wtorek, 24 stycznia 2012

15. Okey, okey... Wygrałaś.

        -No to za ile będziesz? – Rachel usłyszała w słuchawce głos Drewa.
-15 minut?
-Tak dłuuugo? – jęknął chłopak.
-Oj, nie marudź – zaśmiała się dziewczyna – Strasznie ci dziękuję, że mnie stamtąd wyrwałeś.
-Do usług, piękna pani.
-Oj, się już tak nie podlizuj.
-JA ? Podlizuję się ?
-Kocham cię, Drew. Do zobaczenia.
-Hej, Rachy.


Megan szła do sklepu po nutellę, której uznała, że szalenie potrzebuje. Na szczęście udało się jej zostawił upierdliwą kuzynkę w domu.
Nagle zobaczyła znajoma sylwetkę chłopaka zmierzającego w jej stronę.
Miała ochotę uciekać, ale tylko opuściła głowę i udała, że szalenie interesuje ją chodnik.
-Hej – usłyszała głos Nicka.
Kiedy nie zareagowała chłopak pomachał jej ręką przed oczami.
Zrezygnowana dziewczyna podniosła wzrok.
-Przepraszam… Zamyśliłam się – skłamała, starając się nie patrzeć w jego oczy.
Chłopak przyglądał się jej uważnie.
-Co jest? – spytał lekko unosząc jej brodę, jednocześnie zmuszając, żeby spojrzała mu w oczy.
Dziewczyna poczuła motyle w brzuchu, jak zawsze, kiedy ich spojrzenia się spotykały.
-Nic – odepchnęła jego rękę i poszła naprzód.
Do końca drogi czuła wzrok chłopaka na sobie.


Kiedy Rachel wysiadła z samochodu pod jego domem, Drew szybko do niej podbiegł i wziął torbę z jej ubraniami zanim zdążyła jej choćby dotknąć.
Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął do domu, nie pozwalając jej nawet nic powiedzieć.
-Rachel przyjechała! – krzyknął informująco rodzinie, wpadł z dziewczyną do swojego pokoju i zamknął za nimi drzwi.
Rzucił gdzieś na bok torbę Rachel i uśmiechając się do niej objął ją w talii.
-Hej – uśmiechnął się do niej muskając czule jej usta.
Dziewczyna nie była w stanie odpowiedzieć, bo nie do końca łapała się w tym co właśnie przed chwilą się zdarzyło.
-Masz ADHD – stwierdziła Rachel.
-Też się cieszę, że cię widzę – nie przestawał się uśmiechać i znowu wpił się w jej usta.
Rachy w końcu pogodziła się z tym o miliard razy na sekundę za dużo bijącym sercem i zarzuciła mu ręce na ramiona.
Drew przytulił ją mocno do siebie.
-Wiesz jak tęskniłem? – musnął jej szyję i kołysał delikatnie dziewczynę w prawo i lewo – Doszedłem do wniosku, że stanowczo nie mogę bez ciebie żyć, kochanie.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy i nieświadomie przygryzła wargę. Zrobiło się jej jakoś gorąco.
-Co ty na to, żebym pokazał ci trochę tej niegrzecznej i może ciut mniej romantycznej części mnie? – pchał dziewczynę lekko w stronę łóżka.
-Zależy co kombinujesz… - dziewczyna z trudem łapała powietrze.
-A chcesz się przekonać? – patrzył z błyskiem w jej ciemne oczy i popchnął ją tak, że straciła równowagę i wylądowała na jego łóżku – Dawno cię nie dotykałem… - wsunął ręce pod jej bluzkę.
Dziewczyna nic nie mówiła, za to słyszał jej przyspieszony oddech i czuł szybkie bicie serca. Miał nadzieję złapać ją właśnie w takim momencie. Rachy była taka rozważna. Miał nadzieję, że uda mu się trochę ją popieścić zanim zda sobie sprawę, że ktoś może ich przyłapać, bla, bla…
Drew zdjął jej bluzkę przez głowę, a ona posłusznie na to pozwoliła.
-A co jeśli…
Chłopak się zaśmiał.
-Miałem nadzieję, że jednak dasz mi trochę więcej czasu zanim o to zapytasz – wpił się w jej usta, odwracając jej uwagę od jego rąk rozpinających jej stanik.
-Auuu – jęknął, kiedy dziewczyna mocno uderzyła go w ramie i jej ręce powędrowały do zapięcia stanika.
Chłopak westchnął i uśmiechnął się do Rachel.
-Ile minie zanim dasz mi sobie zdjąć stanik? – spytał uśmiechając się uroczo.
-Zobaczymy, jak będziesz się starał – pokazała mu język ciągle męcząc się z zapięciem.
-Pomóc? – zaproponował chłopak.
-No chyba nie żartuj – roześmiała się Rachel – I mam niby uwierzyć, że go zapniesz???
Drew uśmiechnął się cwaniacko.
-Przekonałabyś się – wzruszył ramionami.
Dziewczyna pokręciła głową i wybuchnęła śmiechem.
-Ale z ciebie głupek.
-Ej, no nie radzisz sobie z tym zapięciem… Jak dziewczyna może nie potrafić zapiąć stanika?? – dziwił się Drew, przysuwając się do niej bliżej.
-Giń! – znowu się zaśmiała, odsuwając jego ręce wsuwające się jej pod spodnie i jednocześnie puszczając stanik.
Drew siedział obok niej i szczerzył się łobuzersko.
-Jakbyś miał to coś na sobie, to uświadomiłbyś sobie, że to wcale nie jest takie proste… - dalej męczyła się ze stanikiem.
-Słuchaj, jak go teraz zdejmiesz, to mogę spróbować na sobie.
Rachel westchnęła głęboko, załamana.
-Zapnij go mi, ale jak chociaż spróbujesz rozpiąć, to cię rzucę.
-To szantaż – obraził się Drew, robiąc to o co prosiła go dziewczyna.
-Dziękuję – odetchnęła z ulgą i sięgnęła po bluzkę.
-Ale bluzkę zostaw w spokoju – zabrał ją zanim zdążyła złapać.
Rachel patrzyła na niego morderczo.
Zniechęcony do dalszych posunięć oddał dziewczynie bluzkę i naburmuszony podszedł do okna.
-Co to za minka? – spytała Rachel, podchodząc do niego i kładąc mu głowę na ramieniu. Objął ją czule.
-Ciekawe – powiedział kwaśno.
Usłyszeli pukanie do drzwi.
-Rachel, Drew. Co tam robicie? Jenn kazała mi was sprawdzić – usłyszeli głos Justina.
-Nic – chłopak szybko podszedł i otworzył drzwi ojcu – Nic – powtórzył zły.
-Wolałbyś, żebyście COŚ robili, tak? – uniósł brwi i zmierzwił włosy synowi.
-Nie rób tak – Drew odepchnął jego ręce.
-Dobrze. Idę. Nie będę wam przeszkadzał – uśmiechnął się Bieber.
-Nie musisz. W NICZYM nie przeszkadzasz – posłał złe spojrzenie Rachel, a dziewczyna się zaśmiała.
-Oj, Drew – westchnął ojciec.
-Dobra. Jak masz mówić rzeczy w stylu ‘Oj, Drew’, to możesz jednak iść – chłopak zamknął drzwi przed nosem Justina.
Rachel patrzyła rozbawiona na złość Drewa.
-Nie jestem łatwa, Drew i od początku o tym wiedziałeś – dziewczyna musnęła pojednawczo jego usta.
-Uhm – chłopak zaczął namiętnie ją całować, wplątując ręce we włosy swojej dziewczyny.


-Nudzi mi się, dziecko – do pokoju Megan wparowała Rose.
Megan w spokoju, przy muzyce sięgała do słoika po kolejną porcję nutelli.
-Yyyy. Jak ty możesz to jeść? – skrzywiła się Rose – Będziesz gruba… A z resztą… Już jesteś.
Waga Megan była zawsze idealna. Miała nawet kilka kilogramów niedowagi.
Siostra Drewa wywróciła oczami.
-Nie podzielę się z tobą – oznajmiła.
-A kto powiedział, że chce?
-Wyczytałam to z twojej aury – Meg pokazała na Rose łyżeczką.
-Dobra, daj – Rose wyrwała zręcznie łyżkę Megan i włożyła ją do ust.
-Fuuuuj. Idę po nową. Nie będę jadła to samą łyżką co ty. Weź przestań. Nie wkładaj jej z powrotem do słoika. Jeszcze mnie czymś zarazisz – udając obrzydzenie Megan przeszła do kuchni i z żalem stwierdziła, że nie ma żadnej czystej łyżeczki... więc wzięła widelec.


-Znowu przegrałeś – Rachel uśmiechnęła się zwycięsko, wygrywając czwartą z rzędu grę w karty.
-Bo daję ci wygrywać.
-HA HA HA.
Drew się uśmiechnął.
-Nie wierzysz?
-Ani troszkę – Rachy pokazała mu język.
-To gramy jeszcze raz.


-Widelec? – Rose uniosła ironicznie brwi.
-Prawie wszystko zeżarłaś! – Megan wyrwała nutelle kuzynce.
-Jak pięciolatka - Rose wywróciła oczami.
Meg pokazała jej środkowy palec, po czym siadając w koncie zaczęła jeść nutellę widelcem.
Kuzynka westchnęła, jak dorosła, którą żenuje zachowanie dziecka i z godnością wyszła z pokoju.


-Wygrałam!!!!
Drew się roześmiał.
-Okey, okey. Wygrałaś. Niech ci będzie. A teraz należy ci się buziak, kochanie – chłopak złapał delikatnie za brodę dziewczyny i skradł jej całusa – Ale oszukiwałaś.
Dziewczyna odepchnęła Drewa.
-Śmiesz mnie o to posądzać?! – udała oburzenie.
-Śmiem, śmiem, dziewojo.
-Że jak? – Rachel pisnęła śmiechem.
Drew uśmiechnął się i czule się jej przyglądał. Nie mógł uwierzyć, że jest takim szczęściarzem i że Rachy jest właśnie jego. Tylko i wyłącznie jego.

_______________
Wiem... Krótko i dawno nie pisałam... Ale nie mam totalnie pomysłu co pisać... Jak Wy macie to możecie mi coś podrzucić, bo mam masakryczną pustkę w głowie...