowadzony przez dziewczynę.
Weszli do hotelu, a później do ich pokoju.
Drew bał się, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi.
Chłopak wsunął ręce pod bluzkę dziewczyny.
-Jest zapięty – stwierdził ze zniewalającym uśmiechem.
-Naprawdę? – dziewczyna udała zdziwienie – To go rozepnij.
Drew stał chwilę zamurowany, ale tylko chwilę.
-Poważnie? – spytał.
Dziewczyna nie odpowiadając przekręciła klucz w zamku i popchnęła go na łóżku.
-Max na stówę nie wróci przed północą. Mamy sporo czasu – powiedziała kładąc się na nim i wpijając się w jego usta.

-Niegrzeczny chłopiec – zamruczała Angel, kiedy doprowadzili się już do porządku i leżeli przytuleni do siebie w jednym łóżku zgrywając niewiniątka, żeby jak Max wróci nie budzić podejrzeń. Ogólnie rzecz biorąc nie byli pewne, czy to jest wgl potrzebne... Zakładali raczej, że wróci totalnie nawalony.
Drew musnął szyje dziewczyny.
-Fajny prezent – wyszeptał jej na ucho – Dzięki.
-Przyjemność po mojej stronie – uśmiechnęła się uroczo.
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi.
Chłopak wstał i powlókł się otworzyć.
Do pokoju wszedł Max o dziwo prawie całkiem trzeźwy.
-Co wy tu robiliście? – spytał z podejrzliwą miną – Czemu tak szybko wyszliście?
-Wcale nie tak szybko. Chwilę przed tobą. Po prostu się nam znudziło – skłamała Angel mając nadzieję, że brat nie widział ich jak wychodzili.
-Aha. Spoko. Idę spać – chłopak padł na łóżko.
-W ciuchach? – spytała dziewczyna.
-Tak. Dobranoc. Jestem wykończony – Max zakrył się kołdrą.

Kiedy Drew obudził się rano nie było przy nim Angel, a Max nadal spał w najlepsze.
Kiedy chłopak wyjrzał przez okno zobaczył siostrę swojego przyjaciela wyraźnie flirtującą z jakimiś kolesiami.
Szybko się ubrał i wyszedł na zewnątrz.
-Cześć, mała – podszedł do dziewczyny i musnął jej policzek.
-Spadaj – odepchnęła go.
Drew był w szoku.
-Ale…
-Co ty ode mnie chcesz??
-No wydawało mi się, że tak jakby jesteśmy razem… - powiedział chłopak.
-Że co?? To źle ci się wydawało.
-Kotku, przespałaś się ze mną wczoraj, a więc mam prawo się zdziwić, że masz mnie dziś gdzieś – wysyczał patrząc jej w oczy.
Chłopacy, którzy wcześniej flirtowali z Angel teraz przyglądali się scenie z ciekawością.
-O czym ty mówisz??? – spytała dziewczyna.
Drew stwierdził, że ona umie niestety perfekcyjnie kłamać.
-O tym, że jesteś DZIWKĄ - podszedł do niej bliżej, tak, że jego twarz prawie stykała się z jej –  Miłego dnia, panowie – uśmiechnął się sztucznie do adoratorów Angel i nie obdarzając jej wzrokiem poszedł z powrotem do hotelu.
Chciało mu się płakać, ale musiał być silny.
Czemu dał się jej tak wykorzystać?! Od zawsze wiedział, że jest totalną suką, ale jego serce tego do siebie nie przyjmowało…
Westchnął głęboko i wrócił do pokoju.
Max już nie spał tylko siedział na łóżku trzymając się za głowę.
-Kac? – zaśmiał się Drew.
-Trochę… - odpowiedział przyjaciel.
-Spadam stąd, Max. Więcej nie ścierpię oglądania fałszywego ryja twojej siostry. Jeszcze nie wiem jak, ale… Mam kasę. Wsiadam w samolot i wracam do domu.
-Ale co się stało…? – spytał zszokowany przyjaciel.
Drew westchnął.
-Nie mów, że się z nią przespałeś – Maxowi prawie oczy wszyły z orbit.
-Raczej ona ze mną – powiedział pod nosem - To aż tak widać?? – skrzywił się Drew.
-Stary… Ale czemu chcesz wracać do domu?
-Bo wczoraj zaciągnęła mnie do łóżka, a dziś twierdzi, że nic nas nie łączy. Widocznie nie byłem wystarczająco dobry – chłopak uśmiechnął się ironicznie.
-Jeeny. Nie znałem jej od tej strony – Max ciągle nie mógł uwierzyć.
-Bo twoja siostra to zwykła dziwka i tyle – powiedział chłopak.
-Weź jej nie obrażaj, okey? Ale… No głupio się zachowała.
-Bardzo głupio. Ona zawsze we wszystkim mnie wykorzystywała. To chyba ostatnia rzecz. Już jej nie jestem potrzebny. Ale nie gadajmy więcej o tym, ok? To dużo za bardzo boli…
-Okey – przyjaciel przyjrzał się Drewowi – Ale fajnie było, co? – wyszczerzył się,
Młody Bieber też nie dał rady się nie uśmiechnąć.
-Było, było – zaśmiał się – Ale nie powiesz nic Rachy, co?
-A ty Amy.
-Stoi – podali sobie ręce – Kurde. Coś mnie zżera od środka przez to, że ją zdradziłem… - Drew westchnął głęboko ze zbolałą miną.
-Przeżyjesz, a jeśli już nie będziesz wytrzymywał to zawsze możesz się przyznać – powiedział przyjaciel
-I akurat mi wybaczy…
-Powiedziałem, że możesz się przyznać. Nie, że wybaczy.

_________________________________
Dodałam ten post przypadkiem 3 razy... Pozdro ;/ Tamte 2 powiedzmy, że usunęłam... XD
Przepraszam za błędy ;)
^
^

środa, 28 września 2011

9. Jak chcesz.

Kiedy Drew i Angel weszli do pokoju za rękę Max nie miał ani trochę zdziwionej miny.
-Wieeeedziałem – wyszczerzył się.
-Bo przecież jesteś taaki wszechwiedzący – Angel wywróciła oczami i wtuliła się w Drewa.
Chłopak przytulił ją mocno.
-A żebyś wiedziała – Max pokazał jej język – Znalazłem tu program naszej kolonii. Słuchajcie tego:
  • ‘Do Waszej dyspozycji jest prywatna plaża - zupełnie za FREE!!! Leżaki są dla Was dostępne bezpłatnie, więc możecie leniuchować do woli.
  • Boiska do siatkówki i koszykówki oraz przeróżne plażowe animacje.
  • Konkurs na Mistrza Body Painting - czyli Szał Ciał !!! Sprawdzimy jak wielki macie dystans do siebie ;) oraz jak bardzo swoim wyglądem możecie zaszokować innych plażowiczów
  • mistrzostwa gry w piłkarzyki z cennymi nagrodami
  • zażywanie kąpieli morskich i słonecznych bez ograniczeń ;)
  • Taneczna zabawa w najlepszych dyskotekach Rimini, m.in. Carnaby, Altramondo Studios’
-Łaa – wyszczerzył się Drew.
-Mnie też się podoba – uśmiechnęła się Angel.
Młody Bieber musnął jej usta.
-Szczególnie podoba mi się ten ‘Szał Ciał’, w którym mam nadzieję weźmiesz udział i dyskoteka jest zarąbista… A z resztą. Wszystko jest mega – szczerzył się nadal Drew.
-Ja w ‘Szale Ciał’? – Angel uniosła brwi.
-Yhm – chłopak znowu musnął jej usta. Nie potrafił się powstrzymać i zamierzał korzystać z tego, że chwilowo ją ma.
Dziewczyna wywróciła oczami z uśmiechem.
-Może wezmę… Zobaczymy – mrugnęła do niego – A tak nawiasem mówiąc wyczytałeś, Maksiu co będziemy dziś robić z tej karteczki? – dziewczyna zwróciła się do brata i podeszła do niego bliżej, żeby zerknąć na kartkę.
-Po pierwsze: nie mów do mnie ‘Maksiu’, po drugie: mamy odpoczywać. Jak z resztą przez całą wycieczkę, ale dziś dają nam totalny luz. Możemy robić co chcemy. Możemy pozwiedzać i wgl albo wylegiwać się na plaży cały czas, ale musimy wrócić przed 22:00.
-Okay. Zajarzyłam – uśmiechnęła się Angel.
-To co robimy?? – spytał Drew, który od zawsze wykazywał skłonności do ADHD.
-Nie wiem, jak wy, ale ja idę na plażę. Mamy na nią widok z okna i rzuciło mi się w oczy mnóstwo pięknych dziewczyn – powiedział Max.
-To my… zaraz do ciebie dołączymy – odezwała się Angel patrząc kontem oka na reakcję Drewa.
-Ok. Jak nie będziecie mogli mnie znaleźć to dzwońcie – Max wyszedł z pokoju.
Angel przyglądała się chłopakowi, który, jak na razie nie obdarzył jej wzrokiem.
-Co kombinujesz? – wreszcie się na nią spojrzał z szelmowskim uśmiechem i łobuzerskimi ognikami w oczach.
Dziewczyna uśmiechnęła się widzą go w takim stanie. Podobał jej się taki.
Angel przygryzła wargę, a Drew zaczął powoli do niej podchodzić.
Chłopak wiedział, że z Angel będzie mógł się posunąć dużo dalej niż z Rachel i ta świadomość bardzo go ekscytowała. Prawie nie miał wyrzutów sumienia co do zdrady swojej dziewczyny.
Drew stanął tak blisko Angel na ile to było możliwe i patrzył jej w oczy z łobuzerskim błyskiem w oku, który pociągał siostrę jego przyjaciela.
Chłopak stał i uśmiechając się cwaniacka wcale się nie ruszał.
Dziewczyna była lekko skołowana.
-No dobra. To idziemy – złapała go za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
-Ej, ale – protestował Drew.
-Wykorzystałeś swój limit czasowy – Angel pokazała mu język i wyszli z pokoju.
-Wolałabyś, żeby od razu się na ciebie rzucił, zerwał z ciebie ciuchy i…
Dziewczyna uderzyła go z rozbawieniem, a on wpił się w jej usta.
Angel zaczęła zamykać drzwi na klucz, a Drew stał i patrzył się na nią z rozbawieniem.
-Co cię tak bawi?! – zirytowała się dziewczyna.
-Niby nic… Ale myślałem, że może chciałabyś wziąć na plażę kostium kąpielowy, krem do opalania, ręcznik…
Dziewczyna spłonęła rumieńcem i zaczęła z powrotem otwierać drzwi.
-Ale wiem, że zrobiłaś to celowo. Chciałaś sprawdzić, kiedy się zorientuję – wyratował ją i obejmując od tyłu musnął jej szyję.
-Oj, spadaj – dziewczyna wyrwała mu się i poszła po potrzebne rzeczy.
Drew wzruszył ramionami.
-Okey. Już mnie nie ma – zaczął oddalać się w stronę wyjścia z hotelu.
-Poczekaj!! – wrzasnęła za nim.
-To się zdecyduj – rozbawiony Drew z powrotem wyłonił się zza drzwi.
-Wkurzasz mnie – syknęła Angel.
Chłopak uśmiechnął się szelmowsko.
-Już taki jestem, kotku.
Dziewczyna wywróciła oczami.
Wzięli wszystkie rzeczy i wyszli z pokoju.
-Teraz wszystko, czy jeszcze coś Panie Genialny? – spytała Angel z ironicznym uśmiechem.
Drew’owi nie pasowała, że dziewczyna jest na niego zła i zamierzał spróbować na nowo wkupić się w jej łaski.
-Nie złość się, co? – poprosił napierając ją lekko na drzwi.
Angel patrzyła mu w oczy, a chłopak nie potrafił odczytać nic z jej wyrazu twarzy.
W głowie dziewczyny kotłowały się miliony myśli. Myślała, że to będzie prostsze. Miała zamiar tylko go w sobie totalnie rozkochać… A on zaczął dziwnie na nią działać. Nie wyglądał na takiego co zrobiłby dla niej wszystko. Zaczęła obawiać się, że przeceniła swoje siły…
Drew przygryzł delikatnie jej wargę i patrzył jej głęboko w oczy z uśmiechem.
-No weeeeź… - powiedział rysując palcem po jej odsłoniętym ramieniu.
Dziewczyna poczuła dreszcze.
Odepchnęła go i poszła przodem, a on dogonił ją i mając gdzieś jej sprzeciwy objął ją jedną ręką w talii.
-Foszek o nic? – spytał ją na ucho i musnął jej policzek.
A może jednak się nie myliła? Tak wokół niej skakał i się starał. Z resztą jak zawsze.
Uśmiechnęła się lekko co Drew potraktował jako dobry omen.
Wyszli na zewnątrz.
Drew miał na sobie krótkie spodenki i luźną bluzkę, a Angel zwiewną, błękitną sukienkę.
Kiedy chłopak szedł tak obok dziewczyny w pewnym momencie jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, co nie uszło uwadze Angel.
-Co jest? – spytała.
-Jestem od ciebie wyższy – Drew dalej się szczerzył.
Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem i faktycznie. Chociaż minimalnie, był wyższy.
-No na reszcie – powiedziała Angel bez entuzjazmu.
-Stop. Poczekaj – chłopak lekko siłą zatrzymał dziewczynę.
-Słuchaj, mała – spojrzał jej w oczy – Zdecyduj się, czy mnie lubisz, okey? Bo nie chce mi się wytrzymywać twoich humorków.
Angel spojrzała na niego mega zdziwiona. To nie był już dawny Drew, którego znała. Ten chłopak powoli wyzwalał się spod jej uroku.
Dziewczyna zapominając jaki ma plan związany z brązowookim chłopakiem wyrwała mu się i poszła przodem na plażę.
-Masz moje rzeczy! – wrzasnął za nią, a ona olała go i szła dalej przed siebie.
Machnął na nią rękę i postanowił wrócić do hotelu. Nie miał nastroju.
-Co za idiotka – mruknął pod nosem. Chciał udawać, że to go nie rusza, ale strasznie było mu przykro… - Jeny. Że nie przyzwyczaiłem się, że to, że mnie lubi zawsze tak szybko się kończy.
Gdy zamierzał wejść do pokoju uświadomił sobie, że Angel miała klucz.
Palnął się w czoło i zastanawiał co ma teraz zrobić. W plecaku dziewczyny była też jego komórka, bo w spodniach nie miał kieszeni. Mógłby zacząć szukać Maxa i Angel na olbrzymiej twarzy, ale uznał, że to nie ma najmniejszego sensu…
Oparł się o ścianę i powoli zsunął się po niej, aż jego ciało zetknęło się z ziemią.
Obok niego przeszła śliczna brunetka. Przygryzł wargi, a ona odwróciła się na niego z niepewnym uśmiechem.
-Co robisz? – spytała go zdziwiona.
-Siedzę. Nie widzisz?
Dziewczyna się zaśmiała.
-Ale czemu??
-Bo mi się tak podoba – pokazał jej język, jak małe dziecko – A tak na serio to koleżanka i jej brat poszli na plażę zostawiając mnie bez kluczy do pokoju i komórki.
-Biedactwo… - dziewczyna przykucnęła przy nim.
Chłopak zrobił żałosną minę.
-A może chciałbyś…
-Gwen. Chodź już – do dziewczyny podszedł chłopak i podniósł ją do pozycji stojącej.
-Ale on…
-A co mnie on? No chooodź – chłopak musnął policzek dziewczyny.
Gwen rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na Drewa i poddała się ciągnącemu ją lekko za rękę chłopakowi.
Pierwszy dzień jest THE BEST – pomyślał z sarkazmem młody Bieber.
Drew uznał, że nie zamierza siedzieć tu przez cały czas i podniósł się z miejsca. Znowu wyszedł z hotelu i zaczął kierować się w kierunku plaży.
A może jakimś cudem ich znajdę? Co mi tam? I tak nie mam nic do roboty – pomyślał.
Kiedy tylko wszedł na plażę zobaczył Angel opalającą się na kocu. Zaśmiał się. Nie no. To było trudne.
Postanowił zrobić jej niespodziankę.
Podszedł do morza, zaczerpnął wody w dłonie i cicho podchodząc do siostry swojego przyjaciela ochlapał ją wodą.
-Co ty…!? – pisnęła dziewczyna zrywając się na równe nogi. Kiedy zobaczyła od ucha do ucha uśmiechniętego Drewa przypomniała jej się jedna scena z dzieciństwa… Szybko się otrząsnęła i popchnęła chłopaka.
-Przez ciebie jestem mokra!
-Jeeeny. Zaraz wyschniesz, a poza tym jesteś na plaży.
-Ale ja…
Angel nie zdążyła skończyć wypowiedzi, bo Drew porwał ją na ręce i wbiegł z nią do wody w ubraniach.
-Tylko spróbuj mnie puścić – zagroziła dziewczyna łapiąc się niego kurczowo.
-Mam spróbować, tak? – spytał Drew z łobuzerskim uśmiechem.
-Nie!! Błagam! Przestań! – piszczała dziewczyna, kiedy Drew się zamachnął udając, że ją wrzuca.
-Wrzuciłbym cię, ale za mocno się trzymasz – zaśmiał się chłopak wchodząc głębiej do wody.
-Wychodź stąd! – rozkazała dziewczyna.
-Bo co? – Angel musiała przyznać, że strasznie pociągał ją ten jego grzeszny uśmieszek.
Chłopak zanurzał się coraz głębiej.
-Drew idioto! Natychmiast stąd wyjdź! – krzyczała dziewczyna.
Chłopak wywrócił oczami.
-No dobra… Podpatrzyłem to kiedyś u taty… Powiedz, że mnie kochasz.
-Za nic – dziewczyna zacisnęła odmownie usta, a Drew wpił się w nie z pożądaniem. Ku dużym zaskoczeniu chłopaka Angel odwzajemniła pocałunek.
-Kochaaaasz? – Drew powtórzył pytanie.
-Spadaj.
-Jak chcesz – chłopak szedł coraz dalej.
-Drew! Proszę cię – panikowała dziewczyna.
-No dooobra – młody Bieber wywrócił oczami i wrócił z Angel na brzeg.
Kiedy tylko postawił ją na ziemi dostał mocno policzek od dziewczyny.
-Suuuka – powiedział Drew z wrednym uśmieszkiem i wyciągając swoje rzeczy z plecaka wziął też jej i wrzucił je do wody.
-Co ty wyprawiasz?! – wrzasnęła wściekła, ale i lekko spanikowana dziewczyna.
Jej ręka znowu powędrowała ku jego twarzy, ale Drew mocno złapał jej nadgarstek.
-Myślisz, że jesteś królową świata, a ludzie to twoi podwładni? A ja jestem takim głupim knypkiem, który zawsze wszystko dla ciebie robi?? Obudź się aniołku – mrugnął do niej i zostawiając zszokowaną dziewczynę samą, poszedł z powrotem do hotelu.
Czuł się podle, ale nie potrafił wtedy zareagować inaczej. Na Angel zależało mu tak cholernie, a ona tak cholernie miała go gdzieś, że nie potrafił nad sobą zapanować.

___________________________________________
Przepraszam za wszystkie błędy... ;)

sobota, 24 września 2011

8. Żartujesz sobie?!

-Hej młody.  Czemu usunąłeś filmik? – do pokoju Drewa wszedł Justin.
-Bo tak – odpowiedział krótko chłopak.
Filmik usunął jakieś pięć godzin temu. Doszedł do wniosku, że ojca musiała jarać oglądalność prawie jak jego samego.
-Nie rozumiem… - powiedział Bieber.
-To trudno. Dodam inny.
-Kiedy? Wyjeżdżasz przecież na kolonię.
-Jak wrócę – odpowiedział Drew.
-A może nakręćmy coś teraz? – zasugerował Justin.
-Umm…
-To podbite oko tylko dodaje ci charyzmy – uśmiechnął się Bieber, a chłopak wywrócił oczami.
-W sumie czemu nie. Ale do czego? Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz? Chyba, że chcesz nakręcić zwykły filmik, a nie teledysk.
-Masz do czynienia z profesjonalistą, synu – wyszczerzył się Justin.
Drew się zaśmiał.
-No to do dzieła?

Cały dzień zleciał im na kręceniu teledysku. Efekty były wprost zachwycające. Drew był mega szczęśliwy. Skończyli go kręcić koło 23:00. Chłopak był wykończone, tak jak i Justin i reszta ludzi, która występowała w ‘teledysku’ i ci którzy zajmowali się resztą. Uzbierała się całkiem spora ekipa. Z racji, że nie było Rachel w teledysku zagrała dziewczyna Maxa. Piosenka opowiadała o tym, że Drew zakochał się w dziewczynie swojego przyjaciela.
-Tak, kotku? – Drew odebrał telefon rzucając się na łóżku po ciężkim dniu pracy.
-Jak tam? – usłyszał zachrypnięty głos swojej dziewczyny.
-Coś ty robiła? Darłaś się przez cały lot do Londynu, czy jesteś chora?
Dziewczyna odchrząknęła.
-Mam tu trzech młodszych kuzynów i jednego starszego. Za szczególnie się nie dogadujemy…
Młody Bieber się zaśmiał.
-Uuuu… To nieźle się musicie ‘nie dogadywać’.
-Żebyś wiedział… Ja chcę już do domu, a dziś tu przyjechałam…
-Trzymaj się, Rachy.
-A ty co dziś robiłeś?
-Kręciłem teledysk…
-Ooo. Super – ucieszyła się dziewczyna – Kiedy zobaczę go na youtubie?
-Jutro rano? Może być?
-Jasne. Czekam.
-OK. Jestem wykończony tym teledyskiem, a jeszcze pojutrze o 5:00 wyjeżdżam na kolonię. Powaliło ich, co? O 5:00…
-No nie za ciekawie... A z kim? – spytała Rachel.
Drew chwilę nic nie mówił.
-Z Maxem…
-Aha. A Angel?
-Ej. Poczekaj chwilę, mała. Mamo już idę! Muszę kończyć, skarbie – skłamał chłopak wykręcając się od odpowiedzi.
-Okay. Pa.
Rachel się rozłączyła. Obawiał się, że dziewczyna mu nie uwierzyła… Ale postanowił się tym zbytnio nie przejmować.
Jego telefon znowu zaczął dzwonić.
Zastrzeżony numer.
-Halo? – odebrał.
-Możemy pogadać?
W głosie od razu rozpoznał Angel.
-O czym?
-O nas…
-O NAS? Jakich ‘nas’?
-Drew… Spotkamy się w parku?
-O co ci chodzi? Dałaś mi jasno do zrozumienia, że masz mnie gdzieś.
-Ale… O północy. W parku.
-Yyy… Chcesz mnie zgwałcić?
Dziewczyna zignorowała jego słowa i się rozłączyła.
Chłopak nie był przekonany co do nocnego spotkanie z Angel…
Napisał do Maxa.
‘Twoja siostra chce spotkać się ze mną o 0:00 w parku. Mam iść ?’
‘Uuuu. Idź xP’
‘Żadne ‘uuu’. Ja się jej boję, ej :P’
‘Nie bój się. Zdaje mi się, że ona jest nieszkodliwa. A jeśli znajdziemy jutro twoje zwłoki, to przynajmniej bd wiedział kto Cię zabił ;D’
‘Hahaha. Baaardzo śmieszne.’
Kiedy dochodziła północ, Drew cicho wyrwał się z domu.
Do parku szedł bardzo niepewnym krokiem. Kiedy zobaczył dziewczynę siedzącą na ławce uświadomił sobie, że Angel tyle razy go odrzucała, a jak ona ma ochotę to on rzuca wszystko, żeby tylko się z nią spotkać. Był wykończony całym dniem kręcenia teledysku, ale i tak przyszedł, bo ONA TAK CHCIAŁA.
Chłopak bez wahania odkręcił się i poszedł z powrotem w stronę domu. Nie miał zamiaru się z nią spotykać.

‘I jak?’ – rano Drew dostał smsa od swojego przyjaciela.
‘Byłem tam, ale mnie nie widziała, bo się wycofałem.’
‘A zrobiłeś tak, ponieważ ? Miała broń ? ;P’
‘Haha. Nie widziałem nic podejrzanego, ale kto wie XD’
‘Jak Ci idzie pakowanie się ?’
‘Umm… Niedługo zacznę…’
‘Ahm. Angel to zapakowała się, jakby jechała tam na jakieś 3 miesiące… ;/ xd’
‘A co mnie obchodzi Angel ? No dobra. Obchodzi. Ale udawajmy, że nie.’
‘OK’

-Drew! Jest już czwarta – chłopaka obudził głos mamy i rozsuwanie zasłon w oknie jego pokoju.
-Już?? Czwarta to jest ‘już’??? Chyba ci się coś pomyliło… Pomyliłaś adresy. Śpię dalej… - chłopak zakrył głowę kołdrą.
-Drew. Jedziesz na kolonię. Musisz już wstać – powtórzyła stanowczo Jenn.
Chłopak z żałosną miną zdjął z siebie kołdrę i usiadł na łóżku przecierając oczy.
-Ale następnym razem chcę na kolonię, na którą wyjazd jest później i na której nie ma Angel – powiedział Drew zaspanym głosem.
-Może frytki do tego?
Chłopak uśmiechnął się lekko.
-Poproszę.
-A tak na serio to będziesz teraz coś jadł? – spytała rodzicielka.
Chłopak pokręcił przecząco głową i zwlókł się z łóżka.
Złapał pierwsze lepsze ciuchy i poszedł do łazienki.
Jenn patrzyła za nim z czułym uśmiechem.

Wyjechali o 4:30, żeby dojechać na czas na lotnisko. Na miejsce przybyli praktycznie równo z Angel, Maxem i ich rodziami. Dzieciaki odnalazły swoją grupę, pożegnali się i wylecieli z lekkim opóźnieniem, o 5:13.
Drew usiadł w samolocie obok Maxa, a Angel nieszczęśliwym trafem usiadła po drugiej stronie młodego Biebera. Przesiadłby się, ale nie znał tu nikogo oprócz Maxa i chciał móc rozmawiać z przyjacielem podczas podróży.
-Hej – rzucił do dziewczyny, kiedy minęła już dobra godzina odkąd się dziś zobaczyli.
Angel spojrzała na niego tymi swoimi niebieskimi oczami, które zapierały mu dech.
Uniosła brwi i uśmiechnęła się z politowaniem.
Drew odwrócił wzrok i gdyby nigdy nic zaczął dalej rozmawiać z Maxem.
-Co tam u Rachel? – ta część rozmowy przykuła uwagę Angel, chociaż udawała, że nie słucha.
-Zaaaarąbiście, ale wyjechała na całe wakacje… Nie wiem, jak ja bez niej tyle wytrzymam.
-Dasz radę – powiedział Max.
-Spróbuję – uśmiechnął się Drew.
-Rachel jest taka hot… Uważam…
-Drew – wypowiedź swojego brata przerwała Angel – Czemu nie przyszedłeś?
Chłopak chwilę nie odpowiadał. Wiedział o co jej chodzi, ale…
-Bo tak. Byłem zmęczony i nie myśl sobie, że jestem na każde twoje zawołanie – odpowiedział Drew po chwili.
-Twoja sprawa – dziewczyna wzruszyła ramionami.
Serce młodego Biebera biło milion razy na sekundę i nie potrafił niczego z tym zrobić.
Zapadła cisza i przerwał ją dopiero Max po dobrych dziesięciu minutach.
Reszta lotu zleciała im w lekko napiętej atmosferze.
Kiedy wylądowali we Włoszech z samolotu przesiedli się do autokaru.
Okazało się, że jest o jedno miejsce za mało i Angel nie zdążyła nigdzie usiąść.
Drew westchnął załamany i zasugerował, żeby dziewczyna usiadła mu na kolanach.
Angel nie bardzo spodobał się ten pomysł, ale doszła do wniosku, że nie zamierza stać przez całą drogę.
Dziewczyna usiadła chłopakowi na kolanach, a on objął ją delikatnie.
Nie potrafił skupić na niczym myśli. Jej perfumy tak ślicznie pachniały…
Zatrzymali się przed wielkim, ekskluzywnym hotelem.
-Bardzo przepraszamy za utrudnienia spowodowane brakiem jednego miejsca siedzącego. W systemie wystąpił błąd i mamy o jedną osobę za dużo – mówiła przewodniczka przez mikrofonik nie pozwalając im na razie wysiąść – Niestety jest o jedną dziewczynę za dużo i któraś będzie musiała spać w pokoju dwuosobowym z chłopakami. My dobierzemy i poinformujemy was o tym przy rozdawaniu kluczy. Życzę wam udanej kolonii.
Drzwi się otworzyły i wszyscy wybiegli na świeże powietrze. Było straszliwie gorąco, ale Drew nie zwrócił nawet na to uwagi. Myślał tylko o Angel… Kiedy przyszło do rozdawania bagaży chłopak zauważył, że siostra jego przyjaciela ma co najmniej dwa razy tyle ile zdołałaby unieść.
Westchnął i podszedł do niej.
-Pomóc? – spytał z nieszczerym uśmiechem.
-Nie dzięki – odpowiedziała.
-Daj spokój. Załamiesz się pod tym.
-Spadaj! Dam sobie radę.
-Myślisz? Angel. Nie dam ci tego dźwigać, czy chcesz, czy nie.
Drew wziął od dziewczyny najcięższą z walizek.
Weszli do hotelu.
-Drew, Max i Angel? Będziecie w jednym pokoju – oznajmiła im miła pani w różowej sukience.
-Że jak?! Pani sobie żartuje?!?! – wrzasnął Drew tak, że wszyscy się na nich spojrzeli.
-Spokojnie… Bardzo przepraszam, ale…
-Ugh – Bieber wyrwał kobiecie klucz i poszedł szybkim krokiem do ich pokoju, który miał numer ‘69’. Drew wywrócił oczami i otworzył drzwi.
W pokoju były tylko dwa łóżka…
Chłopak rzucił bagaże i walnął się na jednym z nich.
-Rezerwuję to – oświadczył.
-A ja? – spytała Angel, kiedy Max zajął drugie łóżko.
-Drew wybrał większe idź do niego – wyszczerzył się Max.
-No chyba nie! To twoja siostra – zaprotestował chłopak.
-No i?
-No i powinna spać z tobą, ciołku!
-No chyba nie. Angel. Wybierz z kim chcesz spać – uśmiechnął się Max.
Drew odetchnął z ulgą. Był pewny, że dziewczyna go nie wybierze.
-Z Drew – odpowiedziała dziewczyna, a chłopak z wrażenie zakrztusił się własną śliną.
-Żartujesz sobie?!
Max zaczął się śmiać, a Drew rzucił w niego poduszką.
-Uuuu – wyszczerzył się Max – Co tu się będzie w nocy działo…
Drew wstał z łóżka i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami zostawiając zdziwione rodzeństwo.
Szybkim krokiem wyszedł na dwór. Natychmiast uderzyło go to, jak na dworze było gorąco. Hotel był klimatyzowany i różnica była rozwalająca.
Drew zobaczył hamak i usiadł na nim.
Aż z trudem łapał oddech. Angel robiła z nim rzeczy, które nie powinny mieć miejsca… Wiedział, że zrobiłby wszystko czego by chciała… Na darmo próbował powstrzymać bijące mu o milion razy za szybko serce.
-Spokój – syknął, jakby to mogło pomóc.
Po jakichś 30 minutach zorientował się, że niedaleko niego stoi Angel i przygląda mu się z ciekawością.
-Jeeeeeeny. Przestraszyłaś mnie – powiedział zmieszany Drew – Nie mogłaś jakoś powiadomić mnie, że tu jesteś? Długo tak stoisz i się na mnie gapisz?
-Długo – uśmiechnęła się dziewczyna i usiadła obok niego na hamaku.
Drew nie wiedział co ma zrobić…
-Nie złość się na mnie już, Drew – dziewczyna spojrzała mu w oczy i niespodziewanie wpiła się w jego usta.
Chłopak oczywiście wykorzystał ten moment i wplątując rękę w jej włosy niepewnie wsunął jej język do ust.
Drew tak pragnął tej dziewczyny, że aż go to przerażało.
Kiedy się od siebie odkleili dziewczyna posłała mu najsłodszy uśmiech na jaki było ją stać.
Chłopak też się uśmiechnął.
Angel złapała jego rękę i przytuleni do siebie wrócili do hotelu.

wtorek, 20 września 2011

7. Piosenka.

Drew w drodze do szpitala myślał nad tym, że ile razy Angel da mu do zrozumienia, że go nie lubi, tyle razy on do niej leci i się troszczy… Chłopak miał ochotę poprosić ojca, żeby zawrócił… Nie chciał jej widzieć. Przecież miał wymazać ją ze swojego życia.
Max przez całą drogę wyglądał, jakby miał się rozpłakać i jakoś nikt nie miał odwagi zaczynać rozmowy…
Kiedy dojechali na miejsce i weszli do szpitala zostali zaprowadzeni do sali, w której leżała Angel. Chwilowo była przytomna i jej stan zdążył się lekko ustabilizować.
-Chcesz sam tam wejść pierwszy? – spytał Bieber syna.
Drew przygryzł nerwowo wargę i wzruszył ramionami.
-Wchodź – powiedział Justin – Poczekamy.
Chłopak niepewnie uchylił drzwi i wsunął się do pomieszczenia, w którym była Angel.
-Hej… - rzucił do dziewczyny.
Wyglądała strasznie… Jej twarz była bledsza od kredy, a jaj krwistoczerwone usta powodowały duży kontrast. Bieber przełknął ślinę i próbował opanować dziwne uczucie w brzuchu na myśl o pocałunku z Angel.
Dziewczyna miała otwarte oczy, ale nie spojrzała na niego.
-Cześć – szepnęła – Co tu robisz?
-A ty? Czemu to zrobiłaś? Głupia jesteś. Nie warto się zabijać. Tyle ludzi cię kocha. Wiesz, jak wali się świat twojemu bratu?
-A ty mnie kochasz? – spytała dziewczyna jeszcze ciszej niż poprzednio.
Drew się zawahał.
-Tak – odpowiedział chłodno.
Dziewczyna dopiero teraz na niego spojrzała.
-Pocałuj mnie - wyszeptała.
Bieber chwilę stał nie ruszając się z miejsca, ale pokusa była zbyt wielka.
Nachylił się nad dziewczyną i z uczuciem musnął jej usta.
-A dalej chciałbyś ze mną być…? – spytała dziewczyna.
Drewa zamurowało.
-Chciałbym…
-A będziesz?
-Nie.
Angel odwróciła wzrok.
-Nie. Nie będę – chłopak wyszedł z sali szybkim krokiem, lekceważąc ból nogi.
Wychodząc wpadł na Biebera.
-I jak? Co z nią? – dopytywał się Max.
-Sam jej spytaj. Ja spadam. Daj mi kluczyki, okey? Poczekam w samochodzie – powiedział do Justina.
Bieber nie pytając o nic podał chłopakowi kluczyki.
Drew bardzo lubił to w tacie. O nic nie pytał, a wyglądał jakby i tak wiedział co jest jego synowi.
Chłopak poszedł do auta i czekał w nim około pół godziny, zanim Justin nie wrócił.
-A Max? – spytał Drew.
-Zostaje jeszcze.
-Okay.
-Chcesz o czymś ze mną porozmawiać? – zapytał Bieber ruszając.
-Nie – odpowiedział sucho chłopak.
-Jak chcesz – Justin wzruszył ramionami.
-Albo wiesz… Mam jednak jedno pytanie…
-Słucham.
-Czy da się odkochać?
Bieber chwilę nie odpowiadał.
-Do końca nie… - powiedział.
Drew westchnął głęboko.
-No to mamy problem…

-Hej – do pokoju Drewa weszła Rachel.
-Siema, kotku – uśmiechnął się młody Bieber.
-Co tam u Angel? – spytała dziewczyna siadając na jego łóżku.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Na razie żyje – powiedział bezbarwnym tonem.
Rachel posłała mu zdziwione spojrzenie, a Drew nie miał zamiaru się tłumaczyć.
-A tak odbiegając od tematu, to chyba powinienem świętować. Mój ojciec jest z nami już jakieś cztery dni, czy coś. Szacun. Ale wolę nie zapeszać. Może się zmyć w każdej chwili…
Rachel musnęła usta Drewa.
Chłopak uśmiechnął się do niej czule.
-Jedziesz gdzieś w wakacje? – spytała nagle Rachel.
-Nie wiem… Na pewno. Ale gdzie i kiedy to nie wiem…
-Ja przez całe wakacje będę u rodziny, w Angli…
-Że jak?! Całe?? – jęknął Drew.
-No…
Chłopak wpił się w usta dziewczyny.
-Nie zostawiaj mnie… - poprosił szeptem i znowu ją pocałował.
-Ale nie mam wyjścia… Muszę jechać… - powiedziała niezadowolona Rachel.
-A wakacje są za…?
-Tydzień? Drew. W jakim świecie ty żyjesz? – zaśmiała się dziewczyna.
-No… W naszym – chłopak przyciągnął do siebie dziewczyny i skradł jej kolejny pocałunek.
-Zrobiłeś lekcje z chemii? – spytała.
-Kto robi lekcje tydzień przed końcem roku??
-Ja – Rachel pokazała mu język – Ale w sumie racja… Nie ma co już się wysilać.
Drew się zamyślił. Bardzo nie pasowało mu to, że jego dziewczyna zostawi go samego na całe 2 miesiące.

Ostatni tydzień przed wakacjami minął w mgnieniu oka. Angel, cudem szybko wróciła do zdrowia i nawet była w szkole na zakończenie roku.
Rachel i Drew wykorzystywali każdą chwilę przed jej wyjazdem, ale niestety w końcu przyszedł czas na rozstanie. Chłopak był u swojej dziewczyny na noc ostatniego dnia jej pobytu w Atlancie przed dwu miesięcznym wyjazdem. Rano, kiedy obudziła ich mama Rachel mówiąc, że muszą wyjeżdżać, chłopak miał ochotę z powrotem zamknąć oczy i obudzić się, jak dziewczyna już wróci.
Punkt 8:00 Rachel z rodzicami mieli wyjechać.
-Hej… - powiedział smutno Drew, stojąc ze swoja dziewczyną przy samochodzie.
-Paa… - Rachel też nie miała za wesołej miny.
Żadne z nich nie wiedziało co mają robić. Rodzice Rachel przez cały czas się na nich patrzyli.
Kiedy dziewczyna miała już dość bezczynnego stania i wpatrywania się w brązowe oczy Biebera, odkręciła się i zrobiła krok w stronę samochodu, ale Drew złapał jej rękę, odkręcił z powrotem w swoją stronę i wpił się w jej usta.
Przytulił ją czule.
-No to do za dwa miesiące… - szepnął jej na ucho.
Dziewczyna miała łzy w oczach.
-Kocham cię mała – Drew musnął jej policzek.
-Rachel! Chodź już – pospieszył dziewczynę tata.
-Idę – powiedziała dziewczyna i na pożegnanie ostatni raz pocałowała Drewa.
-Pa, mała. Trzymaj się. – uśmiechnął się lekko chłopak.
-Ty też. I nie zdradzaj mnie, jeśli byś mógł.
-Obiecuję – zaśmiał się chłopak, ale przed oczami stanęła mu Angel i musiał bardzo się postarać, żeby się nie skrzywić.
Rachel odjechała, a Drew nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
Zaczął iść w stronę swojego domu.
Oczywiście, jak zwykle po drodze spotkał siostrę swojego przyjaciela.
Wywrócił oczami i doszedł do wniosku, że to jakaś tradycja.
Angel przez ostatni tydzień bardzo zeszczuplała i wyglądała na straszliwie kruchą.
Wyminęli się nie odzywając się do siebie słowem.
Drew doszedł do wniosku, że to pierwszy raz. Kiedyś, zawsze któreś mówiło drugiemu ‘cześć’. Chłopak czuł pustkę… Cholerną pustkę, która bardzo mu przeszkadzała.
Przyspieszył kroku i dość szybko znalazł się  w domu.
-Cieść! – od razu na wejściu, na ręce wskoczyła mu Kristen.
-Hej, mała – Drew musnął jej policzek i okręcił dziewczynkę wokół siebie.
Kristy śmiała się i piszczała.
-Cześć, Drew – do przedpokoju weszła Jenn – Mam dla ciebie pewną informację…
-Mam się bać? – chłopak uśmiechnął się niepewnie.
-Niee. Jedziesz z Angel i Maxem na kolonię. Wyjeżdżacie pojutrze – uśmiechnęła się mama.
-Że jak?! Z Angel?! Czemu z nią?! – Drew podniósł głos.
Jenn bardzo zdziwiła reakcja syna,
-Myślałam, że się ucieszysz… - powiedziała.
Chłopak westchnął.
-Cieszę się – powiedział nieentuzjastycznie – Dzięki – pocałował rodzicielkę w policzek i stawiając siostrę na ziemi poszedł prosto do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko.
-ZAJEBIŚCIE – syknął.
Miał wielką nadzieję, że mało będzie widział się z Angel na tej całej kolonii…
Kiedy tak leżał i nie wiedział co o tym wszystkim myśleć jego wzrok zwróciła płyta z jego piosenkami… Zrobił wielkie oczy i rzucił się do komputera. Odpalił laptopa i zalogował się szybko na swoją stronę na youtubie. Całkiem o tym zapomniał… Był lekko zdenerwowany, kiedy ładowała się jego strona.
Kiedy zobaczył wyświetlenia jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
190.000 wyświetleń filmiku.
-Nieźle – powiedział z uznaniem dla siebie.
Większość głosów było na tak. Jego filmik się podobał. Komentarze też były w większości pozytywne. Szczególnie spodobał mu się ten:
‘Gościu! Jesteś geniuszem! Dodaj coś nowego!’
Cieszył się, jak dziecko, ale kiedy zobaczył jeden komentarz zrobiło mu się aż słabo. Napisała go dziewczyna o nicku ‘YourAngel0752’.
‘Fajnie rapujesz, Drew. Ta piosenka jest o mnie ?’
Chłopak niewiele myśląc usunął filmik.
Nie wiedział czemu, ale jego oczy lekko się zaszkliły.
Tak. Ta piosenka była o Angel...

piątek, 16 września 2011

6. Jak to?!

-Halo? – odebrał Drew nieprzytomnym głosem.
-Obudziłam cię? – zapytała Rachel.
-Tak, jakby, trochę… - chłopak przetarł oczy – Ale to nic. Hej, kochanie. Jak tam?
-A dobrze. Siedzę na przerwie i zaraz będę miała chemię… Yyy… Nienawidzę chemii. A jak noga?
Drew poprzedniego dnia zadzwonił do swojej dziewczyny (z telefonu Justina) i opowiedział jej o wszystkich zdarzeniach (pomijając spory w tym udział Angel).
-W porządku. Napierdala przy każdym kroku, jak idę choćby do łazienki, ale poza tym to da się żyć.
-Jeeej… Trzymaj się, Drew. Wpadnę do ciebie po szkole. Co ty na to?
-A wpadaj, wpadaj. Nie mam nic przeciwko – ucieszył się chłopak.
-Widziałam dziś tego, twojego kolegę, Maxa i pytał, co z tobą i czy też może przyjść cię odwiedzić.
-Może przyjść…
-Okey. To przyjedziemy razem, bo jakoś tak wyszło, że kończymy o tej samej godzinie.
-Spoko. Czekam, Rachy.
-Paaa.
Chłopak odłożył telefon na bok i był wdzięczny tacie, że pożyczył mu swoją komórkę (bez informowania o tym mamy).
Po wczorajszej rozmowie z ojcem, jakby trochę mniej zależało mu już na Angel, a bardziej na Rachel. Bardzo starał się zapomnieć o siostrze swojego przyjaciela, ale to nie było proste i sprawiało mu ból.
-Jak tam, synku? – jego rozmyślenia przerwała Jenn wchodząca do pokoju i siadając na łóżku, obok niego.
-W porządku – uśmiechnął się lekko chłopak – Rachy i Max mnie dziś odwiedzą, okey?
-Jasne – powiedziała rodzicielka – Kiedy macie wywiadówkę?
-Umm… A co to ma za znaczenie?
Jenn spojrzała na syna z lekkim politowaniem.
-Okey, okey. Dzisiaj. Czemu pytasz?
-A nie powinieneś mi o niej powiedzieć?
-Zamierzałem… Ale noga mnie tak boli i wgl, że wyleciało mi z głowy…
-Oj, Drew. O 17:00, tak?
-No… Skąd wiesz?
-Mama Rachel była u mnie przed chwilą na kawie.
-Ahm. Ale nie musisz iść na tę wywiadówkę… Na pewno będzie nudno…
-Drew. I tak pójdę.
-Ale nie będziesz się na mnie darła? – spytał chłopak z nutką nadziei w głosie.
-A będę miała powód?
-Taaa… - westchnął po chwili Drew.
Jenn też westchnęła, ale zaraz nie powstrzymała śmiechu.
-Co narozrabiałeś? – spytała z lekkim uśmiechem, nie potrafiąc być do końca poważna.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Po to idziesz na wywiadówkę, nie? Żeby się dowiedzieć. Nie będę ci opowiadał, chyba, że zdecydujesz się jednak nie pójść.
Jenn pokręciła zrezygnowana głową.
-Kocham cię, Drew – powiedziała i musnęła czoło syna.
-Ja ciebie też – uśmiechnął się niepewnie chłopak.
-Tak bardzo przypominasz mi Justina… Może tylko tyle, że on nigdy nie był aż taki rozbrykany i nie było tak, że ktoś musiał się na niego drzeć, co pięć minut, bo podpaliłby dom, ale… I tak jesteście strasznie podobni. Macie prawie ten sam charakter.
Drew wywrócił teatralnie oczami.
-Nie podpaliłbym domu – zaśmiał się po chwili.
-Pamiętasz święta Bożego narodzenia trzy lata temu?
Chłopak cofnął się pamięcią w czasie i zrobił minę niewiniątka.
-Ale nie zamierzałem tego i nic strasznego się nie stało. Ucierpiał tylko obrus, no.
Jenn się roześmiała.
-Może, jak dorośniesz to staniesz się bardziej odpowiedzialny – powiedziała mama.
-Ummm… Nie liczyłbym na to – wyszczerzył się Drew, a Jenn lekko trzepnęła go w głowę.
-A ja wierzę, że jednak się zmienisz – przytuliła synka i wyszła z pokoju.
Chłopak uśmiechnął się do siebie.
Miał najfajniejszą mamę na świecie, ale… Mogłaby mu czasem odpuścić kilka rzeczy.
-Heeeej – zaraz po wyjściu Jenn do pokoju wpadła Rachel.
Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej.
-Cześć, mała – usta Drewa rozjaśnił szeroki uśmiech – Gdzie Max?
-Nie wiem – dziewczyna wzruszyła ramionami – Miał na mnie czekać przed szkołą, ale nigdzie go nie widziałam. Może jeszcze przyjdzie.
-Jak dla mnie nie musi – zamruczał chłopak, przyciągając do siebie stojącą obok niego dziewczynę i muskając jej usta.
-Głupek – powiedziała czule Rachel – Jak noga?
-Boli, ale będę żył – mrugnął do niej.
Rach usiadła obok niego i chwilę mu się przyglądała.
-Co? – zaśmiał się Drew.
-Nie, nic – dziewczyna, jakby lekko się speszyła i opuściła wzrok, a on ujął delikatnie jej twarz i wpił się w jej malinowe usta.
Kiedy skończyli pocałunek zobaczyli, że w drzwiach stoi Justin, patrząc na nich z lekkim uśmiechem.
-Puka się – powiedział Drew.
-Zapomniałem. Chciałem tylko mój telefon.
-OK – chłopak rzucił tacie komórkę.
-Dzięki – uśmiechnął się JB i wyszedł z pokoju.
-Właśnie o tym mówiłam. Ktoś może wejść w każdej chwili – powiedziała zawstydzona Rachel.
-To zamknij drzwi na klucz.
Dziewczyna spojrzała na niego lekko zdziwiona.
-Chyba, że nie chcesz – Drew wzruszył ramionami.
Rachel chwilę się zawahała, ale zaraz podeszła do drzwi i przekręciła klucz w zamku.
-No to zapraszam – młody Bieber wykonał gest ręką i zrobił jej miejsce obok siebie na łóżku.
Dziewczyna uśmiechnęła się i położyła obok niego,
Drew też się do niej uśmiechnął i musnął jej szyję, a potem usta.
Spojrzał jej w oczy, położył się na niej i zaczął namiętny pocałunek, kiedy jego ręce wędrowały pod bluzkę dziewczyny.
-Wiesz, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną we wszechświecie, prawda? – spytał czule Drew, pomiędzy pocałunkami, nie oczekując odpowiedzi.
Chłopak całował Rachel nie zdając sobie do końca sprawy z tego, że wyobrażał sobie, że to Angel… Gdy to zauważył skończył pocałunek i wrócił do pozycji siedzącej patrząc na ścianę.
-Co jest? – spytała Rach.
-Nic – zapewnił nieprzekonującym tonem.
-Co jest? – powtórzyła dziewczyna.
-Przecież mówię, że nic – powiedział dalej nie odrywając wzroku od ściany.
Rachel siłą skierowała jego twarz na siebie.
-Co jest??
Bieber uśmiechnął się lekko i pocałował dziewczynę, żeby zamknąć jej usta.
Rach po chwili odepchnęła Drewa od siebie.
-CO JEST?
Młody Bieber znowu spróbował wpić się w jej usta, ale nie pozwoliła mu na to.
-Czemu nie chcesz powiedzieć? – spytała smutnym tonem.
-Bo nic się nie stało.
-To, czemu przerwałeś i zacząłeś gapić się na ścianę??
-Bo mnie zainspirowała – zaśmiał się Drew, a Rachel wywróciła oczami – Przepraszam… To naprawdę nic.
-Jak nic? Czemu nie możesz mi powiedzieć?!
-Rachy…
-Żadne ‘Rachy’. Chcę wiedzieć – dziewczyna była nieugięta.
Drew przygryzł nerwowo wargę i przesunął palcami po lekko potarganych włosach.
-Ale to nie dotyczy ciebie, mała… - powiedział cicho.
Rachel wstała z miejsca i poszła w stronę wyjścia.
-Co robisz? – spytał zdziwiony Drew.
-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać to, co mam tu robić?
-Ale ja chcę… Tylko nie o tym… To mnie dużo kosztuje, wiesz? Odpuść mi. Powiem ci, kiedy indziej. Obiecuję.
Rachel stała nieprzekonana.
-No chodź – zamruczał Drew, zbliżył się do brzegu łóżka i przyciągnął lekko dziewczynę za bluzkę.
Rach miała niepewną minę.
-Rachy… Mała… Nie złość się, okey? Proszę…
W tym momencie usłyszeli pukanie do drzwi.
-Otworzysz? – spytał Drew dziewczyny.
Skinęła głową i wpuściła gościa do środka.
-Hej – do pokoju wszedł blady Max.
-Co jest, stary? – zaniepokoił się Drew.
-Angel… Ona próbowała się zabić… - wyjąkał przyjaciel.
-Że co?! – wrzasnął Bieber.
-Nie wiemy czemu… Teraz jest w szpitalu i nie chce z nikim rozmawiać… - mówił Max drżącym głosem, z trudem powstrzymując płacz – W sumie to nie wiedzą, czy na pewno przeżyje… Jej stan jest niestabilny i ciągle się zmienia… - chłopak nie wytrzymał i wybuchł płaczem chowając twarz w dłoniach.
Drew było słabo. Zaczęło kręcić mu się w głowie. Jak to?! Angel musiała żyć!
Rachel bez większego namysłu przytuliła Maxa.
-Będzie dobrze – obiecała cicho.
Rach nie znała Angel i widziała ją raz w życiu, a więc wieść o tym, że coś jej jest nie wpłynęła zbytnio na  jej zachowane. Trochę ją to ruszyło, ale tylko dlatego, że ruszyło to chłopaków.
-A mnie nie przytulisz? – upomniał się Drew, a dziewczyna wywracając oczami też go objęła.
Po paru minutach Max się pozbierał i przestał płakać, ale jego oczy ciągle były zaszklone powstrzymywanymi łzami.
-Można ją odwiedzić? – spytał cicho Drew.
Każde słowo mówił bardzo ostrożnie, bojąc się, że on też zacznie płakać.
Tak bał się, że to przez niego… Że to przez niego dziewczyna usiłowała odebrać sobie życia… Kiedy z nią rozmawiał mówiła, że on też jest winny temu, że jest smutna… A później nazwał ją ‘dziwką’… Drew szybko odegnał od siebie te myśli, bo poczuł, że po policzku spływa mu łza, której nie zdołał powstrzymać.
Rachel spojrzała niego smutno i musnęła jego wilgotny policzek.
Chłopak uśmiechnął się do niej z trudem.
-Można... – odpowiedział Max po chwili milczenia – Właśnie po to przyszedłem. Pomyślałem, że może będziesz chciał się z nią zobaczyć…
Drew skinął głową.
-A ty, Rachy? Idziesz z nami? – spytał dziewczyny.
-Nie… I tak jej nie znam… Nie przydam tam wam się na nic. A tak wgl to ty, Drew możesz chodzić? – spytała z powątpiewaniem.
-Nie… Ale i tak pójdę.
-Jak chcesz. Spotkamy się jeszcze dziś?
-19:00?
-Okey. Do zobaczenia – Rachel pocałowała swojego chłopaka i odepchnęła go rozbawiona, kiedy usiłował wsunąć jej język do ust.
-Spadaj, kotku – mrugnęła do niego – A normalny całus nie łaska?
-Przepraszam… Chodź bliżej to się poprawię – uśmiechnął się Drew.
Rachel pokręciła przecząco głową i machając chłopakom na pożegnanie wyszła z pokoju.
-Niezła jest – stwierdził Max.
-Wiem – uśmiechnięty czule Drew patrzył przez okno za swoją oddalającą się dziewczyną. Po chwili uśmiech zniknął z jego ust – To idziemy?
-Yhm… Rozmawiałem już z twoimi rodzicami. Twój tata powiedział, że nas zawiezie.
-Spoko… To chodź – Drew usiadł na brzegu łóżka i wahał się lekko przed postawieniem stóp na ziemi wiedząc, że to bynajmniej przyjemne nie będzie.
-Drew… A widziałeś się wczoraj z Angel? – spytał przyjaciel, pomagając stanąć Drew'owi.
Chłopak skrzywił się po części z bólu, a po części, bo wszystkie wspomnienia wczorajszego wieczoru stanęły mu przed oczami.
-Drew? Widziałeś się z nią? – Max powtórzył pytanie, kiedy dłuższy czas nie słyszał odpowiedzi.
-Nie.

poniedziałek, 12 września 2011

5. Czemu nie potrafię przestać?!

-Maaamoo… Wiem, że nie mogę wychodzić, ale… Muszę odprowadzić Rachel… - zaczął niepewnie Drew.
Po trzech godzinach, które Drew spędził z Rachel, jej rodzice kazali wracać córce do domu.
Jenn spojrzała na niego, a chłopak nie mógł rozszyfrować, co myśli.
-Odprowadź. Ale jeśli nie będzie cię przypadkiem w domu dłużej niż pół godziny przedłużę twój szlaban, co najmniej trzy razy – powiedział rodzicielka.
-Okey – wyszczerzył się Bieber – Kocham cię, mamo – przytulił Jenn i wyszedł z Rachel, przed dom.
-Ile gdzieś drogi stąd do twojego domu? W sensie, że ile minut. Ja nawet nie wiem jeszcze gdzie ty mieszkasz…
-Jakieś siedem – dziewczyna wzruszyła ramionami.
-To powinienem zdążyć. Jestem pewny, że jak się spóźnię, to będę miał totalnie przerąbane. Z resztą sama mówiła, a ona nie puszcza słów na wiatr… - mówił niezadowolony Drew.
-Czyli nie możesz się spóźnić – uśmiechnęła się do niego Rachel.
-No, nie mogę – Bieber, delikatnie złapał dłoń swojej dziewczyny.
Kiedy przeszli kawałek, ku zdziwieniu i uciesze Drewa, zobaczyli Angel.
Chłopak, niewiele myśląc pocałował Rachel w usta, na oczach siostry przyjaciela.
-Hej – rzucił do niej z uśmiechem.
-Cześć – burknęła dziewczyna, przyspieszając kroku i szybko ich wymijając.
Drew miał straszną ochotę się za nią obejrzeć, ale się powstrzymał… Jak tylko widział Angel czuł cholerne motyle w brzuchu i nic nie potrafił na to poradzić… A ich jeden, jedyny pocałunek… Chociaż nie był jakiś szczególnie namiętny, czy coś… Był o niebo lepszy niż wszystkie z Rachel…
Chłopak był nieziemsko wściekły, że ciągle czuje coś do siostry swojego przyjaciela… Że czuje coś bez wzajemności…
-Kto to był? – Rachel się obejrzała i Drew wykorzystał to, żeby też się odwrócić.
Angel odwróciła się również… Bieber uśmiechnął się do niej niepewnie, a ona zła, że została przyłapana poszła dalej przed siebie… A właściwie pobiegła.
-Kto to? – dziewczyna powtórzyła pytanie patrząc Drew w oczy. Chłopak wyczuł w jej głosie nutkę zazdrości.
-Siostra Maxa. Mojego przyjaciela – odpowiedział Bieber uśmiechając się do niej.
-Aha….
Drew pocałował swoją dziewczynę w policzek.
-Tu mieszkam – pokazała mu dom.
-O. Ładnie tu.
-Dzięki – uśmiechnęła się Rachel.
-Jak miałem być grzeczny, to będę grzeczny… Mogę cię pocałować, mała? – spytał Drew, delikatnie oplatając dziewczynę w talii.
Rach nie odpowiedziała tylko wpiła się w jego usta, a on odwzajemnił pocałunek.
-Lubię cię, jako takiego romantycznego Bad Boy’a – zachichotała Rachel.
-To miło – uśmiechnął się Drew – Dobra. Spadam, bo mama mnie odda do domu dziecka. Hej – musnął usta dziewczyny i pomachał jej odchodząc.
Włożył ręce do kieszeni, założył na głowę kaptur i szedł patrząc na swoje buty. Na dworze było już prawie całkiem ciemno.
Kiedy szedł parkiem usłyszał płacz.
Zaczął bardziej nasłuchiwać. Wydawało mu się, że się przesłyszał, ale zaraz znów to usłyszał.
Poszedł w kierunku, z którego słychać było łkanie.
Zobaczył dziewczynę siedzącą na ławce… Miała twarz w dłoniach i trzęsła się od płaczu.
W dziewczynie rozpoznał Angel…
-Można? – spytał, podchodząc do ławki, a dziewczyna podskoczyła przestraszona – To tylko ja. Bieber, czy jakoś tak.
-Drew… - wybełkotała dziewczyna przez płacz.
-Mała… Co jest? – chłopak usiadł obok niej i pomimo lekkich protestów dziewczyny przytulił ją do siebie.
Po chwili wtuliła się w niego.
-Mów, co jest – powiedział troskliwie.
-Rodzice się ciągle kłócą… Aż nie chce mi się przebywać w domu… I jeszcze… ty… - na nowo wybuchła płaczem.
-Ja? – chłopak czule gładził jej plecy – Mała, nie martw się. Będzie dobrze… A mną to się w ogóle nie przejmuj. Nie jestem tego wart. Pamiętaj.
Dziewczyna zaczęła płakać jeszcze głośniej.
-Przestań… Ej… - uciszał ją delikatnie – Zauważyłaś, że mówię do ciebie ‘mała’, chociaż jesteś ode mnie wyższa??
Dziewczyna zaśmiała się przez płacz, a Drew lekko uśmiechnął.
-To teraz już nie płacz tylko mów, w czym zawiniłem… Wszystko zniosę.
Angel niepewnie na niego spojrzała.
-No? – pospieszył ją.
-Nie ważne – dziewczyna wstała z ławki i poszła przed siebie.
-Ku**a, jak chcesz!! Ale ja cię naprawdę lubię!!! Nie rozumiem, czemu ty mnie tak bardzo nie!! – wrzasnął za nią z trudem powstrzymując łzy z wściekłości i bezsilności.
Spojrzał na zegarek. Nie było go w domu już trzydziestu pięciu minut.
-Dziwka!! – wrzasnął jeszcze i zaczął płakać.
Usiadł pod drzewem i płakał, jak małe dziecko.
-Tylko się ku**a upić, pociąć i skoczyć z mostu – mówił do siebie przez łzy – To mi się zachciał akt miłosierdzia wobec Angel i już nigdy ku**a z domu nie wyjdę… Jestem żałosny.
Wstał i kopnął z całej siły w drzewo, czego od razu pożałował, bo jego cienką podeszwę przebił gwóźdź wystający z drzewa ostrą stroną. Nie miał siły nawet dochodzić, jak to możliwe.
-Ku**a – zaklął i zaczął kuśtykać przed siebie. Każdy krok straszliwie go bolał, ale postanowił już iść prosto do domu.
-Gdzie tak długo byłeś?! – usłyszał podniesiony głos mamy, kiedy tylko wszedł do domu.
Jenn zbladła, gdy zobaczyła jego krwawiącą nogę i zapłakaną twarz.
-Mamo… Chcesz, może mnie zabić? Bo sam nie mam odwagi… - powiedział Drew.
-Dziecko! Co ty wygadujesz?! Boże… Co ci się stało??
Chłopak usiadł na krześle.
-A, więc tak… - zaczął. Wirowało mu w głowie – Odprowadziłem Rachel i spotkaliśmy po drodze Angel. Kiedy wracałem usłyszałem płacz dochodzący z parku… Poszedłem tam i znalazłem… oczywiście Angel… Pocieszałem ją i w ogóle… A ona, kiedy się uspokoiła, tak po prostu poszła. Żadnego dziękuję, ani nic. Miał mnie totalnie w dupie, chociaż ryzykowałem dla niej, kurde dożywotni zakaz wychodzenia z domu… A później… Jak totalny idiota kopnąłem w drzewo… I… Nie wiem jak TO się stało – pokazał na stopę, z której mocno ciekła krew.
-Jezu Chryste – Jenn zakryła usta głową i przytuliła mocno syna.
-Czemu Angel mnie nie lubi, mamo?? Ja kocham tylko ją… I, kurde nic na to nie potrafię poradzić! - po policzku Drewa spłynęła łza.
-Drew, kochanie…
-Co się stało? – do przedpokoju wszedł Justin.
Jenny uznała, że nie ma czasu na żadne tłumaczenia, tylko trzeba jechać do szpitala, żeby zaszyć ranę Drewa. JB zaofiarował, że go zawiezie. Jenn musiała zostać z Kristen w domu.
Chłopcy wsiedli do samochodu i ruszyli na pogotowie.
-Co znowu się stało, Drew?? – spytał lekko poirytowany ojciec, że przerwano mu zapewne coś ważnego (jak myślał z ironią jego syn).
-Nie powinno cię to obchodzić – burknął chłopak.
-Gdybyś nie był taki biedny, z rozciętą nogą to bym cię nauczył odzywania się do ojca – powiedział ostro Bieber.
-A proszę bardzo. Możesz nawet teraz. Przez poprzednie piętnaście lat nie miałeś na to jakoś czasu.
Wypowiedź syna zamknęła Justinowi usta do końca drogi. Poszli do lekarza, który dość szybko zaszył chłopakowi nogę. Doktor nakazał zostać Drew w domu, przez co najmniej dwa dni i nie wstawać z łóżka, żeby nie obciążać nogi i żeby rana się zrosła.
Drogę powrotną ojciec i syn również przemilczeli.
-I jak? – spytała zaniepokojona Jenn, kiedy wrócili do domu.
-Spytaj GO – burknął Drew i nie patrząc na rodzicielkę powlókł się do swojego pokoju.
-Wracaj tu! – krzyknął Justin.
-Spierdalaj – warknął chłopak i szybko wszedł do pokoju zamykając się na klucz.
-Wychodź natychmiast! – wrzasnął za nim ojciec.
-Chyba sobie żartujesz, Panie Wielki Bieber.
-Drew. Błagam cię… Czemu nie możesz mnie polubić?
Chłopaka lekko zamurowało.
-Jak otworzę drzwi to nie rzucisz się na mnie? – upewnił się chwytając za klamkę.
-Drew.
-Dobra, dobra. Wolałem się upewnić – młody Bieber przekręcił klucz w zamku, a Justin wszedł do środka.
-A ty, ale już, na łóżko i się nie podnoś, bo rana musi się goić – powiedział tata, a Drew zrobił to, wywracając oczami – Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem… Po prostu bardzo przestraszył mnie twój stan i się zdenerwowałem…
-Spoko. Nie powinienem od razu być wredny.
-Czyli mi wybaczysz to, tak?
-Yhm – chłopak skinął głową – A ty mi?
Justin się trochę zdziwił.
-Oczywiście.
-To fajnie.
-A opowiesz mi, co się stało? Bo nadal nie wiem…
Drew spojrzał smutno na tatę i opowiedział mu o wszystkim.

________________________________________