________________________________________
Megan szła na przód, a jej serce biło tak szybko, że aż nie była w stanie za nim nadążyć. Dlaczego zawsze czuła się tak, kiedy musiała przejść obok tego przeklętego Nicka Hale’a??
Chłopak zlustrował ją wzrokiem i rzucił ‘cześć’, posyłając jej lekko łobuzerski uśmiech.
-Hej – ledwo z siebie wydusiła, nie zdobywając się na odwzajemnienie uśmiechu.
Meg nigdy nie miała problemu z rozmawianiem z płcią przeciwną. Do teraz.
-Umm… Jak lecą ci wakacje? – Nick zatrzymał się tuż przed nią, chwilę przed tym, jak w głowie dziewczyny mieli się wyminąć i jej dziwne uczucie w żołądku miało się skończyć.
Dziewczyna nieświadomie przygryzła wargę i wzruszyła ramionami.
-Nic szczególnego, ale jakoś żyję – odpowiedziała.
-No to u mnie podobnie – westchnął.
Dziewczyna dostrzegła na twarzy chłopaka niewielkie blizny po laniu spuszczonym mu przez jej brata. Uważała, że dzięki temu wygląda jeszcze bardziej seksownie.
Chłopak zauważył, że Megan przygląda się jego twarzy i dotknął się w miejscu, w którym dość mocno było widać, że oberwał.
-Twój brat to debil – powiedział uśmiechając się cierpko.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
-Po prostu go wkurzyłeś. Drew już tak ma, że jak ktoś go wnerwi to się na niego rzuca – uśmiechnęła się lekko rozbawiona, co namieszało trochę Nickowi w głowie.
-Tsaa. Nienawidzę typka.
-On cię też – zapewniła uprzejmie dziewczyna.
Nie zamierzała udawać przed Nickiem, że nie lubi brata, żeby wkupić się w jego łaski. Co to, to nie. Nie zamierzała się dla nikogo zmieniać, ani udawać kogoś kim nie jest.
Nick się roześmiał, co trochę zdziwiło dziewczynę.
-Jesteś szczera do bólu – powiedział, a z jego ust nie znikał łobuzerski uśmiech, w którym Megan się zakochała.
Dziewczyna też się uśmiechnęła.
-A co tam u niego? Drewa? Jak się ma po spuszczonym mu łomocie przez mojego brata i jego kolegów? – wyszczerzył się słodko Nick.
Megan wkurzyło, to, że chłopakowi sprawia taką przyjemność mówienie o cierpieniu jej brata.
-U niego dobrze. Nie jest takim debilem, żeby nasyłać na ciebie kogoś starszego. ON SAM ZAŁATWIA SWOJE SPRAWY – dziewczyna poszła do przodu zostawiając Nicka samego.
Chłopak patrzył za nią bardzo zdziwiony jej reakcją.
-Należało mu się!! – krzyknął za Megan, a ona nie odwracając się pokazała mu środkowy palec – Zadzierasz z Drew, zadzierasz ze mną – uśmiechnęła się do niego ‘słodko’ odwracając się na chwilę.
Nick stał przez chwilę zamurowany. Doszedł do wniosku, że Meg ma w sobie coś takiego, co pomimo wszystko, totalnie go przyciąga…
-Tak? – Drew odebrał telefon przerywając czułości z Rachel.
-Co robiłeś? – spytał podejrzliwie ojciec.
Chłopak odchrząknął.
-A co miałbym robić?
-Dobra, nieważne – roześmiał się Justin, a Drew miał nieprzyjemne uczucie, że jego tata wie więcej, niż powinien.
-Dzwonisz, bo…?
-Słuchaj, urwisie, jutro przyjeżdża Rose i…
-Powiedz, że to żart – powiedział przerażony chłopak.
-Chciałbym… - westchnął Bieber.
-Nie pozwalaj jej przyjeżdżać!! Rozwali nam całe wakacje! – krzyknął Drew, aż Rachel spojrzała na niego zdziwiona, zapinając swój do połowy rozpięty sweterek.
-Młody, jej rodzice wyjeżdżają i…
-To niech jedzie, kur...de z nimi!!
-To nie takie proste…
-Bo?? Oni też nie chcą z nią spędzać nawet sekundy swojego życia?
Justin nie powstrzymał śmiechu.
-Być może, ale to akurat nie o to chodzi. Drew, damy radę. Będzie tylko miesiąc.
-Że co, kurwa?!
-Drew.
-Kurcze?
-Taaaa. Wiem, że nie pasuje ci to, ale…
-Nie wracam do domu.
-Przestań mi przerywać!
-Okey, okey.
-Rozmawiałem z rodzicami Rachel i za coś koło tygodni do nas przyjedzie.
-Serio? – Drew trochę poprawił się humor.
-Tak. Ale ty musisz wrócić najpóźniej jutro.
-Ale po co… Sami poradzicie sobie z tą jędzą.
-Drew.
-No co?? Po co ja tam???
-Bo one się z Megan pozabijają.
-Wcale nie…
-Nie? A w zeszłym roku...?
-Są starsze.
-Czyżby?
-Wkurzasz mnie. Nie chcę mieć rozwalonych wakacji.
-To trzeba było zostać na kolonii.
-Jakbyś wiedział, co się stało, to byś tak nie mówił – chłopak się rozłączył.
Chwilę siedział wściekły, nie odzywając się.
-Co jest? – spytała go Rachel.
Chłopak westchnął.
-Muszę wracać dziś albo jutro do domu, bo przyjeżdża moja ukochana kuzyneczka, która kocha wszystkim rozpierdalać życie – powiedział Drew.
-Szkoda, że musisz wracać… - dziewczyna od razu posmutniała.
Młody Bieber przysunął się do niej i musnął delikatni jej policzek.
-Wielki, wszechmogący itd. Pan Bieber powiedział, że twoi rodzice się zgodzili, żebyś za jakiś tydzień do nas przyjechała.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, a po chwili uderzyła chłopaka w rękę.
-Za co? – skrzywił się, ale i lekko uśmiechnął.
-Czemu nie możesz chociaż raz nazwać Justina swoim tatą, a nie ‘starym’, czy ‘wielkim Bieberem’, itp.
Drew wzruszył ramionami.
-Bo jakoś nie przechodzi mi to przez gardło…
Dziewczyna musnęła jego usta, a on uśmiechnął się do niej czule.
-Spróbuj – poprosiła.
Chłopak wywrócił oczami.
-Zobaczę…
-Przyjechała – oczy Megan prawie wyszły z orbit, kiedy zobaczyła Rose przez okno – Ale z niej pinda.
-Megan! – mam trzepnęła ją rozbawiona w tył głowy, a dziewczyna się uśmiechnęła – Ciekawe z iloma chłopakami spała…
Rodzicielka posłała jej mordercze spojrzenie, a Meg wzruszając ramionami poszła otworzyć kuzynce drzwi.
-Hej – wyszczerzyła się otwierając i o mało nie trafiając drzwiami Rose – Czemu się odsunęłaś?? – jęknęła.
Kuzynka pokazała jej środkowy palec, chwilę przed tym, jak do wejścia podeszła Jenn.
-Witaj Rosy – uśmiechnęła się.
-Hej, ciociu – Rose też się uśmiechnęła, a Megan udała, że wymiotuje.
-Megan! – upomniała ją rodzicielka.
-Dobra, dobra – naburmuszyła się dziewczyna.
-Pokaż Rose gdzie będzie spała – Jenn zwróciła się do córki.
-Taa. Już.
Meg poszła przodem, a kuzynka za nią.
-Tu – Megan otworzyła drzwi i pokazała pokój Rose.
-Nic lepszego nie macie? – dziewczyna uniosła brwi.
-Nie – Meggy uśmiechnęła się do niej sarkastycznie – Nie moja wina, że twoi obrzydliwie bogaci rodzice rozpieścili cię tak, że nic ci już nie pasuje.
Rose też się ‘uśmiechnęła’.
-Ojejku. Odezwała się córka Biebera, która na pewno nie ma co jeść – odezwała się sarkastycznie Rose.
Megan wywróciła oczami.
-Joł, siostra – do pokoju, w którym były dziewczyny wpakował się Drew – Rose – skinął z niezadowoloną miną kuzynce – Sorry za opóźnienie, ale… Naprawdę nie miałem ochoty tu przyjeżdżać – westchnął.
-Bo ona tu jest, prawda? – uśmiechnęła się Megan od ucha do ucha.
-Nie. Bo WY tu jesteście, a z wami razem nie da się żyć, królewny – chłopak skrzywił wargi w czymś, co było namiastką uśmiechu i wyszedł z pokoju zostawiając na nowo dziewczyny samym sobie.
-Dziwka – powiedział Rose, żeby przerwać ciszę.
-Ja?? Spójrz na siebie, pindo – uśmiechnęła się ironicznie Meg, a Rose z trudem powstrzymała się przed rzuceniem się na kuzynkę.
-Meggy, może pójdźcie z Rosy na spacer? Przejdźcie się, co? – zaproponowała Jenn słysząc już dziesiątą kłótnię dziewczyn i wiedząc, że nie będzie w stanie wytrzymać jedenastej.
-Czemu JA mam z nią iść?? – jęknęła Megan – A Drew nie może??
-Rozmawia z Rachel na skype’ie.
-Rozmawia z nią już jakieś 3 godziny!!
-Oj, skarbie. Są zakochani.
Megan się skrzywiła.
-Idźcie. Ale już. Już was nie widzę – Jenn niemal wyrzuciła dziewczyny za drzwi.
-Tak wgl to ile masz lat, bo zapomniałam, glizdoawate stworzenie, które myśli, że jest atrakcyjne i ma na mordzie wypisane ‘przeleć mnie’? – odezwała się Megan, kiedy tylko wyszły za próg domu.
-14, dzieciaku, którego nie będzie trzeba uświadamiać, bo i tak nikt, nigdy go nie zachce.
-Coś ci się chyba ostre gadki skończyły, co królowo ciemności? – zakpiła Meg.
-MI? Chyba żartujesz glutojadzie.
-Hej, Meg – obok dziewczyn przystanął Nick.
-Jakim cudem, za każdym razem, kiedy wyjdę z domu, to cię spotykam? – spytała dziewczyna z lekko przymrużonymi oczami.
Nick się roześmiał.
-A bo ja wiem? Moja dziewczyna mieszka dwa domy stąd. Może dlatego.
Megan poczuła jakby dostała w brzuch, a przecież dobrze wiedziała, że Nick ma dziewczynę.
-Rose – kuzynka uśmiechnęła uwodzicielsko do Nicka i podała mu rękę.
-Miło mi. Nick – chłopak też się lekko uśmiechnął – Co robicie tak wgl, dziewczyny? Poszłyście się przejść?
-Nie. Właściwie to wyprowadzam to coś na spacer – Megan wskazała lekceważącym ruchem na Rose, a Nick z trudem powstrzymał wybuch śmiechu.
-Meg jest w tobie totalnie zakochana – powiedziała Rose z okropnym uśmiechem, a Megan odpłynęła z twarzy cała krew – Ma na komputerze jakieś twoje zdjęcia i wgl. Ma świra na twoim punkcie.
-Wcale nie – zaprzeczyła dziewczyna i poczuła, że teraz dla odmiany zaczęły ją piec policzki.
Chłopak był trochę zmieszany i nie wiedział do końca, czy ma wierzyć Rose.
Uśmiechnął się życzliwie do Meg.
-Chyba muszę już iść, a wy się nie pozabijajcie – znowu się uśmiechnął i ruszył dalej.
W oczach Megan pojawiły się łzy, rzuciła się biegiem do domu, wpadła do pokoju, padła na łóżko i ukryła twarz w poduszkach.
Meg usłyszała pukanie do drzwi jej pokoju.
-Spadaj – burknęła, nie podnosząc głowy.
-Mała… - Drew wszedł do środka i usiadł obok niej, na łóżku – Weź się nie przejmuj. Nic się nie stało.
-Jak to?! Dla mnie stało się dużo!!
-Z tego co mi mówiła Rose, to myślę, że nie masz czym się martwić. Nick mógł jej wgl nie uwierzyć. Weź się nie przejmuj, młoda. Nie ma czym.
Dziewczyna niepewnie podniosła twarz z nad łóżka.
-Myślisz?
-Pewnie – chłopak zmierzwił włosy Megan.
-Nie rób tak! – syknęła dziewczyna i to samo zrobiła z jego włosami.
-Okey, okey – Drew uniósł ręce w obronnym geście – A tak odchodząc od tematu, to spróbuj… dobra. Nie będę prosił, żebyś ją polubiła, bo wiem, że to nie ma sensu i że to jest bardziej niż nie możliwe, ale… może ją zaakceptuj? Zacznij tolerować? Proszę. Zrób coś, żeby nasze wakacje nie były przez nią zepsute. Rose potrafi być czasem nawet miła…
-Tsaa – odpowiedział sarkastycznie Meg.
-Powiedziałem CZASEM i NAWET – zaśmiał się Drew – Ale z tego co widzę to ostatnio ty jesteś jeszcze bardziej wredna dla niej, niż ona dla ciebie.
-Psycholog się znalazł – prychnęła Megan.
-Jak sobie chcesz – chłopak wzruszył ramionami i poszedł do drzwi – Ale przemyśl to. Byłoby łatwiej nam wszystkim.