poniedziałek, 13 sierpnia 2012

20. Magiczny zakątek.

    ‘Hej, Nick. Słuchaj, nie chcę cię zranić, ale poznałam świetnego kolesia… Może przyjaźń? :) Allie’
Nick spojrzał po raz kolejny na wyświetlacz swojego telefonu i nie potrafił uwierzyć w to co widzi. Zastanawiał się czy powinien śmiać się, czy płakać…
Paręnaście minut temu wrócił z wycieczki z nad jeziora. Szczerze mówiąc był wykończony. Kto by pomyślał, że Matt będzie zamierzał siedzieć z Jenn i Meg aż tak długo?
Rzucił się na łóżko i zaczął obserwować z zaciekawieniem sufit.
Zerwała ze mną? – niedowierzał. – Chyba ją zaniedbałem… - mówił do siebie w myślach.
Bolało. Tylko trochę, ale jednak bolało. Spędził z nią mnóstwo cudownych, niezapomnianych chwil, a ona zrywa z nim słowami ‘zostańmy przyjaciółmi’ przez sms’a. Myślał, że stać ją na coś więcej, ale najwidoczniej się mylił. W międzyczasie, będąc z nią zakochał się w Megan, ale to nie miało znaczenia. Każdy koniec przynosi ból. Nawet jeśli samemu wcześniej planowało się odejście.
Poleżał  chwilę przestudiowując całą budowę sufitu, po czym podniósł się z łóżka, a nogi pokierowały go do jedynego miejsca jakie miał ochotę w tej chwili odwiedzić.


-Udało się – wyszczerzył się Drew kiedy po męczącym dniu znaleźli się z Rachel wreszcie sami w jego pokoju.
-Jestem ciekawe czy twoja siostra domyśli się tego, że celowo zabraliśmy twojego tatę z domu… - powiedziała dziewczyna.
-Zobaczymy – chłopak uśmiechnął się jednym kącikiem ust, z błyskiem w oku. Przysunął się blisko do niej i objął ją w talii – Ale akurat teraz ciekawi mnie inna rzecz – musnął jej szyję, a jego ręce powędrowały pod jej bluzkę.


-Tak? – Jenn otworzyła drzwi i uśmiechnęła się do chłopaka, którego zobaczyła przed wejściem.
-Czy jest…
-Meggy! Nick przyszedł! – zawołała rodzicielka nie dając nastolatkowi skończyć.
Chłopak uśmiechnął się niepewnie.
-Odprowadź ją przed godziną policyjną – poinstruowała go Jenn.
Skinął głową.
-Oczywiście.
Stali chwilę w milczeniu obserwując się nawzajem, bo Megan się nie zjawiała. Nick stwierdził, że mama Jenn jest młodą, atrakcyjną kobietą. Dodał oczywiście, że marnuje się z Bieberem i że mogła zostać z tatą Meg. Doszedł do wniosku, że Megan jest dość mocno podobna do matki, ale całkiem inna. Nie potrafił do końca sobie wytłumaczyć tej swojej logiki.
-Megan!! – Jenn wyrwała go z rozmyślań, powtarzając wołanie – Poczekaj, pewnie nie słyszy – zostawiła otwarte drzwi i szybkim krokiem, jak sądził, ruszyła do pokoju córki.
-Meggy, Nick przyszedł – weszła do pokoju Meg, a ta spojrzała na nią zdziwiona i zdjęła słuchawki z uszu.
-Co?
-Nick po ciebie przyszedł. Wołam cię od jakichś pięciu minut – powiedziała rodzicielka, z rozbawieniem obserwując reakcję córki.
-Nick??? – jej oczy się rozszerzyły, jej twarz lekko zbladła, a policzki się zarumieniły.
Jenn się uśmiechnęła. Jej mała córeczka naprawdę się zakochała.
-Dlaczego się dziwisz? Nawet ja się nie zdziwiłam – roześmiała się Jenn – No leć.
-Ale jak ja wyglądam – jęknęła Megan i ruszyła do łazienki.
-Pięknie wyglądasz. On tam czeka, kochanie. Nie każ mu dłużej tego robić – powiedziała Jenn przytrzymując córkę za rękę.
Megan przygryzła wargę i biorąc głęboki oddech ruszyła w kierunku otwartych drzwi wejściowych. Jej serce biło milion razy na sekundę, a jeszcze nawet go nie zobaczyła.
-Cześć – chłopak uśmiechnął się jak tylko ją dostrzegł. Natychmiast poprawił mu się humor.
-Hej – zamknęła za sobą drzwi i ciaśniej okryła się sweterkiem – Zimno się zrobiło – zauważyła.
-Uhm – przytaknął – Idziemy do parku?
Dziewczyna pokręciła przecząco głową z wyrazem twarzy, którego nie potrafił rozszyfrować.
-W takim razie gdzie? – zapytał.
Wzruszyła ramionami i tylko patrzyła na niego tymi swoimi nieziemsko niebieskimi oczami.
Westchnął.
-Dobra, mam inny pomysł, ale będziesz musiała mi zaufać – powiedział z niepewnym uśmiechem.
-Ok – odwzajemniła uśmiech.
-To chodź – to, że złapał jej dłoń, było zwykłym odruchem, nad którym nie zapanował, ale kiedy się nie wyrywała, spojrzał jej w oczy szukając w nich zgody. Odnalazł ją, ale dość szybko zniknęła.
-Twoja dziewczyna nie chciałaby nas tak zobaczyć – powiedziała Megan.
-Już nie mam dziewczyny – znowu się uśmiechnął.
Nie pozostawiając Meg czasu na zadawanie pytań, pociągnął ją lekko za sobą.
Przez całą drogę żadne z nich się nie odzywało. Megan skupiała się wyłącznie na tym, że czuła przyjemne mrowienie na dłoni, którą trzymał Nick i którą co jakiś czas delikatnie pocierał kciukiem.
Miała mu zaufać, ale kiedy doszli do wysokiego drucianego płotu z napisem ‘Wstęp wzbroniony. Teren prywatny’, zawahała się.
-Idziesz? – zapytał uśmiechając się lekko.
Dziewczyna przygryzła nerwowo wargę i skinęła głową.
Nick poprowadził ją kawałek wzdłuż płotu. W jednym miejscu znajdowała się spora dziura, przez którą przeszedł on, a zaraz za nim dziewczyna, która nie miała innego wyjścia, bo nadal trzymał ją za rękę.
-Skąd się tam wzięła ta dziura? – zapytała Meg, żeby przerwać ciszę.
-Widzisz ten pień? – zapytał, wskazując na coś co rzeczywiście mogło być pozostałością drzewa. Skinęła głową – Wielkie drzewo z ogromną siłą przewaliło się na ten płot i jakoś nikomu nie chciało się inwestować w naprawę. Usunęli tylko drzewo.
-A jak się o tym dowiedziałeś?
-Uciekałem przed twoim bratem – skrzywił usta w grymasie. Widać było, że niechętnie się do tego przyznaje – Ale nie znalazł mnie tu – wyszczerzył się.
Dziewczyna się roześmiała, a on objął ją ręką w pasie.
-Gdzie idziemy? – zapytała lekko onieśmielona tym gestem.
-Zobaczysz. To już niedaleko.
-Ogromna ta posiadłość – stwierdziła dziewczyna rozglądając się naokoło – I piękna – dodała.
Im dalej szli, tym więcej było wokół nich zieleni. Tyle jej nie widziała nawet w parku.
-Też tak uważam – powiedział – Należy do jakiegoś bogatego kolesia, który chyba bankrutuje. Chciał ocalić to miejsce, stworzyć tu jakiś park, rezerwat czy coś, ale słyszałem, że miasto chcę od niego odkupić to miejsce i wybudować osiedle.
-Szkoda… - westchnęła dziewczyna – A wiesz czy się zgodził?
-Nie zgodził. Tak przynajmniej kiedyś przeczytałem w internecie, że odgraża się, że szybciej nie będzie miał za co kupić jedzenia, niż ją odda. Chce ocalić ostatni skrawek dzikiej przyrody. Chociaż w sumie nie wiem po co jak ani on tu nie przyjeżdża, ani nikt inny nie może wchodzić… ale mniejsza o to. Myślę, że niestety się zgodzi. Bankrutuje, a miasto oferuje mu coraz więcej pieniędzy – tłumaczył.
-Widzę, że jesteś w temacie – zauważyła.
Przytaknął.
-Muszę wiedzieć ile mogę tu jeszcze przychodzić, a kocham to robić. Tu jest taki całkiem inny świat.
Doprowadził ją do miejsca, w którym leżało powalone drzewo i na nim przysiadł. Megan zrobiła to samo.
-Często tu przychodzisz? – zapytała.
-Dosyć – odpowiedział.
Spojrzał jej w oczy, a dziewczyna poczuła motyle w brzuchu.
Zaczął przybliżać swoją twarz do jej twarzy, a serce dziewczyny na chwilę zamarło. Delikatnie ujął jej twarz i musnął jej usta. Poczekał na reakcję dziewczyny po czym naprawdę ją pocałował, a ona… odwzajemniła pocałunek.
Odsunął się od niej nieznacznie i pogładził jej policzek wierzchem dłoni uśmiechając się do niej czule.
-Jesteś piękna, maleńka – powiedział nie przestając się uśmiechać i jeszcze raz wpił się w jej usta.
Objął ją, a ona położyła głowę na jego ramieniu i obserwowała najpiękniejszy zachód słońca jaki widziała w życiu. Zastanawiała się czy jest tak rzeczywiście, czy to dzięki Nickowi patrzy na wszystko milion razy pozytywniej.
-Jak spotkanie z ojcem? – zapytał Nick muskając wargami jej policzek. Dziewczyna napisała mu o tym. Chyba nie domyślała się, że wyprawa na zwiedzanie jezior była pretekstem, żeby odciągnąć Biebera od domu.
-Mogę cię o coś spytać? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Jasne. Pytaj o wszystko – przytulił ją mocniej do siebie.
-Wiedzieliście o tym, że Matt przyjedzie? Uknuliście to z Drew?
A jednak. Ale pytała  o to tak, że gdyby opowiedział nie, to pewnie by się nie zdziwiła. Nie była pewna swojej tezy.
-Coś w tym rodzaju, ale nie do końca… Najpierw opowiedz.
-Nie. Najpierw chcę usłyszeć dokładną odpowiedź od ciebie.
-No okey… Nie wiem co na to Drew, ale ok… Twój brat wiedział, że Matt przyjedzie się z wami spotkać, dlatego chciał odciągnąć Biebera od domu – wytłumaczył w skrócie.
-Czyli nie ściągał Matta, bo powiedziałeś mu jaka jestem załamana psychicznie przez niego i w ogóle?
Spojrzał na nią zdziwiony.
-Nie jesteś załamana psychicznie, Meg i na pewno bym tak nie powiedział. Matt przyjechał, bo chciał się z tobą spotkać.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
-A nie mogliście mnie jakoś na to spotkanie przygotować? – powiedziała po kilku minutach ciszy.
Nick znowu westchnął.
-Myślę, że to miała być niespodzianka, Meggy. A teraz powiedz jak było.
-On jest w porządku. W ogóle… Serio się z mamą kochali… I dalej coś do siebie czują, to widać. Dziękuję, że zabraliście Justina. Dużo rozmawialiśmy… Powiedział, że weźmie mnie do siebie w drugiej połowie wakacji – mówiła z lekkim uśmiechem.
Nickowi nie spodobał się pomysł rozdzielenia się z Megan.
-A na ile? Kiedy dokładnie?
Dziewczyna wyczuła w jego głosie nutkę niezadowolenia.
-Dokładnie jeszcze nie wiem. Zadzwoni jutro – spojrzała na niego – Przecież wrócę – roześmiała się widząc jego minę.
-Cieszę się, że go poznałaś – przytulił ją do siebie – I cieszę się, że cię do siebie zaprosił. Tylko, że będę tęsknił.
-Ja też będę – odpowiedziała i wtuliła się w niego mocniej – Dziękuję – wyszeptała.
-Za co? – zdziwił się.
-Za wszystko.

_______________
Macie takie cóś. Nie mam weny, przepraszam.... Ale w następnym spróbuję się bardziej postarać <3 I jeśli tradycyjnie myliłam imiona to też przepraszam...

środa, 4 lipca 2012

19. Bez odbioru.

 Akcja ‘wyciągnięcie Justina Biebera z domu’ rozpoczęła się godzinie dziewiątej rano. Na miejscach i w gotowości czekała Rachel, Max, Nick i Stephen, którego Drew nie znał za dobrze, ale pomimo wszystko był mu potrzebny. Plan wyglądał prosto, ale jeśli plan A by nie wypalił to mieli jeszcze w gotowości plan B, C i D. Drew nie spał prawie przez całą noc myśląc nad tym co może się nie udać. A co jeśli Matt nie przyjedzie, albo przyjdzie innego dnia? Mógł tylko się modlić. Chciał, żeby wszystko wyszło idealnie. Bez niepotrzebnych spięć pomiędzy Justinem i Mattem. Sam chętnie spotkałby się z ojcem Megan, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Wyciągnięcie Biebera z domu było ważniejsze.
-Tato…? – Drew wstał dziś nienaturalnie wcześnie jak na niego i Justin posłał mu zdziwione spojrzenie – Słuchaj… Jest taka sprawa… Musimy zrobić projekt o jeziorach z biologii… Musimy mieć zrobione własnoręcznie zdjęcia i wgl. Tylko, że przydzielili mnie do grupy z Nickiem i Stephenem. My się tam pozabijamy, jeśli pojedziemy sami… Jest niby jeszcze Max i Rachy, ale… Mógłbyś pojechać z nami?
Spojrzenie Biebera zrobiło się jeszcze bardziej zdziwione.
-Chcesz, żebym JA jechał z wami? – był mega zszokowany, ale ucieszył się, że syn prosi go o pomoc. Miał z nim bardzo słaby kontakt – Jasne. O której?
-Za dziesięć minut…
-Nie ma sprawy, Drew – powiedział.
-Dzięki – chłopak uśmiechnął się do ojca, a idąc z powrotem do pokoju, żeby zadzwonić do wszystkich i powiedzieć, że na razie idzie dobrze uśmiechał się szeroko i szczerze. Wierzył, że się uda. Żałował tylko tego, że nie miał aktualnego numeru do Matta. Byłoby łatwiej gdyby wiedział o której ten się zjawi. W domu będą mieli szpiega. Rose, która była ostatnio jakby jej nie było, co było bardziej niż dziwne, zgodziła się na współpracę. W sumie to też było bardziej niż dziwne. Miała dzwonić do niego, jak Matt się pojawi i jak się zmyje.
Mieli wyruszyć punktualnie, ale pojawiło się pewne utrudnienie, o którym Drew na szczęście wcześniej pomyślał. Megan chciała jechać z nimi, a Justin nie miał nic przeciwko, niestety brat wyjaśnił jej smutnym głosem, że nie mają już miejsc w samochodzie.
Udało się. Ruszyli z dwu minutowym opóźnieniem.


-Serio miałam ochotę z nimi jechać – odezwała się Megan przysiadając się do stołu w kuchni przy którym Jenn jadła właśnie śniadanie.
-Pojedziesz innym razem, skarbie. Oni mieli robić coś do szkoły, to na pewno byś się nudziła – powiedziała rodzicielka i zjadła kolejny kęs omleta ze swojego talerza.
-Ale Nick też jechał – jęknęła Megan.
Wtedy do mamy wszystko dotarło.
-Ach, Nick – powiedziała uśmiechając się znacząco – Właściwie to nie miałam czasu cię wczoraj zapytać jak było na spacerze. A więc? Jak było?
Megan starała się zachować powagę, ale po chwili jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
-Genialnie – odpowiedziała nie potrafiąc przestać się uśmiechać.
-To ten sam Nick, z którym Drew miał takie problemy, Meg? – zapytała Jenn przyglądając się córce.
Uśmiech na twarzy dziewczyny stała się o ton mniej promienny.
-Taa… Ale on jest w porządku. Naprawdę, mamo… Po prostu się z Drew nie lubią…
-Dobrze, kochanie. Nie musisz się tłumaczyć, tylko jesteś pewna, że ten chłopak jest dobry? Ja osobiście nigdy go nie lubiłam, ale to na pewno dlatego, że tak strasznie nie dogadywali się z Drew.
-Na pewno, mamo – zapewniła Megan – rozumiemy się we wszystkim i w ogóle… Tematy do rozmowy się nie kończą.
Jenn przyglądała się troskliwie córce. Faktycznie wyglądała na szczęśliwą, ale ona, jako matka obawiała się co z tego wszystkiego wyniknie. Nick był od jej Meggy o 3 lata starszy i dobrze wiedziała, że chłopcy w tym wieku myślą wyłącznie o jednym. Oczywiście wiedziała też, że u części na myśleniu się kończy. Ale Jenn nie wiedziała jaki jest Nick. Na razie znała go tylko od złej strony. Miała nadzieję, że to w rzeczywistości dobry chłopak. Zamierzała zmienić tok rozmowy. Temat tego chłopaka zmuszał jej na wiele wątpliwości i niepokoju, a nie miała na to nastroju.
-Słuchaj, Meg – powiedziała Jenn z westchnięciem i uśmiechając się do córki niepewnie, po chwili milczenia – Nie chciałabyś mieć może młodszego brata albo siostry?
Pierwszym co rodzicielka zobaczyła na twarzy swojej córki to kompletny szok, a następnym objawem był pisk szczęścia.
-Jesteś w ciąży?! – wykrzyknęła dziewczyna i zeskoczyła z krzesła uśmiechając się szczerze i szeroko.
Jenn odetchnęła z ulgą. Obawiała się trochę reakcji dzieci.
-Zdecydowaliśmy z Justinem, że chcemy jeszcze jedno dziecko. Mam prawie 31 lat. Nie chcę już więcej dzieci oprócz tego. To będzie ostatnie, ale wy już tak wyrośliście, prawie nie ma was w domu, Jus też wyjeżdża. Miło by było pomieć jeszcze przez kilka lat w domu takie maleństwo – mówiła Jenny z uśmiechem.
Megan też się bez przerwy uśmiechała.
-Czyli jesteś czy nie?? Odpowiesz mi wreszcie?! – mówiła prawie skacząc w miejscu z niecierpliwości.
-Nie wiem czy nie powinniśmy pójść na badanie ADHD u ciebie i Drewa. Nie wiem czy jest ono dziedziczne, ale jest prawdopodobieństwo, że macie to w genach po ojc… - Jenn ugryzła się w język, kiedy było już za późno.
Twarz Megan stała się nagle poważna.
-Jesteś w ciąży czy nie? – zapytała sucho i usiadała z powrotem na krześle.
Jenn nie wiedziała co ma robić. Meg musiała zauważyć ten jej wyraz zagubienia, niepewności i żalu na twarzy.
-Jestem – odpowiedziała – Chwilę temu zrobiłam test. Nikt jeszcze nie wie oprócz ciebie – mówiła uśmiechając się niepewnie. Była na siebie zła, że tak rozwaliła ten moment.
-Strasznie się cieszę. Naprawdę – powiedziała Meg szczerze, ale uśmiechnęła się jakoś z wymuszeniem. Opuściła wzrok i wpatrywała się w swoje stopy, jak to miała od dziecka w zwyczaju kiedy nie wiedziała co ze sobą robić, była zmieszana, czy smutna.
-Córuś… - powiedziała smutno Jenn – Chcesz, żebym opowiedziała ci o tacie? Myślę, że masz już tyle lat, że może chciałabyś słuchać... Chciałabyś?
Megan dalej nie podnosiła głowy. Kiedy wreszcie ją uniosła, w jej oczach były łzy. Pokręciła przecząco głową i bez słowa poszła do swojego pokoju. Jenn jeszcze nigdy nie czuła się taka bezradna.

-Na razie żadnych info od Rose? – zapytał Nick Drewa robiąc zdjęcia na wyimaginowany projekt pierwszemu jezioru, które odwiedzili.
-Żadnych istotnych dla akcji – odpowiedział Drew – Ale właśnie napisała mi, że podsłuchała jak moja mama mówiła Meg, że jest w ciąży – powiedział chłopak ze zdziwionym uśmiechem.
-Jprdl. Kolejne coś do rodziny Zjeberów. O jednego Biebera na świecie więcej – jęknął załamany Nick.
Drew pokazała mu środkowy palec, przy okazji sprawdzając, czy ojciec przypadkiem na nich nie patrzy. Pewnie wszczęliby jakąś bójkę czy coś, ale telefon młodego Biebera zaczął dzwonić, a oboje byli ciekawi informacji od Rose.
-Tak, Rosie?
-ROSE.
-Ok, ok. Jakieś nowości?
-Twoja matka przypadkiem palnęła coś o ojcu, Meg się zdołowała, później mamuśka proponowała, że jej coś opowie o Matt’cie, a młoda nie chciała i poszła ryczeć do pokoju – zeznała Rose.
-Kurde. Kiepska sprawa – powiedział Drew.
-Uhm – przytaknęła Rose nie przejęta nawet w najmniejszym stopniu.
-Coś jeszcze?
-Nie. Bez odbioru.
Drew parsknął śmiechem, a Nick patrzył na niego jak na kompletnego idiotę. W sumie… to była norma.

Matt przyleciał do Kanady już poprzedniego dnia i zamiast załatwiać sprawy, które powinien, ciągle bił się z myślami czy odwiedzić dziewczynę, której nigdy nie przestał kochać, wraz z córką... jego córką… Przełknął ślinę i poczuł, że drży. Ma dziecko, które ma 13 lat. Które ma 13 lat i nigdy nie widziało go na oczy. Nie widział porodu, teoretycznie nic nie łączy go z tym dzieckiem oprócz więzów krwi. Zauważył, że bawi się guzikiem od koszuli. Zawsze robił to, kiedy się denerwował. Przestał. Włożył ręce do kieszeni. Ciekawe, czy Bieber w ogóle pozwoliłby mu zbliżyć się do Jenn i… jak ona się nazywała? Nienawidził siebie za to, że nie pamięta. Przez całe 13 lat pomyślał o córce może z 6 razy… W jego oczach pojawiły się łzy, a serce ścisnęło poczucie winy. Jak ona miała…? Molly? Megan! Odetchnął z lekką ulgą. Pamięta chociaż imię. Krążył zdenerwowany po parku znajdującym się niedaleko posiadłości Bieberów. Spojrzał na zegarek. Minęły już 4 godziny, a on nie miał czasu… Pomimo to dalej bił się z myślami… Iść czy nie? Zastanawiał się czy jego dziecko go nienawidzi. Serce szczerze go bolało. Było mu słabo. Poszedł w kierunku ławki. Nagle zderzyła się z nim kilkunastoletnia dziewczyna. Spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
-Przepraszam pana, bardzo przepraszam – powiedziała łamiącym się głosem i pobiegła dalej. Nie spuszczał z niej wzroku. Usiadła na powalonym drzewie obok rzeki i ukryła twarz w dłoniach. Wyglądała na coś koło 13 lat, była bardzo szczupła i średniego wzrostu. Miała brązowe włosy i ciemnoniebieskie oczy. W sercu Matta coś się poruszyło… Nie potrafił tego nazwać. Czy to możliwe, że to ona? Córka Jenn? Jego córka? – zapytał sobie pytanie w myślach. Spojrzał w kierunku, z którego przybiegła. Zgadzał się, a on poczuł, że żołądek podchodzi mu do gardła. Była taka śliczna… I taka smutna…
-Megan – powiedział cicho, ale dość głośno, żeby dziewczyna usłyszała. Spojrzała na niego zdziwiona, przygryzając wargę, powstrzymując płacz.
Jego serce dosłownie stanęło. Stanowczo go dzisiaj denerwowało.

Megan spojrzała na mężczyznę, który wymówił jej imię. Jak to możliwe, że poznała go dopiero teraz? Widziała go na jednym ze zdjęć, ale wiedziała, że nigdy nie mogłaby pomylić go z nikim innym. Nie wiedziała co ma robić. Nie chciała, żeby widział ją w tym stanie… Ale co on w ogóle tu robił? Skąd się wziął? Nie powinien być przypadkiem w Londynie?

Matt dostrzegł błysk w oczach dziewczynki, zastanawiał się co to znaczy. Nogi same, nie pytając się go o zgodę, poprowadziły go do niej. Nic nie mówiąc usiadł obok córki. Nie miał pojęcia co ma teraz zrobić. Nie raz widział filmy, na których rodzice witali się z dziećmi po latach, ale teraz w głowie miał kompletną pustkę… Ona była taka podobna do Jenn… Piękna i krucha.
-Cześć – wydusił z siebie, nie patrząc na nią.
-Hej – odpowiedziała, biorąc do ręki kamyk leżący obok niej i wrzucając go do wody – Co tu robisz? – zapytała wpatrując się w swoje buty.
-Przyjechałem… - do ciebie, do Jenn, jesteś taka śliczna – w sprawach służbowych – powiedział tylko.
Poczuł, że zranił tym dziewczynkę, ale ona pokiwała tylko głową.
-Bardziej chodziło mi o park – powiedziała, dalej nie podnosząc na niego wzroku.
-Ach… - a jednak go przejrzała – Chciałem się z wami spotkać… Ale się bałem – powiedział zanim zdążył się powstrzymać – Spędzam tu już czwartą godzinę, nie mogąc odważyć się zapukać do waszego domu.
Dopiero teraz spojrzała na jego twarz. Miał jasne włosy, lekki zarost mocno niebieskie oczy. Wyglądał tak… znajomo. Czuła się jakby znała go od zawsze, a widziała go tylko na jednym zdjęciu. Jego oczy były smutne. Bardzo smutne. Chyba tylko to wyglądało inaczej niż na zdjęciu. Na nim były wesołe, łobuzerskie, zawadiackie… Takie z cwaniackim błyskiem. Pomimo tych oczu wyglądał młodo, to, że był 10 lat starszy niż na zdjęciu, nie robiło za dużej różnicy. Oczywiście, że wyglądał poważniej, ale na pewno nie dużo starzej.
Matt poczuł, że Megan uważnie mu się przygląda. Nie wiedział czemu to zrobił, ale położył dłoń na jej policzku, może chciał po prostu sprawdzić czy jest prawdziwa.
Dziewczynka nie odsunęła się, ale widać było, że jest zdziwiona tym gestem.

Jenn wmurowało w ziemię, kiedy zobaczyła Matta siedzącego w parku obok ich córki. Poszła za Meg, która płacząc wybiegła z domu, chcąc z nią porozmawiać. Martwiła się o nią. Widok, który zobaczyła odebrał jej oddech na kilka sekund. Nie zauważyli jej, to dobrze. Przyjrzała się uważniej Mattowi. Prawie nic się nie zmienił… Tak samo nie zmieniło się nic w sprawie tego chorego przyciągania jakie przy nim czuła.

Matt po kilku chwilach zabrał dłoń z twarzy dziewczyny. Patrzyli sobie w oczy i każde czekało aż drugie wykona jakiś ruch, powie cokolwiek.
-Twoja matka za tobą poszła – powiedział Matt.
-Skąd wiesz? – zapytała zdziwiona, rozglądając się. Dojrzała Jenn, podpierającą się o drzewo i pochłaniającą ich wzrokiem.
-Czuję – odpowiedział zmieniając pozycję i też spoglądając w stronę kobiety swoich marzeń. Jak ona wydoroślała! Ostatnim razem widział ją jak miała ledwo 19 lat. To, że doszło jej lat, nie zabrało ani trochę z jej atrakcyjności.
Matt wstał, ale ani on, ani Meg, ani Jenn nie ruszyli się z miejsca. Po kilku minutach dziwnej ciszy, Jenny podeszła do nich wolno.
-Witaj, Matt – powiedziała i wyciągnęła do niego rękę.
-Oj, proszę cię – powiedział zażenowany i ignorując jej dłoń przyciągnął ją do siebie i przytulił – Cholera, jak ja za tobą tęskniłem – wyszeptał i wciągnął w płuca jej zapach. Wiedział, że nigdy o niej nie zapomni, przestał próbować już jakieś 4 lata temu, a więc śmiało mógł mieć więcej rzeczy do pamiętania.
Megan z boku przyglądała się Jenn i Mattowi i nie miała pojęcia dlaczego ta cała scena nie wydała się jej niczym dziwnym. Może dlatego, że powinno tak właśnie być? Jej matka powinna przytulać się z jej ojcem, gdyby rodzina Meg wyglądała tak, jak powinna. Ale nie wyglądała… I nigdy wyglądać nie będzie.
-A ty pozwolisz się przytulić? – dziewczyna zauważyła, że Matt zwraca się w jej stronę z rozłożonymi ramionami i niepewnym uśmiechem.
Zdobyła się tylko na wzruszenie ramion, dlatego tata podszedł do niej i przytulił. Na początku nie odwzajemniała uścisku, ale w końcu objęła go ramionami i pierwszy raz w życiu poczuła się tak naprawdę bezpiecznie.
-Jesteś śliczna, Meggy – powiedział miękko, przyciszonym głosem na jej ucho – Córeczko – dodał, testując to słowo.


-Drew, słuchaj – zaczęła Rose dzwoniąc do kuzyna i jednocześnie wyglądając przez okno – Sierotka Marysia wybiegła z płaczem z domu, a ciocia Jenn za nią. Sporo czasu nie wracają i nie mam pojęcia co się tam dzieje. Pewnie jakieś tam rzewne rozmowy ze sobą toczą… Że co?! – dziewczyna zszokowana otworzyła szeroko oczy.
-Co?? – zapytał Drew.
-Wracają. Z MATTEM!
-Że kurwa co?! Jak?!
-No idą i…
-Błagam cię, nie mam nastroju do żartów. Dzięki za info – rozłączył się.
Jego spojrzenie mówiło wszystko dlatego nikt nie musiał pytać co się stało. Teraz musieli tylko utrzymać Justina jak najdłużej i jak najdalej od domu.

poniedziałek, 14 maja 2012

18. Plan.

Z góry przepraszam, jeśli pomyliły mi się jakieś imiona .

   -Czyli do jutra jesteśmy sami, tak? – uśmiechnął się Drew, kiedy dojechali nad jezioro i wzięli się za rozstawianie namiotu.
-Na to wygląda… - uśmiechnęła się Rachel.
Chłopak przyglądał się jej niepewnie.
-Co? – zaśmiała się dziewczyna.
Drew usiadł na trawie.
-Słuchaj, mała… Ile pamiętasz z ostatniej imprezy?
Rachel usiadła obok niego.
-Wszystko – uśmiechnęła się.
-Jesteś pewna, że WSZYSTKO?
-Tak.
Drew dalej nie odrywał od niej wzroku.
-Ej, tu zawsze jest tak pusto? – zapytała Rachel, żeby przerwać wreszcie tę dziwną ciszę.
Chłopak skinął głową.
-Jak na razie o tym jeziorze wie tylko moja najbliższa rodzina… i ty. Idziemy popływać?
-A namiot?
-Później – Drew złapał Rachel za rękę i pomógł jej zdjąć ciuchy, tak, że została tylko w stroju kąpielowym, który miała pod spodem.
Bieber też zdjął z siebie ubrania i za rękę wbiegli do wody.
Dziewczyna pisnęła czując jaka woda jest zimna.
Drew przyciągnął ją blisko do siebie i ciągnął za sobą, aż znaleźli się w wodzie po ramiona.
-Ziiimno – powiedziała Rachel drżąc na całym ciele.
Bieber wpił się w jej usta i zaczął namiętnie całować, jednocześnie wędrując rękami po jej zmarzniętym ciele.
-Tak serio chcesz to zrobić? – zajrzał jej w oczy – Bo mnie ta sprawa z ciążą Angel trochę przeraziła – pociągnął lekko za sznurek jej stanika.
-Tak, ale nie w tym momencie – powiedziała dziewczyna i ruszyła do brzegu. Drew patrzył za nią – No co? Zimno mi.
Chłopak poszedł za nią i okrył ją czule ręcznikiem. Ciągle nie odrywał od niej wzroku.
-Peszysz mnie – zaśmiała się dziewczyna, a on musnął jej usta.
-To będzie niezapomniany wyjazd - pocałował ją czule.
Dziewczyna dotknęła palcem jego twarzy i zaczęła delikatnie po niej sunąć. Zatrzymała się w miejscu gdzie wyczuła niedużą bliznę na policzku. Przyjrzała się jej. Nigdy wcześniej nie zwróciła na nią uwagi, ale ta dodawała mu uroku. Pasowała do jego zawsze z pozoru grzecznej miny i łobuzerskich błysków w oczach.
-Co ci się tu stało? – zapytała dotykając jego blizny.
Chłopak nie odpowiedział tylko przyciągnął do siebie dziewczynę bliżej i wpił się w jej usta.
Rachel odepchnęła go z rozbawieniem.
-Dlaczego zawsze jak zadam ci jakieś pytanie, na które nie chcesz odpowiadać, to mnie całujesz? – zaśmiała się.
-Bo chcę, żebyś zapomniała o tym o co pytałaś – uśmiechnął się i przysuwając się bliżej znowu musnął jej usta.
-Nic z tego – powiedziała odsuwając go od siebie na bezpieczną odległość – Co ci się stało w policzek?
-A takie tam – Drew spojrzał w bok – Kurde, czemu nie potrafię kłamać?
-Dobrze, że nie potrafisz – uśmiechnęła się Rachy – A teraz czekam na odpowiedzie. Czemu nie możesz tak po prostu powiedzieć?
-Wiesz… Bo to jest trochę… sprawa o której nie mogę i nie chcę gadać…
Rachel spojrzała na niego zdziwiona.
-Serio, nie mam ochoty do tego wracać… - chłopak patrzył w ziemię, a jego wyraz twarzy stał się poważny. Rach nie pamiętała kiedy ostatnio widziała go w takim stanie.
-Drew? – dziewczyna zbliżyła się do niego i przytuliła go czule.
Młody Bieber musnął lekko jej policzek.
-Miałem wtedy jakieś 3 lata… - zaczął chłopak nie puszczając Rachel z uścisku – No i… Jakby ci to powiedzieć… Zostałem porwany.
Dziewczyna gwałtownie się mu wyrwała.
-Co?! – spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia.
Drew wzruszył ramionami i przysiadł na dużym kamieniu.
-Prawie już tego nie pamiętam… - powiedział, co nie było do końca prawdą. Pamiętał sporo, według niego stanowczo za dużo. Od tego czasu minęło prawie 13 lat, a go nadal co jakiś czas prześladowały koszmary o tym co zdarzyło się podczas jego porwania. Te straszne obrazy nie dawały mu spokoju, nie pozwalały zapomnieć, a on nie mógł z nikim podzielić się tym co się wydarzyło…
-Drew?
Chłopak ze swoich butów wzrok przeniósł na dziewczynę, przygryzając nerwowo wargi.
-Nie musisz mówić – powiedziała ze zrozumieniem w oczach.
Chłopak uśmiechnął się do niej.
-Dzięki – podniósł się z miejsca i przytulił ją. Wsunął jej końcówki palców pod zapięcie jej stanika, a dziewczyna odruchowo się od niego odsunęła.
Drew się zaśmiał.
-Musisz się zdecydować czy chcesz, żebym cię rozebrał, czy nie – złapał kosmyk włosów dziewczyny i nawinął go sobie na palec wskazujący, jednocześnie nie odrywając wzroku od jej oczu.
-Później – powiedziała wytrzymując jego spojrzenie.
Bieber nie przestawał się uśmiechać i musnął jej usta.
-Mówiłaś to już wcześniej.
Żadne z nich nie odwracało wzroku.
-Po prostu… Rodzice wychowali mnie na grzeczną, ułożoną dziewczynkę i jakoś trudno mi odstąpić od tej reguły… - powiedziała niepewnie Rachel.
Drew położył dłoń na jej policzku.
-Ale pomimo wszystko chcesz mnie, prawda? – uśmiechnął się łobuzersko i musnął jej usta.
-Chcę – wyszeptała zatracając się w jego pocałunku.
Drew smakował jej ust, jakby całował ją po raz pierwszy, z każdą chwilą robił to coraz namiętniej.
Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy wylądowała na materacu w nie do końca rozłożonym namiocie. Czuła na sobie ciężar ciała Biebera i jego usta i ręce, które urządziły sobie wędrówkę po jej ciele.
Rachel czuła, że cały świat zatrzymał się w miejscu. Byli tylko oni. Nic więcej się nie liczyło.


Drew obudził się pierwszy i przyglądał się czule swojej dziewczynie, która ubrana wyłącznie w jego koszulę spała z opartą głową na jego torsie. Pogłaskał delikatnie jej potargane włosy. Uśmiechnął się do siebie na myśl o poprzednim dniu. Był to stanowczo jeden z najcudowniejszych dni w jego życiu, nie podobał mu się tylko fakt, że Rachel przypadkiem poruszyła bolesny dla niego temat i chociaż dawno już o tym nie myślał, złe wspomnienia powróciły w snach dzisiejszej nocy bardziej wyraźne i realistyczne niż kiedykolwiek. Prawie nie spał tej nocy, po części za sprawą Rachel (czego nie żałował), ale po części za sprawą koszmarów, które pozwoliły mu zmrużyć oko na niecałą godzinę.
Nagle poczuł, że dziewczyna się poruszyła i uniosła na niego zaspany wzrok.
-Witaj księżniczko – musnął czule jej usta.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i przytuliła się do niego mocniej.
Drew wsunął jej rękę pod bluzkę i gładził jej nagie plecy, pod kołdrą.
-Drew?
-Hmm?
-Obiecasz mi coś? – zapytała niepewnie Rachel.
-Taak – chłopak musnął jej policzek.
-Obiecasz, że nigdy mnie nie zostawisz?
Drew spojrzał jej w oczy i chwilę nic nie mówił.
Zauważył lekką obawę w oczach dziewczyny.
-Nie tylko nigdy cię nie zostawię, Rachy – musnął jej szyję – ale i nigdy nie pozwolę ci odejść.
-Obiecujesz?
-Obiecuję – zapewnił.


-Meg, ktoś do ciebie!!
Megan właśnie skończyła się ubierać, kiedy usłyszała głos mamy.
-Do mnie? – zdziwiła się dziewczyna i dopinając fioletowy sweterek poszła w kierunku drzwi wejściowych.
Osoba, którą zobaczyła w drzwiach sprawiła, że na kilka sekund przestała oddychać.
Nick uśmiechnął się do niej.
-Chcesz iść na spacer? – zaproponował, nie przestając się uśmiechać.
Dziewczyna dostrzegła w jego oczach troskę. Z bólem przypomniała sobie zajścia na imprezie.
-Mogę iść – odpowiedziała wzruszając lekko ramionami, ale tylko zgrywała niedostępną. Miała ochotę rzucić mu się w ramiona. Ale przecież miał dziewczynę. Pomimo wszystko nie chciała być powodem rozpadu związku.
Dopiero kiedy odeszli kawałek od domu Nick się odezwał.
-Jak się czujesz? – zapytał muskając nieznacznie opuszkami palców jej dłoń.
Dziewczyna poczuła przyjemne mrowienie w miejscach, które dotknął.
-Daję radę – powiedziała wlepiając wzrok w swoje conversy.
Nick naprawdę przejmował się tą małą. Nie mógł przestać myśleć o niej od kilku dni i to chyba nie tylko z tego powodu, że bał się jak sobie radzi po okropnym przeżyciu z imprezy. W końcu miała tylko trzynaście lat. A on miał cholerną potrzebę zaopiekowania się nią i nie dopuszczenia do tego, żeby stała się jej chociażby najmniejsza krzywda.
Chciał spowodować, żeby dziewczyna wreszcie na niego spojrzała, ale nie potrafił niczego wymyślić dlatego po prostu stanął przed nią zagradzając jej drogę i uniósł jej brodę zmuszając ją jednocześnie, żeby spojrzała mu w oczy. Nigdy się jej tak naprawdę nie przyglądał z bliska. W sumie to nawet nie był świadomy tego, że dziewczyna jest od niego niższa co najmniej o głowę. Najpierw dokładnie zlustrował jej twarz. Miał ciemnoniebieskie oczy, które zawsze miały w sobie coś tajemniczego, ale do tego w tym momencie dochodził również lęk, który towarzyszył jej od zajścia na imprezie. Miała ciemne, dość długie włosy, takie jakie lubił najbardziej. Swobodnie opadały na jej ramiona po czym znowu wznosiły się przy podmuchach wiatru. Miała piękne, czerwone, mocno zarysowane usta. Pamiętał jak słyszał, że kiedyś skarżyła się koleżance, że nauczyciele bez przerwy oskarżają ją w szkole o malowanie się, a ona nigdy nie miała kosmetyków w ręce. Ta dojrzała dziecinność w jej twarzy dodawała jej uroku. Wyglądała na trochę więcej niż 13 lat. Gdyby nie wiedział w jakim jest wieku dał by jej z pewnością 14, 15. Ale w jej dość poważnej, już prawie całkiem kobiecej twarzy ciągle zostawało coś z niewinnego dziecka, co strasznie w niej go pociągało. Poza twarzą kształty miała również już całkiem kobiece. Miała szerokie biodra, w sam raz biust, w ogóle jak na swój wiek i szczupłe, chociaż nie za chude nogi. Nick szybko opamiętał swoje myśli, kiedy zaczęły zachodzić za daleko. Nie miał prawa nawet fantazjować o tej trzynastolatce. Przecież to jeszcze dziecko, a w dodatku on miał dziewczynę. Chociaż… Ostatnio jakoś im się nie układało.
Chłopak nie wiedział ile stali tak na środku chodnika patrząc sobie w oczy, ocknął się dopiero, kiedy jakaś kobieta z bliźniakami w wózku, poprosiła ich uprzejmie, ale stanowczo, żeby się przesunęli.
-Idziemy do parku? – zasugerował chłopak.
Megan skinęła głową co potraktował jako zgodę. Powoli spacerowali po parku dalej się do siebie nie odzywając. Nick nie wiedział co mówić dlatego uchwycił się banalnego, bezsensownego tematu, który w sumie mógł doprowadzić do spięć pomiędzy nimi, ale naprawdę nie miał pojęcia co mówić. Pierwszy raz zabrakło mu języka w gębie przy dziewczynie. A właściwie to przy dziewczynce.
-Umm… Co tam u Drew? Bałem się, że jak wejdę na wasze podwórko to z miejsca strzeli mi kulkę w łeb, ale nic nie dostałem. Nie ma go na chacie?
Megan zaśmiała się, chociaż starała się zachować powagę.
-Pojechał z Rachel pod namiot.
Nick nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
-Serio? Twój braciszek raczej nie należy do najgrzeczniejszych, co? Wasz tatuś nie obawiał się go puścić samego z dziewczyną? – zapytał badając wyraz twarzy dziewczyny.
Jej twarz stężała, ale nie z powodu, jakiego myślał.
-JEGO tatuś.
-Co?
-Jego. Nie ‘nasz’ – spojrzała mu twardo w oczy, a on aż odwrócił wzrok.
Jak mógł strzelić taką gafę? Przecież znał plotki o tym, że Meg nie jest córką Biebera, ale… Nigdy nie przyszło mu do głowy, że to prawda. Z drugiej strony od początku był przekonany, że taka idealna istota nie mogła powstać z DNA Justinka Bimberka. Ale na pewno nie sądził, że usłyszy to od Megan.
-Przepraszam – powiedział dalej nie patrząc jej w oczy.
-Nie szkodzi – odpowiedziała lekko wzruszając ramionami.
Nick od zawsze brał Megan za rozpieszczoną córkę Biebera, która tarza się w pieniądzach. Oczywiście dobrze wiedział i widział, że dzieci Justina wbrew wszystkim plotkom wcale nie są rozpieszczone. Drew może trochę za dużo się rzucał, ale ostatnio nawet nie nienawidził go jakoś szczególnie. Ale i tak miały z góry taką opinię. Meg wydawała mu się raczej odległym marzeniem, idealną dziewczyną, nie w jego wieku, a na dodatek i tak nie z jego półki, a tu bam. Idealna Megan, o której tylko w żartach mówił, że nie może być córką Biebsa stała się Megan, która… no właśnie? Która co? Za dużo pytań pojawiło się w jego głowie na temat tej kruchej, jak mu się zdawało dziewczyny. Kruchej, ale potrafiącej sobie poradzić prawie w każdej sytuacji. Przystosowanej przez świat do trudnego szkolnego i pozaszkolnego środowiska. Nick sam wychowywał się bez ojca. A właściwie z, ale mężczyzna, który mieszkał z nim, bratem i matką, nie był jego rodzonym ojcem. Dlatego poczuł niemal namacalną więź z Megan. On też nigdy nie mógł się pogodzić z zaistniałą sytuacją.
-Meg… Znasz swojego ojca? – zapytał niepewnie Nick, obawiając się trochę reakcji dziewczyny. Ta znowu spojrzała na swoje buty.
Megan miała dziwne wrażenie, że mogłaby porozmawiać z Nickiem o wszystkim. Nawet o najbardziej bolesnych sprawach, o ojcu o którym nie rozmawiała z nikim. Nawet z Jenn. Pop prostu… Obawiała się? Nie wiedziała dlaczego miała taką blokadę, jeśli w temat wchodził ojciec, ale ta nagle się zawaliła.
-Nie – odpowiedziała kręcąc głową i w wyrazie zdenerwowania przygryzła wargi.
Nick uśmiechnął się lekko. Nałogowe przygryzanie warg było cechą dziedziczną Bieberów. Widocznie odziedziczyła je po matce. Jak ona mogła mieć wcześniej na nazwisko? Widocznie u tych drugich przygryzanie warg też było w modzie.
-Rozmawiałam z nim kiedyś… - odezwała się dziewczyna, kiedy Nick myślał, że już niczego więcej na temat ojca nie powie – Zadzwonił złożyć mi życzenia na jedenaste urodziny – zrobiła chwilę pauzy – Nie miałam ochoty z nim rozmawiać i byłam dla niego oschła, obwiniając go bezgłośnie o te wszystkie lata przez które się nie odzywał. Jego głos wydał mi się przyjemny. Taki bliski… - zauważył, że w oczach Megan pojawiły się łzy, dlatego objął ją ramieniem, nie bardzo myśląc o konsekwencjach. W końcu mógł ich tu zobaczyć każdy, siedzących przytulonych na ławce, ale nikt tędy nie chodził… Przynajmniej Nick miał taką nadzieję – Ma na imię Matt – kontynuowała dziewczyna – Nie pamiętam nazwiska. Drew pokazał mi dał kiedyś jego zdjęcie. Porwałam je… - mówiła dalej, a po jej policzku spłynęła łza – Byłam zazdrosna o to, że Drew też był na tym zdjęciu. On go znał. Znał mojego ojca, a ja nie. To było nie sprawiedliwe – po policzku dziewczyny spłynęła kolejna łza, a Nick delikatnie ją otarł. Otworzyła się przed nim chociaż wcale nie musiała. Dlatego przytulił ją mocniej – Kiedy rozmawialiśmy, zapytałam go dlaczego nigdy nie przyjedzie mnie odwiedzić. On, odpowiedział, że mieszka daleko i nie chce mieszać się w nasze sprawy rodzinne. Chciała mu powiedzieć, że potrzebuję go najbardziej na świecie i duszę się w tej rodzinie, ale wykrzyczałam mu w furii, że wcale go nie potrzebuję i powiedziałam mu, żeby się pieprzył. Tak, dobrze to pamiętałam. Miała jedenaście lat i właśnie tymi słowami i spazmatycznym szlochem zakończyła się moja pierwsza i zarazem ostatnia rozmowa z ojcem – Meg z trudem powstrzymała szloch – Pewnie myśli, że jesteśmy idealną rodzinką. W ogóle go nie obchodzę, a to przecież mój ojciec – nie była w stanie dalej mówić, bo zaczęła płakać.
Nick totalnie nie wiedział co robić, dlatego posadził ją sobie na kolanach i przytulał gładząc włosy i delikatnie ocierając łzy z jej policzków.
-To na pewno nie tak, Meggy – powiedział czule.
Dziewczyna odkąd skończyła osiem lat nie pozwalała nikomu się tak nazywać, ale jemu zamierzała pozwolić. W jego ustach wszystko brzmiało idealnie.
-Nigdy z nikim o nim nie rozmawiałam, wiesz? Chciałam wymazać go ze swojej głowy, chciałam go zapomnieć, ale mi się nie udało, chociaż nigdy naprawdę go nie widziałam. Sama dowiedziałam się o tym, że nie jestem córką Biebera, nikt nie raczył mnie o tym poinformować… Któregoś dnia przez przypadek trafiły mi w ręce moje akta urodzenia i doznałam szoku… - na chwilę przerwała, żeby się uspokoić – Matt jest taki szczupły, wysoki, ma podobne do mnie oczy, a jego włosy są… blond. Tak. Jest blondynem.
Dziewczyna chyba powiedziała wszystko co wiedziała o ojcu, bo zamilkła i tylko wpatrywała się zaczerwionymi od płaczu oczami w Nicka.
Chłopak ostrożnie pogładził dłonią jej policzek.
-Wiem co czujesz, śliczna – powiedział, a do dziewczyny nagle dotarło, że siedzi mu na kolanach, dlatego lekko zawstydzona zsunęła się z nich, ale Nick nadal ją obejmował – Mój tak zwany ojciec zniknął z mojego życia, jak byłem jeszcze za mały, żeby go pamiętać. Ponoć próbował utopić mnie w wannie, kiedy nie chciałem z niej wyjść, a później dotkliwie pobił mamę… - chłopaka przeszedł nieprzyjemny dreszcz. On też nigdy z nikim nie rozmawiał o ojcu, oprócz jednego, jedynego razu, kiedy spytał o niego mamę. Od razu tego pożałował – Był pijakiem i ćpunem. Zaczęło się to jak stracił pracę, a później było coraz gorzej. Teraz siedzi sobie w więzieniu, gdzieś w Nowym Jorku.
Oczy dziewczyny zrobiły się szerokie jak spodki.
Nic nie powiedziała tylko przytuliła go mocno. To był pierwszy taki ruch z jej strony i chłopak poczuł się dzięki temu bardzo przyjemnie. W zasadzie wcale nie zdradzał swojej dziewczyny… Po prostu pocieszał się nawzajem z Meg… A przynajmniej tak sobie wmawiał.
-Czyli wygląda na to, że oboje mamy ciekawe przeżycia związane z ojcami – odezwała się w końcu Megan uśmiechając się cierpko.
Siedzieli jeszcze przez jakiś czas na ławce, później zaczęli znowu spacerować. Bez przerwy rozmawiali. Nagle tematy nie przestawały się kończyć. Meg wyszła z domu koło 10:00, a wróciła po 19:00. Jenn dzwoniła do niej kilka razy, ale nie odbierała. Kiedy dziewczyna wróciła do domu i rodzicielka zobaczyła ją tak szczęśliwą jak nigdy, powiedziała tylko, że mogłaby czasem odebrać i poinformować gdzie jest, bo się o nią martwi, a ta zarzuciła jej ręce na szyję i całując w policzek obiecała, że już zawsze będzie. To już totalnie  zwaliło Jenn z nóg.


-Cześć pedale – Drew odebrał, ale nie znał numeru wyświetlającego mu się na ekranie iPhone’a. Głos też mu jakoś za dużo nie mówił, ale wydawał się znajomy.
-Hmm?
-Tu Nick.
Bieber się skrzywił, ale dzięki temu co zdarzyło się na imprezie, temu, że Nick pomógł mu uratować Meg nie rozłączył się.
-Czego? – warknął Drew.
-Nie dzwonię do ciebie debilu, żeby się wyżywać, kłócić czy tym podobne. Chodzi o Megan.
-Co z nią? – zaniepokoił się młody Bieber.
-Nic… A właściwie… Słuchaj…
-Rany, powiedz wreszcie o co ci chodzi – jęknął zniecierpliwiony Drew.
-Chodzi o jej ojca.
Biebera zamurowało.
-Zabrakło ci języka w gębie? – zapytał Nick – Matt. Nazywa się Matt, prawda? Wiesz, że Meg strasznie przez niego cierpi?
Drew nadal nie potrafił wydobyć z siebie słowa.
-Skąd o nim wiesz? – wydusił wreszcie.
-Od niej. Mówiła, że ty go znałeś. Myślisz, że jest jakiś sposób, żeby się spotkali, czy coś?
-Skąd nagle u ciebie takie zainteresowanie osobą mojej siostry? Nie masz dziewczyny?
-Niby mam, ale…
-Jeśli skrzywdzisz Meg, to…
-Dobra, wiem, wiem. Ale nie chce jej krzywdzić Drew. W tej sprawie naprawdę możesz mi zaufać. Przynajmniej spróbuj. Jest jakiś sposób, czy nie?
Chłopak chwilę nie odpowiadał… Jeśli Meg powierzyła Nickowi taką tajemnicę, to miał nadzieję, że miała powody ku temu, żeby mu zaufać.
-Słuchaj. To jest tak, że on mieszka gdzieś w Londynie. Spotkałem go jak byłem na początku wakacje z Rachy u jej ciotki. I wybierał się właśnie do Kanady, w te okolice, zamierzał spotkać się z moją mamą i myślę, że zarazem ze Meg. Miałem wracać z nim, ale sprawy potoczyły się trochę inaczej niż planowałem… Przyjechała ‘ukochana’ kuzyneczka i musiałem wracać wcześniej. Z tego co pamiętam on miał wracać trzydziestego. Jutro jest trzydziesty, nie?
-Taa. Serio mówisz? – zapytał zszokowany Nick.
-Pewnie, że serio. Z tego całego jego przyjazdu to obawiam się tylko tego jak zareaguje mój ojciec i czy nie wybuchnie mała wojna domowa. Wiesz co? Jak się już tak angażujesz w sprawy mojej siostry, to może chcesz mi pomóc?
-W...?
-Zupełnie wyleciał mi z głowy przyjazd Matta, nie podziękuję ci, bo jesteśmy wrogami, ale uznajmy, że jestem całkiem zadowolony, że mi przypomniałeś. Zazwyczaj nie wchodzę układ z takimi debilami jak ty, ale myślę, że mógłbyś być przydatny w utrzymaniu mojego taty z dala od domu przez cały dzień.
-Niby jak?
-Wtajemniczę cię jak wrócę, Nicky.
-Nicky? – zapytał zażenowany – Dobrze, Zjeberku.
-Ciota.
-Pedał.
-Jprdl. W co ja się pakuję. Wracam dziś o… to zależy.
-Od?
-Nie twoja sprawa, Nikusiu.
-Zamierzasz pieprzyć się z Rach do nieprzytomności?
-Tak – powiedział Drew, ciekawy reakcji Nicka – A jeśli ty spróbowałbyś kiedyś tego z moją siostrą, powieszę cię za jaja.
-Twoja siostra ma 13 lat.
-Właśnie dlatego bym to zrobił. A więc, dobrze ci radzę, nie próbuj się posuwać do niczego za co mógłbym cię zabić.
-Zjeber, ja serio nie chcę jej nic zrobić. Twoja siostra jest cudowna. Widać, że nie z krwi Zjeberów.
-Zajebiście – warknął Drew – Uważaj, bo doniosę twojej laseczce, że kręcisz z Meg.
-A ja powiem co zamierzasz robić z Rachel.
-A co jak się nie przyznam?
-A co jak ja się nie przyznam?
-Dreeew – Nick usłyszał w tle słuchawki zażenowany głos dziewczyny – Słucham twojej rozmowy od jakiejś minuty i jest ona na poziomie czterolatka, tylko, że z wulgaryzmami. Czy mógłbyś łaskawie się ogarnąć albo ją zakończyć?
-Laska cię strofuję słyszę – zarechotał Nick.
-Po prostu się niecierpliwi – odgryzł się Jus – O 18:00, w parku.
-Zgoda.
Młody Bieber się rozłączył.
-Z kim rozmawiałeś? – Rachel spojrzała podejrzliwie na Drewa.
-Z Nickiem – skrzywił się chłopak, niemal wypluwając to imię – Chyba zabujał się w mojej siostrze.
-Serio? – zdziwiła się Rachy – Tak jak ona w nim? Brzmi groźnie.
Drew uśmiechnął się krzywo.
-A dlaczego umówiłeś się z nim o 18:00?
-Muszę odciągnąć pana gwiazdę Biebera od domu, a on może przydać się do pomocy…
Rachel miała wyraz wielkiego zdziwienia na twarzy, ale w końcu przypomniała sobie zajścia w sklepie w Londynie.
-Matt przyjeżdża, tak? – bardziej stwierdziła niż zapytała.

_____________________
Przepraszam za wszystkie błędy.

piątek, 24 lutego 2012

17. Głupi żart.

  -Jestem w ciąży.
Oczy Drew’a rozszerzyły się do wielkości piłek bejsbolowych.
-Nie prawda. Kłamiesz – powiedział chłopak.
-Jesteś pewien? – uśmiechnęła się okropnie Angel.
-Jeśli jesteś to na pewno nie ze mną, dziwko!! – wrzasnął.
-Może nie tym tonem do mojej siostry, co??? – Max go popchnął.
Drew odpowiedział mu tym samym.
-Bo co??
-Bo możecie się wypchać i wyjść z mojego domu!! Nie moja ku**a wina, że zrobiłeś jej dziecko!
-Nie zrobiłem jej dziecka!!!
-Ogarnijcie się ćpuny cholerne!!!! – wrzasnęła Rose i wszyscy zamilkli - Ty jesteś dziwką w ciąży, on jest zdradliwym sukinsynem, ja jestem według niektórych szmatą, ta tam beksa jest straszną suką, ten co ją przytula jest maminsynkiem i słabeuszem, a ty Max… nie umiesz dobierać sobie znajomych, a rodziny niestety się nie wybiera… Ogarnijcie się ludzie albo po rozstrzelajcie, ale może zajmijcie się teraz beksą, bo myślę, że nie jest jej łatwo i wypadałoby poświęcić jej chwilę ciepła i uwagi. Amen.
Nikt się nie odzywał.
Rose westchnęła.
-Naprawdę żałuję, że się nie upiłam… Wiedziałam, że będę tego żałować, ale już po ptokach… No to tak. Rachel, Nick, Max i ja idziemy do góry zająć się się Meg, a wy tutaj spróbujcie się nie pozabijać i wyjaśnić tę całą ciążę, okey? Pasi? – powiedziała Rose.
-Ja też tu zostaję – zaprotestowała Rachel.
-Nie, słońce. Daj im się dogadać. Dopiero później udusisz swojego chłopaka, a ją zadźgasz, dobra? Daj im chwilę – Rose pociągnęła Rachel za sobą na górę, do pokoju Max’a gdzie poszli wszyscy oprócz Drew i Angel.
Chłopak wszedł do jej pokoju i usiadł na łóżku z załamaną miną.
-Naprawdę jesteś w ciąży, czy tylko chciałaś mnie wyprowadzić z równowagi? Bo jeśli tak to ci się to udało w tysiącu procentach – powiedział Drew.
-Jestem w ciąży.
-A jesteś pewna, że ze mną? – chłopak uniósł brwi.
-Tak??
-Niby skąd?
-Nie jestem dziwką, Drew! Spałam tylko z tobą! Nie puszczam się.
-Nie?
-Nie!!
-Ale jednak wolałbym, żebyś u ginekologa naprawdę sprawdziła czyje jest dziecko.
-Dupek – warknęła Angel.
-Dziwka – powiedział Drew.
-Nie chcę mieć z tobą dziecka. Wolałabym już mieć je z psem – wysyczała dziewczyna.
-Nie miałbym nic przeciwko – powiedział chłopak – A skąd wiesz, że to ciąża?
-Od dłuższego czasu mam mdłości, dziwne zachcianki, ciągle jestem zmęczona i robiłam test ciążowy…
-Ale może pójdź jeszcze do ginekologa, co? Może to nie ciąża…
-Chciałabym, ale nie wierzę w bajki – Angel uśmiechnęła się cierpko – A poza tym moja mama jest ginekologiem… Zna wszystkich lekarzy w okolicy. Dowie się.
Drew się skrzywił.
-No to fajnie. Mama kazała nie pakować mi się w kłopoty, bo wylecę z domu… Hmm…
-Ona nie była lepsza. Sama zaszła w ciążę jak miała 15 lat – uśmiechnęła się wrednie Angel.
Drew wzruszył ramionami.
-Ale na razie nic nie mówimy, tak?
-Tak – przytaknęła Angel.
Zapadła cisza.
-Czyli moje dziecko też nie będzie miało prawdziwej rodziny, tak? Bieberowie są pechowi… - powiedział Drew.
-Masz przecież ojca.
-Od czasu do czasu, ale fakt. Mam.
-Może je usunę, Drew.
Chłopak spojrzał na Angel.
-Nie rób tego…
-Bo co?
-Chcesz zabić dziecko?
-Twoje dziecko, jak najbardziej.
Drew zacisnął usta.
-To ku**a po co mnie do tego łóżka zapraszałaś?!
-Założyłam się z przyjaciółką – wzruszyła ramionami, a Drew poczuł jakby ktoś co najmniej wyrwał mu serce.
-To teraz masz – wstał z miejsca – Rób co chcesz. To dziecko nie jest moje. A przynajmniej zamierzam tak twierdzić. Radź sobie sama.
-Okey, dziecko nie jest twoje?? – powiedziała, a w jej oczy nieznacznie się zaszkliły – Dobra. Powiem, że upiłam się i poszłam do łóżka z gościem, którego nie pamiętam. Pasuje? Albo aborcja, ale to jeszcze przemyślę.
-Powiedziałem, rób co chcesz – powiedział Drew obolałym głosem i wyszedł z pokoju.
-Drew! – zawołała za nim, a on się odwrócił. Jej twarz rozjaśnił uśmiech – Żartowałam. Dziś rano dostałam okres, który długo mi się spóźniał – zaśmiała się dziewczyna – Chciałam, żebyś też się trochę podenerwował… A tak ogólnie to byłbyś beznadziejnym ojcem.

-I jak? – spytała bardzo blada Rachel, kiedy Drew wszedł do pokoju.
-Zgrywała się – powiedział chłopak cierpko się uśmiechając.
Rachel odetchnęła.
-Masz bardzo rozciętą wargę – przyjrzała się ustom swojego chłopaka – Masz tu jakąś apteczkę, Max? – chłopak skinął głową. Zniknął na chwilę za drzwiami i zaraz zjawił się z niewielką apteczką.
Drew przebiegł wzrokiem po osobach w pokoju. Rosy robiła coś na komórce, Max gapił się w podłogę, Rachel otwierała apteczkę, a Nick nie puszczał jego siostry z objęcia nawet na sekundę.
-A tb nic się nie stało, jak oberwałeś od Carla? – spytał Drew Nick’a.
Chłopak pokręcił przecząco głową.
-Chyba nie – odpowiedział i musnął delikatnie policzek Megan.
Drew posłał im spojrzenie z udawaną dezaprobatą.


-Drew, co ci się stało w wargę? – było to pierwsze pytanie, które padło po wejściu Megan, Rachel, Rose i niego do domu.
-Rachel mnie ugryzła – zaśmiał się, a dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie – A tak serio to bawiliśmy się z Maxem i przypadkiem mi przyłożył.
-Przypadkiem?? – powątpiewała Jenn.
-No, przypadkiem tak mocno – Drew uśmiechnął się niewinnie.
Kiedy zniknęli w pokoju Megan, wszyscy odetchnęli z ulgą.
Meg nie odrywała się od telefonu.
-Czemu ciągle piszesz z Nick’iem? – spytał Drew krzywiąc się.
-Skąd wiesz, ze akurat z nim? – spytała rozbawiona siostra.
-Czytam to z twojej miny – uśmiechnął się chłopak.
Megan też się uśmiechnęła.
-Misiu, jutro jedziemy pod namiot – przypomniał swojej dziewczynie.
-Wiem. Super.
Drew, próbował coś wyczytać z jej twarzy, ale chociaż nie był za bardzo z tego zadowolony zdawało mu się, że niestety Rachel nie pamięta za dużo z wczorajszej imprezy.

poniedziałek, 20 lutego 2012

16. Nic ci nie jest?

  -Halo? – nieprzekonana Megan odebrała komórkę. Nie znała numeru, który wyświetlił się jej na ekranie telefonu.
-Hej, Megan. Tu Nick – dziewczyna myślała, że zaraz zemdleje – Słuchaj… Mój kumpel urządza imprezę i się tak zastanawiam, czy nie chciałabyś przyjść.
Megan szybko przetworzyła wszystko w głowie.
-Pewnie rodzice kazaliby mi wziąć kuzynkę…
-A Drew?
-Co Drew?
-Nie mógłby się nią zająć jeden wieczór?
-Pomyślę nad twoją propozycją i zadzwonię później, ok?
-Spoko.
Megan się rozłączyła i z trudem powstrzymywała się przed odstawieniem szaleńczych skoków po całym pokoju. Zamiast tego uśmiechnęła się tylko szeroko. Pójdzie na tę imprezę, czy innym będzie się to podobało, czy nie.


-Drew…? – Meg zapukała do pokoju brata. Po około minucie zapukała mocniej, kiedy nie doczekała się reakcji z drugiej strony – Ubieracie się? – zachichotała.
Obok drzwi przechodziła akurat Jenn.
-Kto się ubiera? – spojrzała podejrzliwie na Megan – Drew???
Jenn weszła do środka i zastała Drew’a i Rachel grających na ziemi w karty.
-Nie łaska się odezwać jak pukam? – spytała z wyrzutem Megan, ale wtedy jej wzrok powędrował na rozczochrane włosy Rachel i niedopiętą bluzkę brata – Mamo, chodź na chwilę… Musisz mi w czymś pomóc… - dziewczyna złapała Jenn za rękę, zanim ta zdążyła przyjrzeć się parze zakochanych.
Megan uśmiechnęła się do nich wychodząc i zamknęła za sobą drzwi.
Drew i Rachel odetchnęli z ulgą.
-Masz świetną siostrę – powiedziała Rachy, a młody Bieber, przysuwając się do niej, wygładził jej lekko włosy.
-Wiem – musnął usta dziewczyny i swoim ciężarem ciała przycisnął ją do ziemi.
-I znowu leżę, tak? – zachichotała Rachel, kiedy Drew zaczął całować jej szyję.
-Taaak – uśmiechnął się zadziornie chłopak.
-A co jak tym razem nie zapukają?
Bieber spojrzał jej w oczy i pomógł wrócić do pozycji siedzącej.
-Lepiej?
-Nie… - odpowiedziała dziewczyna, a mina Drew’a wyglądała na co najmniej skołowaną.
Rachel się roześmiała.
-Po prostu lubię twoją bliskość – powiedziała niepewnie.
Drew uśmiechnął się szeroko.
Do pokoju wbiła Megan, tym razem bez pytania.
-Drew, słuchaj. Mam sprawę – usiadła obok nich na podłodze.
-Zamieniam się w słuch, siostrzyczko.
-Idziecie może na imprezę do jakiegoś kumpla Nicka? – spytała dziewczyna.
-Właśnie. Idziemy? – Drew spojrzał pytająco na Rachel.
Rachy w odpowiedzi wzruszyła ramionami.
-Ale jesteście zaproszeni, tak?
-Jeśli to ta impreza… A o co chodzi? – powiedział chłopak.
-Nick mnie zaprosił…
-Wow? – Drew otworzył szeroko oczy – A on nie ma dziewczyny??
-A bo ja wiem?? Na pewno jeszcze wczoraj miał. I on po prostu zasugerował, żebym przyszła. Nie mówił, że z nim, czy coś…
-Tsaaa. Zasugerował, bo wcale nie zamierza się do ciebie tam dobrać… - powiedział sarkastycznie chłopak.
-Drew! On nie będzie chciał się do mnie dobrać!... A jeśli nawet by próbował, w co mega wątpię, to uważasz, że bym się dała??
-A bo ja wiem – Drew wzruszył ramionami – Serio się w nim bujasz… Ale ja bym cię pilnował. O nic się nie martw.
-Czyli myślisz, że mam iść?
-W sumie czemu nie…
-A co na to rodzice?
-Nie wiem. Spytaj się ich… Tobie jeszcze ufają, to możesz spróbować powiedzieć, że idziesz na imprezę. Zaryzykować. Ja w wersji dla nich idę z Rachy na noc do Max’a i będzie jeszcze kilka osób. Nawet na tę wersję zdaje mi się, że będziemy musieli ich długo namawiać… Słuchaj… A może, żeby było wiarygodniej… Powiemy, że idziesz z nami do Max’a?


-Nie – powiedziała Jenn.
-Ale dlaczego?? – jęknęli chórem Drew i Megan.
-Z tego co mówicie to rodziców Max’a nie ma w domu. Drew. Na pewno cię nie puszczę.
-A ja? – spytała z nadzieją Meg.
-A ty…
-Zdrajczyni – syknął Drew do siostry.
-Mamo, możemy iść?? Ja go przypilnuję… - powiedziała Megan.
-I ja – zapewniła Rachel.
-I ja – powiedziała Rose.
-Kto tu kogo będzie pilnował – burknął Drew pod nosem.
-No dobrze. Idźcie, ale, jak Drew, znowu podpadniesz to wylatujesz z domu. Nie żartuję – zagroziła.
-Ok, ok – chłopak uśmiechnął się szeroko, bo Jenn pomimo wszystko się zgodziła, a poza tym to nie pierwszy raz, kiedy miał wylecieć z domu.


-Hej, Meg – Nick odnalazł dziewczynę na imprezie zaledwie kilka minut po jej przybyciu – Ślicznie wyglądasz – uśmiechnął się do niej.
Dziewczyna przygotowywała się kilka godzin. Zrobiła wszystko, żeby wyglądać jak najlepiej, żeby tylko spodobać się Nick’owi.
-Zatańczysz? – chłopak podał jej rękę i pociągnął lekko w kierunku parkietu.
Zaczęła akurat lecieć wolna piosenka.
Położył jej ręce na biodrach, a ona zarzuciła mu ręce na ramiona.
-Jak się bawisz? – spytał Nick.
-Dopiero przyszłam? – zaśmiała się Megan – A gdzie twoja dziewczyna?
-W domu – chłopak przyciągnął Meg bliżej do siebie. Siostra Drew’a dopiero po jakimś czasie zorientowała się, że totalnie wtuliła się w Nick’a. Tak było jej przy nim dobrze…
Kiedy wolna piosenka się skończyła Megan nie miała ochoty go puszczać.
-Szkoda, że wolne piosenki się tak szybko kończą… - powiedział Nick ze słodkim uśmiechem.
Megan odwzajemniła uśmiech.
-Nick! Chodź – chłopaka odciągnął kolega – Musisz mi pomóc w…
Meg nie usłyszała reszty, bo zagłuszyła ją głośna muzyka. Poszła w stronę stolika z jedzeniem.


-Który to twój drink, kochanie? – Drew wyjął z ręki swojej dziewczyny kieliszek.
-Nie wiem… Ale oddaj – powiedziała Rachel i sięgnęła po niego.
-Nie, kotku – chłopak odstawił kieliszek poza zasięg dziewczyny.
Rachel wpiła się w jego usta.
Po chwili całowali się już namiętnie, a w tle dudniła głośna muzyka.
-Idziemy do innego pokoju? – spytała bawiąc się guzikiem przy koszuli Drew’a.
Chłopak westchnął, chociaż ręce aż go piekły od powstrzymywania się, żeby nie dotykać Rachy.
-Znowu cię, nie upilnowałem, mała – przytrzymał jej ręce wędrujące, jak uznał trochę za nisko – Szkoda, że nie możesz być taka jak nie jesteś pijana – zaśmiał się, kiedy próbowała wyrwać ręce z jego uścisku.
-Ale jestem tylko na wpół pijana… Serio chcę iść z tobą do łóżka – powiedziała dziewczyna i spojrzała w jego oczy.
-Dobra, dobra – zbył ją Drew – Jaka jesteś, taka jesteś, ale jednak chcę, żebyś pamiętała coś z tego, jeśli zdecydujemy się to zrobić, okey?
-Ale ja mówię, że nie jestem wcale pijana! Tylko tak na pół!
Drew się jej przyjrzał. Faktycznie nie wyglądała na pijaną…
-Nie, śliczna – musnął jej usta – Cholera. Zachowuję się jak dziewczyna, co?
-Taaak – Rachel pokazała mu język – No choooodź… - kusiła z zadziornym uśmiechem.
-Nie, mała. Później będziesz na mnie zła.
-A z Angel się przespałeś – powiedziała ostro, a w jej oczach Drew dostrzegł ból.
Też go zabolało.
-To jest cios poniżej pasa, mała. Uważaj, bo zaraz się zgodzę, a później będziesz tego żałować.
-Nic jeszcze nie piłeś?
-Może kieliszek, a co?
-Ja wypiłam dwa. Naprawdę nie jestem pijana. To nie było mocne – zapewniła dziewczyna.
-Wypiłaś c onajmniej 3 i były dość mocne, bo próbowałem, kochanie.
-Nie to nie. Jak sobie chcesz. Tylko, że z Angel poszedłeś nawet się nie zastanawiając – powiedziała obrażona dziewczyna.
-Słuchaj, kotek – Bieber złapał jej twarz w dłonie – Jeśli masz ochotę na sex, to ja serio jestem do twojej dyspozycji – powiedział szorstko – Ale teraz jesteś pijana. Pierwszy raz to coś ważnego. Wypadałoby go zapamiętać, a nie wściekać się na mnie, że wykorzystałem to, że nie byłaś trzeźwa.
-Nie wściekałabym się – obiecała.
Drew westchnął głęboko, a dziewczyna wstała z miejsca.
-A jakby to nie był sex? Całowalibyśmy się, przytulali… - Rachel złapała Drew’a za rękę i ciągnęła w stronę pustego pokoju.
Drew się jej przyjrzał. Naprawdę nie wyglądała zbytnio na pijaną… Ale jakoś nie chciało mu się wierzyć… W końcu pozory mylą, prawda?
Rachel zamknęła za nimi drzwi na klucz i posłała Drew kuszące spojrzenie.
-Mam wrażenie, że prześpisz się z każdą, tylko nie ze mną – zrobiła obrażoną minę, kiedy do niej nie podchodził.
-Nie przeginaj, okey? – złapał dziewczynę za obie ręce i przycisnął ją brutalnie do ściany – Chcesz sexu? Proszę bardzo – mocnym ruchem ściągnął z dziewczyny spódniczkę – Chcesz zostać zaliczona na imprezie, pijana, w niesamowicie ‘romantycznych’ warunkach? Serio mogę ci to załatwić w każdej chwili, ale może to przemyśl tym swoim pijanym móżdżkiem??? – wpił się w jej usta i powoli zsuwał jej rajstopy. Czuł, że dziewczyna drży. Czuł też to, że jeśli zaraz się nie zahamuje to serio to zrobią.
-A może poczekajmy – muskał jej szyję – Moglibyśmy pojechać pod namiot… Byłoby fajniej…
Dziewczyna nie odpowiadała.
Bieber ściągnął z niej obcisły top i zaczął całować jej dekolt.
-Też ci się nie chce kończyć, co? – wyszeptała dziewczyna, drżąc od jego dotyku.
-Możemy TO zrobić, jeśli chcesz – powiedział chłopak pieszcząc jej ciało – Ale może to przemyśl, śliczna…
-Ale z Angel…
-Mała – powiedział ostro Drew – O co ci chodzi z tą Angel???
-Bo Angel… Jak Angel chciała z tobą spać to na pewno nie myślałeś o tym, czy jest trzeźwa, czy nie… Mam po prostu wrażenie, że mnie nie chcesz…
Chłopak chwilę przyglądał Rachel.
-Rachy… To, że mówiłem, że się teraz z tobą nie prześpię nie znaczy, że tego nie chcę, tylko to, że myślę o tobie… Nie chcę, żebyś później się złościła… Chciałbym, żeby akurat nasz pierwszy raz był niezwykły… Po prostu strasznie dużo dla mnie znaczysz… - Drew pocałował czule Rachel.
-Zawsze jedno z nas musi racjonalnie myśleć, prawda? – powiedziała nie do końca zadowolona dziewczyna.
-Widocznie… - zaśmiał się Drew – Słuchaj, mała. Jeśli będziesz pamiętała o tym co dziś zaszło to możemy to zrobić, jak pojedziemy pod namiot nad jezioro. Moi rodzice pozwolili, żebyśmy pojechali sami… Nie wiem jakim cudem, ale urabiałem ich od początku wakacji.
Rachel przyjrzała się Drew’owi.
-Okey? – spytał chłopak.
-Okey – zgodziła się dziewczyna i przytuliła do klatki piersiowej swojego chłopaka.


-Hej, piękna – do Megan przysunął się jakiś pijany koleś, którego kojarzyła tylko z widzenia.
-Spierdalaj – odepchnęła go od siebie.
-Może nie tym tonem, co?! – złapał ją mocno za ręce.
Megan poczuła strach.
-Puszczaj! – próbowała mu się wyrwać, ale trzymał ją za mocno.
-Chodź, kotku – wpił się w jej usta i ciągnął ją w jakimś kierunku.
Dziewczyna wyrywała się, szamotała, nawet próbowała krzyczeć, ale i tak nikt nie zwracał na nią uwagi. Muzyka za głośno grała, było za ciemno i wszyscy byli już porządnie pijani.
-Drew!!! – wrzasnęła – Nick!!!! – zaryzykowała – Rose! – krzyknęła łamiącym się głosem, a do jej oczu zaczęły napływać łzy. Cholernie się bała.
Chłopak mocno uderzył ją w twarz.
-Zamknij mordę!
Przycisnął ją do ściany i zaczął brutalnie ją całować, jednocześnie próbując wsunąć jej rękę pod sukienkę.
Cała się trzęsła, a z jej oczu płynęły łzy. Nie potrafiła się od niego uwolnić.
Nagle poczuła, że jej napastnik rozluźnia uścisk. Zobaczyła za nim Nicka, a za Nickiem Drew’a z Max’em.
-Carl?! Zostaw ją może co?! – wrzasnął Nick uderzając kolesia po raz drugi.
-Myślisz, że taki kozak jesteś? – chłopak wprawnie uderzył Nicka w brzuch, ten nie zdążył zareagować i się zatoczył. Dostawał coraz więcej ciosów.
-Ku**a, zostaw go – syknął Drew i uderzył Carla pięścią w twarz. Chłopak był od niego większy o co najmniej dziesięć centymetrów, ale Bieber wierzył, że ma szansę to przeżyć, bo koleś był pijany, a on nie.
Chwilę udało mu się unikać ciosów, ale kiedy dostał w wargę i poczuł krew, był pewien, że Jenn już teraz faktycznie wyrzuci go z domu.
Tym razem Nick przyszedł mu z odsieczą. Kiedy uderzył Carla kilka razy, ten… uciekł. Po prostu uciekł chwiejnym krokiem.
-O ku**a – Drew złapał się za rozciętą wargę – Nic ci nie jest, Meg? – spojrzał zaniepokojony na siostrę, która stała oszołomiona z do połowy ściągniętymi rajstopami, czerwonymi oczami i mokrą twarzą od łez.
-Nie – powiedziała i zsuwając się po ścianie objęła kolana rękami i wybuchła płaczem.
Drew i Nick spojrzeli na siebie.
-Cholera, dorwę gnoja to rozwalę tak, że już nigdy nie zobaczy słońca – wysyczał kipiący z wściekłości Nick.
-Może ten twój starszy brat się na coś przyda? Na mnie go nasłałeś. Na tego tam Carla też możesz. Naprawdę nie byłoby mi przykro, gdyby przypadkiem znalazł się jutro martwy w jakimś rowie…
Nick skinął głową.
-Ja też – przykucnął obok Megan i złapał jej rękę – Zrobił ci coś?
Dziewczyna ciągle płakała.
Nick niepewnie ją objął. Kiedy poczuł, że mu na to pozwala przytulił ją mocno, a ona wtuliła się w niego.
-Nie zgwałcił mnie, jeśli o to pytasz – powiedziała drżącym głosem od płaczu – A przynajmniej nie zdążył… - znowu zaczęła płakać.
-Wychodzimy? – spytał Drew.
Nick skinął głową.
-Podoba mi się twój pomysł.
-Poczekaj, tylko znajdę Rachy.
-Idziemy do mnie? Starych nie ma – powiedział Max, który do  teraz się nie udzielał.
-Okey – Drew pomachał do Rachel, żeby do nich podeszła – Zmywamy się, śliczna.
Dziewczyna chyba widziała zajście z daleka, bo o nic nie pytała.
Zaraz podeszła do nich Rose.
Wyszli na zewnątrz. Nick ciągle przytulał i pocieszał Megan.
-E, Nick? – odezwał się Drew, a chłopak spojrzał na niego pytająco – Ten… Dzięki za pomoc w ratowaniu siostry i wgl… To pierwszy moment w życiu, w którym nie mam ochoty dać ci w pysk.
Nick się zaśmiał.
-Nie ma o czym mówić. Tak szczerze, to mnie w tym momencie też nie korci, żeby zniszczyć tę twoją buźkę.
Drew się wyszczerzył i objął jedną ręką Rachel.
-I Rose… dzięki, że…
-Nie ma za co – powiedziała cierpko kuzynka.
-Za co? – zaciekawiła się Megan.
-Za nic – syknęła Rose.
-Bo ona…
-Zamknij się!! – krzyknęła Rose – Serio, nie ma o czym mówić.
Megan przestała dociekać. Głowa za bardzo bolała ją od ciągłego płaczu.
Kiedy podeszli do domu Max’a, Drew zatrzymał się gwałtownie.
-Czekaj, czekaj. Czy Angel jest w domu? – spytał z obawą w głosie.
-Jest… - odpowiedział Max.
-Shit. Nie idę tam.
-To niby gdzie teraz pójdziesz? – zakpił Max i otworzył drzwi – Dasz radę, Drew.
-Max?? – kiedy weszli do przedpokoju usłyszeli niepewny głos Angel.
-Taaa. To ja.
Dziewczyna wychyliła się z pokoju.
-Po co ich tu przyprowadziłeś?? – nie ukrywała swojej ‘radości’.
-Jakiś gościu próbował zgwałcić Megan.
Oczy Angel się rozszerzyły.
-Biedna… - powiedziała nieszczerze – Ja spadam dalej oglądać. Hej. Żadnych orgii mi tam u góry nie urządzać, proszę.
-Wolisz, jeśli Drew tu zostanie i będzie TO robił tylko z tobą, tak?? A nie, przepraszam… Przecież już go zaliczyłaś… - powiedziała ostro Rachel.
-W przeciwieństwie do ciebie, prawda złotko? – Angel uśmiechnęła się paskudnie – Tak się składa, że ten twój kochaś buja się we mnie od zawsze… Cóż poradzić.
-To nie prawda… - powiedziała Rachel z niebezpiecznym błyskiem w oczach.
-Sama się go spytaj – wzruszyła ramionami – A i jeszcze coś… Zapomniałabym. Drew… Jestem w ciąży.

____________________
Haha, nie podoba mi się. Przez jakiś czas nie dało się tu wejść, bo uznałam, że rozdział jest beznadziejny, a na dodatek ciągle mylą mi się imiona, a Was to denerwuje... Pisać dalej ? Chcecie następne rozdziały ?

wtorek, 24 stycznia 2012

15. Okey, okey... Wygrałaś.

        -No to za ile będziesz? – Rachel usłyszała w słuchawce głos Drewa.
-15 minut?
-Tak dłuuugo? – jęknął chłopak.
-Oj, nie marudź – zaśmiała się dziewczyna – Strasznie ci dziękuję, że mnie stamtąd wyrwałeś.
-Do usług, piękna pani.
-Oj, się już tak nie podlizuj.
-JA ? Podlizuję się ?
-Kocham cię, Drew. Do zobaczenia.
-Hej, Rachy.


Megan szła do sklepu po nutellę, której uznała, że szalenie potrzebuje. Na szczęście udało się jej zostawił upierdliwą kuzynkę w domu.
Nagle zobaczyła znajoma sylwetkę chłopaka zmierzającego w jej stronę.
Miała ochotę uciekać, ale tylko opuściła głowę i udała, że szalenie interesuje ją chodnik.
-Hej – usłyszała głos Nicka.
Kiedy nie zareagowała chłopak pomachał jej ręką przed oczami.
Zrezygnowana dziewczyna podniosła wzrok.
-Przepraszam… Zamyśliłam się – skłamała, starając się nie patrzeć w jego oczy.
Chłopak przyglądał się jej uważnie.
-Co jest? – spytał lekko unosząc jej brodę, jednocześnie zmuszając, żeby spojrzała mu w oczy.
Dziewczyna poczuła motyle w brzuchu, jak zawsze, kiedy ich spojrzenia się spotykały.
-Nic – odepchnęła jego rękę i poszła naprzód.
Do końca drogi czuła wzrok chłopaka na sobie.


Kiedy Rachel wysiadła z samochodu pod jego domem, Drew szybko do niej podbiegł i wziął torbę z jej ubraniami zanim zdążyła jej choćby dotknąć.
Złapał dziewczynę za rękę i pociągnął do domu, nie pozwalając jej nawet nic powiedzieć.
-Rachel przyjechała! – krzyknął informująco rodzinie, wpadł z dziewczyną do swojego pokoju i zamknął za nimi drzwi.
Rzucił gdzieś na bok torbę Rachel i uśmiechając się do niej objął ją w talii.
-Hej – uśmiechnął się do niej muskając czule jej usta.
Dziewczyna nie była w stanie odpowiedzieć, bo nie do końca łapała się w tym co właśnie przed chwilą się zdarzyło.
-Masz ADHD – stwierdziła Rachel.
-Też się cieszę, że cię widzę – nie przestawał się uśmiechać i znowu wpił się w jej usta.
Rachy w końcu pogodziła się z tym o miliard razy na sekundę za dużo bijącym sercem i zarzuciła mu ręce na ramiona.
Drew przytulił ją mocno do siebie.
-Wiesz jak tęskniłem? – musnął jej szyję i kołysał delikatnie dziewczynę w prawo i lewo – Doszedłem do wniosku, że stanowczo nie mogę bez ciebie żyć, kochanie.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy i nieświadomie przygryzła wargę. Zrobiło się jej jakoś gorąco.
-Co ty na to, żebym pokazał ci trochę tej niegrzecznej i może ciut mniej romantycznej części mnie? – pchał dziewczynę lekko w stronę łóżka.
-Zależy co kombinujesz… - dziewczyna z trudem łapała powietrze.
-A chcesz się przekonać? – patrzył z błyskiem w jej ciemne oczy i popchnął ją tak, że straciła równowagę i wylądowała na jego łóżku – Dawno cię nie dotykałem… - wsunął ręce pod jej bluzkę.
Dziewczyna nic nie mówiła, za to słyszał jej przyspieszony oddech i czuł szybkie bicie serca. Miał nadzieję złapać ją właśnie w takim momencie. Rachy była taka rozważna. Miał nadzieję, że uda mu się trochę ją popieścić zanim zda sobie sprawę, że ktoś może ich przyłapać, bla, bla…
Drew zdjął jej bluzkę przez głowę, a ona posłusznie na to pozwoliła.
-A co jeśli…
Chłopak się zaśmiał.
-Miałem nadzieję, że jednak dasz mi trochę więcej czasu zanim o to zapytasz – wpił się w jej usta, odwracając jej uwagę od jego rąk rozpinających jej stanik.
-Auuu – jęknął, kiedy dziewczyna mocno uderzyła go w ramie i jej ręce powędrowały do zapięcia stanika.
Chłopak westchnął i uśmiechnął się do Rachel.
-Ile minie zanim dasz mi sobie zdjąć stanik? – spytał uśmiechając się uroczo.
-Zobaczymy, jak będziesz się starał – pokazała mu język ciągle męcząc się z zapięciem.
-Pomóc? – zaproponował chłopak.
-No chyba nie żartuj – roześmiała się Rachel – I mam niby uwierzyć, że go zapniesz???
Drew uśmiechnął się cwaniacko.
-Przekonałabyś się – wzruszył ramionami.
Dziewczyna pokręciła głową i wybuchnęła śmiechem.
-Ale z ciebie głupek.
-Ej, no nie radzisz sobie z tym zapięciem… Jak dziewczyna może nie potrafić zapiąć stanika?? – dziwił się Drew, przysuwając się do niej bliżej.
-Giń! – znowu się zaśmiała, odsuwając jego ręce wsuwające się jej pod spodnie i jednocześnie puszczając stanik.
Drew siedział obok niej i szczerzył się łobuzersko.
-Jakbyś miał to coś na sobie, to uświadomiłbyś sobie, że to wcale nie jest takie proste… - dalej męczyła się ze stanikiem.
-Słuchaj, jak go teraz zdejmiesz, to mogę spróbować na sobie.
Rachel westchnęła głęboko, załamana.
-Zapnij go mi, ale jak chociaż spróbujesz rozpiąć, to cię rzucę.
-To szantaż – obraził się Drew, robiąc to o co prosiła go dziewczyna.
-Dziękuję – odetchnęła z ulgą i sięgnęła po bluzkę.
-Ale bluzkę zostaw w spokoju – zabrał ją zanim zdążyła złapać.
Rachel patrzyła na niego morderczo.
Zniechęcony do dalszych posunięć oddał dziewczynie bluzkę i naburmuszony podszedł do okna.
-Co to za minka? – spytała Rachel, podchodząc do niego i kładąc mu głowę na ramieniu. Objął ją czule.
-Ciekawe – powiedział kwaśno.
Usłyszeli pukanie do drzwi.
-Rachel, Drew. Co tam robicie? Jenn kazała mi was sprawdzić – usłyszeli głos Justina.
-Nic – chłopak szybko podszedł i otworzył drzwi ojcu – Nic – powtórzył zły.
-Wolałbyś, żebyście COŚ robili, tak? – uniósł brwi i zmierzwił włosy synowi.
-Nie rób tak – Drew odepchnął jego ręce.
-Dobrze. Idę. Nie będę wam przeszkadzał – uśmiechnął się Bieber.
-Nie musisz. W NICZYM nie przeszkadzasz – posłał złe spojrzenie Rachel, a dziewczyna się zaśmiała.
-Oj, Drew – westchnął ojciec.
-Dobra. Jak masz mówić rzeczy w stylu ‘Oj, Drew’, to możesz jednak iść – chłopak zamknął drzwi przed nosem Justina.
Rachel patrzyła rozbawiona na złość Drewa.
-Nie jestem łatwa, Drew i od początku o tym wiedziałeś – dziewczyna musnęła pojednawczo jego usta.
-Uhm – chłopak zaczął namiętnie ją całować, wplątując ręce we włosy swojej dziewczyny.


-Nudzi mi się, dziecko – do pokoju Megan wparowała Rose.
Megan w spokoju, przy muzyce sięgała do słoika po kolejną porcję nutelli.
-Yyyy. Jak ty możesz to jeść? – skrzywiła się Rose – Będziesz gruba… A z resztą… Już jesteś.
Waga Megan była zawsze idealna. Miała nawet kilka kilogramów niedowagi.
Siostra Drewa wywróciła oczami.
-Nie podzielę się z tobą – oznajmiła.
-A kto powiedział, że chce?
-Wyczytałam to z twojej aury – Meg pokazała na Rose łyżeczką.
-Dobra, daj – Rose wyrwała zręcznie łyżkę Megan i włożyła ją do ust.
-Fuuuuj. Idę po nową. Nie będę jadła to samą łyżką co ty. Weź przestań. Nie wkładaj jej z powrotem do słoika. Jeszcze mnie czymś zarazisz – udając obrzydzenie Megan przeszła do kuchni i z żalem stwierdziła, że nie ma żadnej czystej łyżeczki... więc wzięła widelec.


-Znowu przegrałeś – Rachel uśmiechnęła się zwycięsko, wygrywając czwartą z rzędu grę w karty.
-Bo daję ci wygrywać.
-HA HA HA.
Drew się uśmiechnął.
-Nie wierzysz?
-Ani troszkę – Rachy pokazała mu język.
-To gramy jeszcze raz.


-Widelec? – Rose uniosła ironicznie brwi.
-Prawie wszystko zeżarłaś! – Megan wyrwała nutelle kuzynce.
-Jak pięciolatka - Rose wywróciła oczami.
Meg pokazała jej środkowy palec, po czym siadając w koncie zaczęła jeść nutellę widelcem.
Kuzynka westchnęła, jak dorosła, którą żenuje zachowanie dziecka i z godnością wyszła z pokoju.


-Wygrałam!!!!
Drew się roześmiał.
-Okey, okey. Wygrałaś. Niech ci będzie. A teraz należy ci się buziak, kochanie – chłopak złapał delikatnie za brodę dziewczyny i skradł jej całusa – Ale oszukiwałaś.
Dziewczyna odepchnęła Drewa.
-Śmiesz mnie o to posądzać?! – udała oburzenie.
-Śmiem, śmiem, dziewojo.
-Że jak? – Rachel pisnęła śmiechem.
Drew uśmiechnął się i czule się jej przyglądał. Nie mógł uwierzyć, że jest takim szczęściarzem i że Rachy jest właśnie jego. Tylko i wyłącznie jego.

_______________
Wiem... Krótko i dawno nie pisałam... Ale nie mam totalnie pomysłu co pisać... Jak Wy macie to możecie mi coś podrzucić, bo mam masakryczną pustkę w głowie...